Rozdział 8

179 5 0
                                    

– Collum Moore? – powtórzyła moja przyjaciółka.

Weszłyśmy do garażu. Chwyciłam za kluczyki od swojego samochodu i nacisnęłam przycisk na pilocie. Porsche się odpaliło, wydając z siebie te same dźwięki, co zawsze. Wsiadłam za kierownicę, a Lucy obok mnie. Miała wzrok wlepiony w ekran telefonu, szukając danych o wrogu mojego brata.

– Nic nie ma – rzekła. – Tak jakby w ogóle nie istniał.

Nie spodziewałam się, abyśmy cokolwiek znalazły. Sam Xavier prowadził jedynie konta prywatne dla znajomych pod zmienioną nazwą. Kazał mi również pozbyć się mediów społecznościowych, co oczywiście zrobiłam od razu po zakończeniu z nim rozmowy. Nie chciałam się narażać.

Włożyłam kluczyki w stacyjkę i je przekręciłam. Usłyszałam warkot silnika, który dawał znać, że nie należy do tych słabszych. Położyłam dłonie na kierownicy, czując na niej przyjemne drżenie. Myślałam, że magicznie samochód ruszy sam, jednak po chwili przyjaciółka mi wytłumaczyła, że muszę puścić hamulce i nacisnąć gaz.

Robiłam wszystko, co kazała mi dziewczyna siedząca obok. Wykonywałam wszystkie ruchy powoli i starałam się je wszystkie zapamiętać. Oczywiście pomyliłam hamulec z gazem, ale mniejsza o to, bo wreszcie samochód powoli ruszył, a ja miałam nad nim kontrolę.

Uczucie prowadzenia samochodu mogłam porównać do chwili, kiedy po raz pierwszy mogłam wybrać dla siebie potrawę w restauracji z karty dań. Miałam nad tym sama kontrolę i mogłam decydować bez niczyjej pomocy. Oczywiście teraz potrzebowałam pomocy, abym wiedziała jak w ogóle ruszyć, tak samo jak potrzebowałam instrukcji, aby przekazać kelnerowi to, co chciałam zjeść.

Bałam się i stresowałam. Nie mogłam tego zaprzeczyć. Jazda samochodem w formie kierowcy zawsze wydawała mi się tak bardzo przerażająca. Z każdą kolejną sekundą prowadzenia, jednak zanikało to uczucie i zastępowane zostawało przez ekscytację.

Póki co moja nauka polegała na tym, aby pojeździć chwilę na placu przed domem, robiąc kółka wokół fontanny. Szło mi dość dobrze i nic nie uszkodziłam.

Umówiliśmy się tak, że to Lucy poduczy mnie najpierw podstaw jazdy samochodem, ponieważ sama miała prawo jazdy, a dopiero później, gdy zdam egzamin i będę mieć prawo jazdy, Xavier będzie mnie szkolił w tych trudniejszych rzeczach, jak na przykład drifty.

– Dobra, a teraz spróbuj wrzucić większy bieg – powiedziała do mnie Lucy.

– A gdzie są biegi? – zapytałam, nie odrywając wzrok od drogi.

– Tutaj – rzekła, wskazując mi odpowiedni przyrząd.

Zrobiłam tak, jak kazała. Powoli przerzucałam biegi na coraz to wyższe. Wychodziło mi to. Sama nie potrafiłam w to uwierzyć.

– A teraz dodaj trochę gazu – poleciła przyjaciółka.

– Co? – Na początku jej nie zrozumiałam, a dopiero później załapałam. – Aha, dobra.

Zwiększyłam gaz. Poczułam dopiero teraz, jaka ta maszyna jest szybka. Patrzyłam szeroko otwartymi oczami na drogę, trzymając kurczowo kierownicę. Prędkość jednak była tak duża, że w pewnym momencie nie wyrobiłam i wjechałam prosto w krzaki. W odpowiednim momencie jednak nacisnęłam hamulec. Dziwiłam się, że pamiętałam, gdzie on się znajdował.

Cała się trzęsłam. Nie puściłam kierownicy. Zaciskałam palce na niej tak mocno, że zaczynały się one robić blade. Wpatrywałam się z szeroko otwartymi oczami prosto w krzaki, w które wjechałam. Serce biło mi jak szalone. To był właśnie powód, dla którego nie chciałam prowadzić nigdy samochodu.

Zakazana osoba | 16+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz