Rozdział XII - 18+

50 1 0
                                    

Nie długo trzeba było czekać, aż Umbridge odbije. Została niby „Wielkim Inkwizytorem Hogwartu". Cokolwiek to znaczyło. Ministerstwo zaczęło mieć realny wpływ na naszą naukę. Umbridge zaczęła patrzeć na ręce nauczycielom. Dodatkowo kiedy przechadzała się po Hogwarcie swoją różdżką poprawiała wszystko. Od źle zapiętych koszul u uczniów po rozdzielanie całujących się par. Pewnego dnia zrobiła to mnie i Mattheo. Widziałam jak twarz Mattheo robiła się czerwona od złości w tamtym momencie. Ja również byłam tym zirytowana. Dobrze, że oboje zachowaliśmy zdrowy rozsądek w tamtym momencie i się nie odezwaliśmy. Podejrzewam, że byśmy wtedy zostali ukarani.

Umbridge zaczęła chodzić po klasach i wypytywać nauczycieli o różne rzeczy. Na zajęciach z wróżbiarstwa gdy pytała profesor Trelawney można było zauważyć spięcie w całej klasie. Zwłaszcza po Trelawney. Widać było, że Umbridge nie za bardzo spodobała się nauczycielka. Pod koniec dnia na dziedzińcu rozegrała się scena w której to Umbridge próbowała wyrzucić wspomnianą nauczycielkę. Dumbledore jej na to nie pozwolił. Na całe szczęście. Gdyby jednak jej się udało usunąć kompletnie ze szkoły nauczycielkę wtedy można by powiedzieć, że Ministerstwo miało pełną kontrolę nam Hogwartem i Dumbledore'em. Gdy zgromadzenie się skończyło zauważyłam kątem oka, że Dumbledore unikał Harry'ego. Od kiedy to dyrektor Hogwartu unikał kogoś takiego jak Potter? Byłam tym zdziwiona.

Nie znosiłam tych wszystkich zajęć z Umbridge. Chętnie bym ją po prostu wyrzuciła z zamku. Nie pasowały jej nawet zabawy na dziedzińcu. Nawet gdy już powoli padał śnieg. To było naprawdę denerwujące. Nawet nie mogłam mieć od niej spokoju gdy siedziałam na swoim własnym łóżku i czytałam swoją książke Ciągle ta różowa landryna siedziała mi w głowie i przypominała mi o nauce do SUMÓW.

- Dlaczego musisz być taka tępa?! – usłyszałam głoś Pansy dochodzący z korytarza w naszym Salonie wspólnym.

- To nie moja wina! – usłyszałam znajomy mi już głos Cassie.

- Przestaniecie się już tak drzeć? – spytała je Astoria.

Na Merlina o co one się tak kłóciły? Oby tylko nie przeniosły tej kłótni do mojego pokoju. Siedząc na łóżku i czytając swoją książkę miałam nadzieję, że ominą drzwi mojego pokoju. Moje nadzieje okazały się żmudne. Nagle drzwi do mojego pokoju otworzyły się gwałtownie i dziewczyny wpadły prawie się o siebie potykając. Spojrzałam na nie zirytowana z nad mojej książki. Mogły chociaż kurwa zapukać.

- Faye czy może powiedzieć tej debilce, że przegięła?! – powiedziała gorączkowo Pansy spoglądając na mnie. Widziałam po niej taką irytację, jaką jeszcze nigdy u niej nie widziałam.

- Czy ty musisz się jej zawsze pytać o zdanie? – prychnęła Cassie – To jest moja sprawa co robię. Zajmuj się swoim życiem Parkinson!

- Z tym, że przegięłaś Torrance! – odparła Pansy.

- Dziewczyny uspokójcie się! – krzyczała na nie Astoria.

Widziałam jak Astoria na darmo próbowała uspokoić te dwie wariatki. Westchnęłam pod nosem i zamknęłam swoją książkę i położyłam ją na łóżku obok siebie. Wróciłam do nich po chwili wzrokiem i czekałam aż przestaną się kłócić. Moja cierpliwość do nich powoli się kończyła. Zwłaszcza do Cassie. Pozwalała sobie na za dużo. Ostatnio o mało co Tom naprawdę jej nie przeklną. Zaczęła drażnić go coraz bardziej chociaż nie wiem po co. Igrała z ogniem co ją bawiło. Skrzyżowałam swoje ręce na piersi i przyglądałam się im.

- Dobra dosyć tego dobrego – mruknęłam cicho – Przestańcie się kłócić. – powiedziałam wstając się z łóżka. Zauważyłam, że moja grzeczna prośba nie została spełniona. – Hej! Wystarczy! – krzyknęłam na nie. Dziewczyny od razu umilkły i spojrzały na mnie – Możecie mi łaskawie powiedzieć dlaczego się kłócicie?

The Slytherin Princess IIIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz