Rozdział 4

161 8 0
                                    

– Hejka!

– Cześć!

Właśnie dzień po świętach odwiedziła mnie moja przyjaciółka. Odwiesiła swoją kurtkę na wieszak i po chwili się przywitałyśmy. Dziewczyna była ode mnie dużo mniejsza. Ona miała jakiś metr pięćdziesiąt pięć, a ja metr siedemdziesiąt pięć, więc była to widoczna różnica.

Nikogo akurat u mnie w mieszkaniu nie było, nie licząc naszej gosposi i ogrodnika, który znajdował się na dworze i ściągał ozdoby świąteczne z naszej posesji. Poszłyśmy do mnie na górę i zajęłyśmy łóżko.

Zaprosiłam ją, bo chciałam z nią porozmawiać na żywo. Tyle rzeczy się wydarzyło od kiedy ze sobą ostatnio tak naprawdę rozmawiałyśmy, więc musiałyśmy urządzić ploteczki, korzystając z tego, że mój dom był akurat pusty.

Mama pojechała do swojego sklepu, aby ogarnąć poświąteczne zamieszanie, a tata do swojego biura, aby zrobić to samo. Natomiast Xavier... W sumie to nie wiedziałam gdzie się podziewał. Powiedział mi tylko, że wróci dopiero na kolację. Wprowadził się do nas dziś rano i od razu po wyjściu rodziców również opuścił dom. Nie zatrzymywałam go, bo po co, i tak by mi się to nie udało.

– O czym chciałaś pomówić? – zapytała się mnie Lucy.

– Wiadomo kiedy mają się odbyć te wyścigi? – spytałam.

Westchnęła, a następnie wyznała:

– Tak, jutro o północy – odparła, na co pokiwałam głową.

– Zrobisz to, o co cię prosiłam? – upewniłam się.

Pokiwała głową.

– Oczywiście – powiedziała. – Jesteś pewna, że się tam pojawi?

– Tak – oznajmiłam. – W końcu po co by zostawał na dłużej i wprowadzał się do nas, jak nie właśnie po to, aby tam powrócić. A ktoś coś mówił?

Zaprzeczyła ruchem głowy.

– Nie słyszałam – odparła. – Może tak, ale na pewno nie ci, do których mam dostęp. Nic nie wiedzą, ale jeśli twoja teoria jest prawdziwa, wszyscy mocno się zdziwią.

– Czemu? – Zmarszczyłam brwi.

– Mówiono, że on już nie wróci, ale możliwe, że jednak się mylili – powiedziała. – Nikt już w to od jakiegoś czasu nie wierzy.

Pokiwałam głową ze zrozumieniem.

– A jak tam twoja mama? – spytałam, zmieniając na moment temat. – Trzyma się jakoś?

Lucy pokiwała głową.

– Tak, znaczy wiesz, przeżyła to dość mocno, jak co roku, ale się trzyma. W końcu musi – wyjaśniła.

Uśmiechnęłam się smutno, nie wiedząc właściwie co powiedzieć. Na szczęście jednak tym razem to moja przyjaciółka przejęła tą inicjatywę.

– To co z tym prezentem od Xaviera? – spytała. – Naprawdę jest aż tak źle?

Pokiwałam głową.

Nie mówiłam jej przez telefon o tym, co dokładnie dostałam od brata na święta. Chciałam, aby zobaczyła to na własne oczy i przeżyła taki sam szok, jak ja. Byłam ciekawa jej reakcji.

– Jak chcesz, mogę ci pokazać – oznajmiłam.

Dziewczyna natychmiast się wyprostowała, a na jej usta wdarł się wyczekujący uśmiech.

– Jeszcze się pytasz! Pokazuj!

Zaśmiałam się pod nosem.

– No to chodź – powiedziałam, otwierając drzwi od mojego pokoju.

Zakazana osoba | 16+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz