Rozdział 9

193 5 0
                                    

Uczęszczałam na zajęcia z prowadzenia samochodu w szkole stworzonej do tego, a dodatkowo Lucy mnie poduczała. Szybko przyszedł czas, abym przystąpiła do egzaminu. Okazał się nie być taki trudny, jak się spodziewałam na początku. Zdałam za pierwszym razem i nawet nie musiałam dawać żadnej łapówki. Egzaminator pochwalił mnie, mówiąc że mam rękę do kierownicy i faktycznie miał rację. Przez te parę tygodni, gdy ćwiczyłam jazdę, przekonałam się do niej i bardzo mi się to spodobało. Ta umiejętność przyszła do mnie bardzo szybko i łatwo. Miałam do tego głowę, mimo wcześniejszych mrocznych myśli związanych właśnie z prowadzeniem.

Odebrałam swoje prawo jazdy. Uczciłam to wraz z Lucy poprzez zamówienie pizzy i obejrzenie filmu. Dziewczyna zaproponowała alkohol, ale ja po ostatnim musiałam odmówić.

Wiadomości od nieznajomej osoby cały czas przychodziły, ale je olewałam, bo wciąż brzmiały normalnie. Nie wspomniałam zatem o nich nikomu. Nawet Lucy, aby nie snuła niepotrzebnych wniosków.

Pewnego dnia Xavier również odebrał mnie spod szkoły. Uczniowie zdawali się być już do tego widoku przyzwyczajeni. Wróciliśmy do domu, a wtedy mój brat powiedział:

– Jest kolejna data wyścigów.

Zmarszczyłam brwi.

– Co to znaczy? – spytałam, chociaż oczywiście wiedziałam, co to oznaczało.

– Zostaniesz oficjalnie przedstawiona jako członkini mojego klubu – oznajmił chłopak.

Pokiwałam głową w zrozumieniu.

– A kiedy dokładnie to się odbędzie?

– Za trzy dni o północy – powiedział.

Zamyśliłam się przez chwilę.

– To dzień przed przylotem rodziców – przypomniałam.

– Dokładnie – potwierdził Xavier.

Wiedziałam, że muszę zostać członkinią klubu mojego brata dla własnego bezpieczeństwa. To dlatego przez ostatni czas uczyłam się jeździć samochodem. Za trzy dni miałam oficjalnie zostać przyjęta w szeregi jego zespołu. Trochę się tym stresowałam, ale też ekscytowałam.

Tego samego dnia mieliśmy wraz z Xavierem zacząć naukę pierwszych trików samochodowych. Byłam tym bardzo podjarana. Pojechaliśmy specjalnie na jakiś zapomniany przez człowieka teren piaskowy gdzieś na obrzeżach miasta. Brat wyznał mi, że to właśnie tutaj z kolegami uczyli się pierwszych swoich sztuczek samochodowych.

– Na sam początek nauczę cię driftingu – wyznał chłopak, na co pokiwałam głową. – Drifting to sztuka, w której chodzi przede wszystkim o precyzyjną jazdę w kontrolowanym poślizgu. Najprościej rzecz biorąc, skręcasz kierownicą i jednocześnie używasz hamulca, rozumiesz?

Pokiwałam głową, mimo że połowy nie rozumiałam.

– Musisz na samym początku rozpędzić samochód do prędkości około dwustu kilometrów na godzinę. Musi on podczas samego driftu jechać bokiem. To wymaga też skupienia, bo musisz jednocześnie używać gazu, sprzęgła, hamulca, zmiany biegów i oczywiście kierownicy, czy wszystko póki co jasne?

Zamrugałam oczami. Tyle wiadomości, a ja nie wiedziałam, co jak ze sobą połączyć.

– Chyba tak, ale chciałabym, żebyś ty mi to najpierw pokazał – powiedziałam.

Ten się uśmiechnął, a następnie to on zajął miejsce kierowcy, a ja obok niego.

– Obserwuj wszystkie moje ruchy – oznajmił Xavier.

Po chwili samochód ruszył. Jechaliśmy na początku prosto zapewne po to, aby się rozpędzić. Kiedy pojazd osiągnął prędkość dwustu kilometrów na godzinę, nagle stało się coś niesamowitego.

Zakazana osoba | 16+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz