Rozdział 36

168 5 4
                                    

Miesiąc później...

Zbliżało się już zakończenie roku szkolnego. W związku z tym również moje kolejne urodziny. Te jednak miały być szczególne, bo miałam kończyć osiemnasty rok życia.

Właśnie szykowałam się na przyjęcie z tej okazji organizowane przez moją mamę. Na początku wcale tego nie chciałam. Nigdy czegoś takiego dla mnie nie organizowała, ale dla Xaviera już tak. Teraz dużo się od pewnego czasu zmieniło.

Na takich przyjęciach zapraszano wszystkich przyjaciół rodziców i ich rodziny. Pamiętałam, jak kiedyś specjalnie dla dzieci w naszym ogrodzie zorganizowano strefę rozrywki. Były tam wynajęte animatorki i nianie. To było moje jedyne wspomnienie z urodzin Xaviera.

Miałam na sobie białą zwiewną, ale jednocześnie bardzo elegancką sukienkę, która sięgała mi do kolan. Szłam właśnie do ogrodu, gdzie miało się odbyć to całe przyjęcie. Znajdowała się tam już matka, która dyrygowała wszystkimi, co mają zrobić i jak. Ubrana była w pudrową sukienkę, która również sięgała jej do kolan. Podeszłam do niej i ją zaczepiłam, dotykając delikatnie w ramię.

Kobieta nagle i gwałtownie się odwróciła w moją stronę. Mimo grymasu na twarzy, wyglądała bardzo pięknie. Po chwili zjechała mnie wzrokiem i niespodziewanie jej spojrzenie złagodniało. Uśmiechnęła się do mnie i rzekła:

– Pięknie wyglądasz.

Dziwne było trochę słyszeć takie słowa do mnie od matki. Musiałam się w końcu do tego przyzwyczaić.

– Dziękuję, ty także.

Wyciągnęła swoje usta pomalowane czerwoną szminką w uśmiech, którego dawno u niej nie widziałam.

Już minął miesiąc od wyprowadzki Xaviera. Mama przez bardzo długi okres nie mogła się pozbierać. Całymi dniami i nocami szlochała. Nie mogła znieść tej świadomości, że jej idealny syn mógł wyprawiać takie rzeczy. Na szczęście pomógł jej w tym dużo jej psycholog, ale też jej mąż, który specjalnie nie wyjeżdżał w żadne delegacje i zostawał w domu, aby być przy niej.

Ojcu natomiast opowiedziałam na osobności resztę całej tej historii. On bowiem się jakoś trzymał. Wysłuchał wszystkiego dokładnie. Powiedziałam mu też o swojej motywacji. Po tym podszedł do i mnie przytulił. Następnie wyszeptał słowa przeproszenia, a mi jakoś tak ulżyło.

Sama po tej całej sprawie długo się zbierałam. Musiałam przywyknąć do tego, że od teraz już na zawsze pokój Xaviera miał pozostać pusty. Już nigdy nie miałam go zobaczyć na własne oczy.

Oczywiście wszystko również opowiedziałam Lucy. Dostała ona co prawda tamtego wieczoru wiadomość na telefon, ale chciała wiedzieć więcej, więc jej to opowiedziałam. Wcale nie była na mnie zła, że jej tego wcześniej nie powiedziałam. Wydawała się być bardzo wyrozumiała.

Ostatecznie opowiedziałam jej także o sprawie z Collumem. O naszej relacji. Poradziła, że jeśli nie chcę, żebym tego nie kończyła i spróbowała go zatrzymać, jednak czy to było takie łatwe?

Od tamtego czasu napisałam do niego jedynie, że wszystko załatwione. On jako odpowiedź wysłał mi łapkę z uniesionym kciukiem do góry. Nic poza tym. Mimo wszystko czułam, że tu jeszcze był. Napisałby mi przecież, gdyby wyjechał, co nie? Nie chciałam nawet myśleć o innej opcji.

Matka w ciągu dalszym wydawała rozkazy, a ja postanowiłam się trochę przejść dookoła naszego domu po ogrodzie.

Dookoła wszędzie były porozstawiane jakieś namioty, w których znajdowały się z kolei stoły, przy których mieli siedzieć nasi goście. Jedynie tył domu był pusty. Stał tu tylko wielki basen, a pod płotem rosły najróżniejsze kwiaty, które moja matka uwielbiała całą sobą. Po drugiej stronie ogrodu natomiast znajdowała się szopa tuż przy garażu. Nigdy do niej nie zaglądałam. Postanowiłam jednak teraz to zrobić, bo czemu nie.

Zakazana osoba | 16+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz