Rozdział 24

151 6 7
                                    

Przez cały ten czas myślałam nad całą tą chora sytuacją z Collumem, która zdecydowanie nie powinna mieć miejsca.

Najpierw to, jak zaczął do mnie dzwonić i wypisywać. Później przyłożył mi nóż do gardła. Zabrał do baru i przekazał mi prawdę o moim bracie – nie tylko to. Zaproponował mi układ, na którym powinniśmy oboje skorzystać. Następnie pocałunek, a teraz to. Pobił jakiegoś niebezpiecznego faceta specjalnie dla mnie w mojej obronie. To nie było ani trochę zdrowe.

Przez to wszystko chciało mi się jedynie płakać. Nie mogłam myśleć o czymkolwiek innym. Ten chłopak definitywnie zawrócił mi w głowie. Miałam go po dziurki w nosie. Miałam wrażenie, że mnie śledził, chociaż to nie miałoby sensu, co nie?

Kompletnie przejął moje myśli. Całą mnie. Czasami zastanawiałam się dlaczego ja i w ogóle kim ja byłam tak właściwie? Gubiłam się w świecie, który tak już dobrze znałam, a przynajmniej tak mi się wcześnie wydawało.

Zaczęłam łapać gorsze oceny, chociaż wcześniej były one raczej średnie. Lucy zamartwiała się o mój stan. Nic praktycznie nie jadłam. Nawet matka to zauważyła..

Nie czułam się sobą, jakbym była w ciele kogoś zupełnie obcego. Zamieniłam się w kogoś innego, a jednak wciąż miałam to samo nazwisko i ten sam wygląd.

A ten cały stan został wywołany przez jednego chłopaka.

Colluma Moore'a.

Pech chciał, że miałam odbyć z nim dzisiaj kolejny trening.

Nie kontaktował się ze mną. Nie pisał, ani nie dzwonił. Nawet nie wiedziałam, czy powinnam tam jechać. Wolałam jednak to zrobić i może w końcu z nim porozmawiać, bo to co się działo między nami było cholernie chore i niewłaściwe.

Wsiadłam w swoje porsche i pojechałam. Po drodze zaczęłam się rozmyślać, jednak było już za późno. Wjechałam na teren warsztatu i zatrzymałam pojazd, następnie z niego wysiadając.

Niepewnie się rozejrzałam, a następnie skierowałam do środka budynku. Zajrzałam tam ostrożnie, jednak nikogo nie zauważyłam, dlatego weszłam głębiej i wtedy zobaczyłam jego.

Collum stał podparty przy ścianie, bawiąc się śrubokrętem trzymanym w dłoni. Nic nie mówiłam ani się nie poruszyłam. Chłopak jednak sam wyczuł moją obecność i po chwili uniósł wzrok, napotykając moją osobę.

Jego oczy były inne niż te z ostatniego wieczoru. Teraz tak jakby pojaśniały i już nie przypominały dwóch przepaści, a raczej dwie filiżanki czarnej kawy. To spojrzenie było łagodniejsze i bardziej opanowane.

– Przyszłaś – powiedział, prostując się i odkładając narzędzie na bok.

Zbliżył się do mnie. Chciałam się cofnąć, jednak coś mnie przed tym powstrzymało. Jakiś cichy głosik w głowie mówił mi, że nie muszę się go obawiać. Posłuchałam go i się nie cofnęłam, chociaż moje całe ciało dosłownie dygotało.

– Jeśli chodzi o ostatnie...

– No właśnie – powiedziałam, przerywając mu. – Właściwie to nie chodzi jedynie o ostatnie, a o całość naszej znajomości – wyznałam.

Chłopak zmarszczył brwi.

– O co chodzi? – spytał.

Skrzyżowałam ręce na piersi.

– Nie uważasz, że to idzie w złym kierunku? To wszystko jest jakieś chore! – krzyknęłam, nie mogąc się opanować. Uniosłam dłonie do góry i zaczęłam nimi niebezpiecznie wymachiwać. – Nie wiem co ty ze mną robisz! Mam cię dość! To miał być tylko układ, a ty...

Zakazana osoba | 16+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz