POV Mattheo
Czas. Liczył się cholerny czas. Musieliśmy zdobyć Smoczy Kryształ by móc zdjąć z rezerwuaru czarną magię. Po za tym dzięki podarowanej przez Dumbledore'a bransolecie Faye nie utraci w żaden sposób nawet na chwilę starożytnej magii. Więc to był duży plus. Wciąż jednak problem tkwił w jednym małym, denerwującym szczególe. Viktor Rivera jest w posiadaniu ostatniego Smoczego Kamienia. Razem z Tomem musieliśmy mu go jakoś zabrać. Voldemort chce mieć go blisko siebie bo nie chce kolejnych wpadek. Teraz naprawdę przydałoby się trochę jebanego szczęścia.
Po za tym nigdy nie sądziłem, że będę działał przeciwko ojcu. Nie podobały mi się jego metody to fakt, ale zawsze myślałem że nie mam innego wyboru jak trwać przy jego boku. Na szczęście dzięki Faye to się zmieniło. Do końca życia będę jej za to dziękował. Po za tym widziałem po niej zdenerwowanie od paru dni. Od naszej ostatniej rozmowy gdzie dowiedzieliśmy się wielu rzeczy chodzi podminowana. Raz z nerwów na chwilę straciła kontrolę i spaliła przypadkiem całą elektrykę w posiadłości. Nie wiem co się ostatnio z nią dzieje. Dziwnie się zachowywała. Nie wiem czy to przez ten rezerwuar czy przez wiadomość o horkruksach. Często widziałem ją z nosem w swoich notatkach i księgach. Nawet Jerome nie był wstanie jej od tego odciągnąć. Coś mi nie pasowało w jej zachowaniu. Nikomu nie chciała powiedzieć co znalazła. Nawet mnie.
- Jesteś gotowy? – wyrwał mnie z rozmyślań głos Toma. Spojrzałem na niego pytająco – Musimy to zrobić teraz bo inaczej stracimy swoją szanse.
- Tak .. jasne. To jeszcze raz jak to zrobimy? – spytałem spoglądając na niego.
- Słuchałeś w ogóle tego co mówiłem? – prychnął – Ja odwracam uwagę ojca i Rivery, a ty za pomocą zaklęcia Kameleona zakradasz się i zabierasz Kryształ.
- Jasne – kiwnęłam lekko głową – Myślisz, że się uda?
- Jeśli tego nie spierdolisz to tak – odparł wyglądając lekko zza ściany.
- Czemu myślisz, że mógłbym coś spierdolić? Może ty lepiej uważaj na to co będziesz mówił i robił. Wiesz, że nie łatwo jest go oszukać – warknąłem.
- Po mnie niczego się nie spodziewa. – spojrzał na mnie – Możesz ruszyć się stąd dopiero za pięć minut – powiedział oschle. Odwrócił ode mnie wzrok i pewnym krokiem wyszedł zza ściany.
Westchnąłem cicho. Cały Tom. Pan i władca sytuacji. Swoją pewnością siebie bardzo przypominał ojca, ale i on przez te lata się zmienił. Zwłaszcza gdy do głosu doszła jeszcze Cassie. Miałem wrażenie, że ta dziewczyna jest jego słabym punktem. Mimo, że zarzekał się wiele razy, że mam jakieś urojenia to jednak miałem oczy i go do cholery znałem więc doskonale wiem, że oszukiwał samego siebie.
Gdy pięć minut upłynęło wyjąłem swoją różdżkę i nałożyłem na siebie zaklęcie Kameleona. Wyjrzałem zza ściany i zobaczyłem przed wejściem do wielkiego salonu gdzie przebywał Rivera trzech Śmierciożerców. Przełknąłem cicho ślinę i wyszedłem po cichu zza ściany. Dwór, w którym się znajdowaliśmy okazał się być dworem Malfoy'ów. Zdziwiło mnie to trochę bo Draco jednak zarzekał się, że nie działa przeciwko Faye, ale po tym jak nie widziałem go przez prawie całe wakacje mogłem się wszystkiego spodziewać.
Po cichu minąłem Śmierciożerców i wszedłem do dużego salonu i stanąłem za jednym z filarów. Rivera i mój ojciec stali przy stole. Do nich podszedł Tom. Miałem nadzieję, że wie co robi.
- Tom. Jak miło, że do nas dołączyłeś – powiedział lodowatym tonem Voldemort.
- Wzywałeś, więc się zjawiłem – odparł oschle Tom – O czym chciałeś ze mną porozmawiać ojcze?
CZYTASZ
The Slytherin Princess III
FanfictionŻycie naszej bohaterki trochę przewróciło się do góry nogami. Jej kolejny rok w Hogwarcie był równie trudny. Dowiedziała się więcej o swoich rodzinach. Poznała swoją przodkinie - Keeliane. Nie było to łatwe spotkanie, ale nasza bohaterka tak łatwo s...