Czułam ulgę. I to wielką. Wiem, że po wizycie u Alvord'ów i po tym co im zrobiłam za pewne tego tak nie zostawią, ale miałam to gdzieś. Zabrałam ze sobą Danniele bo wiedziałam, że dziewczyna nie była tam szczęśliwa i chciałam jej dać drugą szansę. Szanse by mogła o sobie decydować i mieć normalne życie. Na szczęście reszta się na to zgodziła i nie kłócili się już ze mną o jej obecność w Posiadłości.
Minęły kolejne dwa tygodnie wakacji i w między czasie przybyli do nas Astoria, Daphne i Blaise. Po Draco nie było śladu. Martwiłam się, że coś mu się stało, ale Astoria zapewniała mnie, że nic mu nie jest. Podobno siedzi w dworze Malfoy'ów i słucha się rodziców. Miałam nadzieję, że nie zmuszają go do czegoś czego on nie chce. Chociaż kto wie? Jego ojciec jest Śmierciożercą podejrzewam, że jego matka również. W sumie po Malfoy'ach można się spodziewać wszystkiego.
Przebierałam się w pokoju szykując się do wyjścia na cmentarz. Minęło zbyt dużo czasu od mojej ostatniej wizyty u Bastiana. Zawsze kiedy chciałam tam iść coś mnie blokowało. Nie potrafiłam tam iść. Nie byłam wstanie znów spojrzeć na jego grób, ale dzisiaj postanowiłam sobie, że się przełamie i pójdę. Ze mną wybiera się Lorelai z małą Rosie oraz Jerome. Wujek uznał, że pójdzie z nami by nas pilnować. Z resztą widziałam jak Lorelai i Jerome na siebie patrzą. Cieszyłam się ich szczęściem bo wiem, że takowe było im potrzebne. Ubrałam na siebie czarne jeansy i granatową koszulkę na krótki rękaw. Do tego na nogi założyłam czarne botki a na szyje założyłam wisiorek mamy. Włosy związałam w luźny warkocz. Gotowa wyszłam z pokoju i zeszłam na dół. Przy drzwiach wyjściowych widziałam gotowych już do wyjścia Lorelai z Rosie na rękach i stojącego przy nich Jerome'a.
- Idziemy już? – spytałam podchodząc do nich.
- Tak – kiwnął głową Jerome – Jeśli tylko jesteście gotowe na to.
- Ja jestem – odparła cicho Lorelai przytulając do siebie małą.
- Bardziej gotowa nie mogę być – odparłam.
Jerome uśmiechnął się lekko i otworzył dla nas drzwi. Lorelai z Rosie wyszły pierwsze, ja wyszłam za nimi. Jerome wychodząc za nami zamknął za sobą drzwi. Poszliśmy w stronę bramy.
- Faye! – usłyszałam dobiegający z oddali głos Mattheo. Spojrzałam w tamtą stronę i zobaczyłam jak biegnie w moją stronę – Wiesz kiedy wrócicie? – spytał zatrzymując się przy mnie.
- Za pewne za parę godzin – uśmiechnęłam się do niego lekko – Wybacz, że ciebie ze sobą nie zabieram, ale chciałam pobyć tam przez chwilę sama.
- Nic nie szkodzi Księżniczko. Ja tu wszystkiego przypilnuje. Po za tym musisz wiedzieć, że znów Tom i Cassie się wymknęli – powiedział to w taki sposób bym tylko ja to usłyszała. Westchnęłam cicho i pokręciłam lekko głową.
- Poważnie? Wiesz w ogóle czemu się wymykają?
- A ja wiem? Tom mi kiedyś powiedział, że jest dużo spraw o których nie mamy pojęcia. Może to o to chodzi? A może chodzi o miejsce gdzie będą tylko sami –mruknął – Wiesz, że Jerome by zajebał Toma gdyby go znalazł w pokoju Cassie – uśmiechnął się.
- Wiem – odparłam z lekkim uśmiechem – Pogadamy o tym później. Nie długo wrócę – przybliżyłam się i pocałowałam go czule.
- Mam taką nadzieje – odparł spoglądając na mnie.
Obdarowałam go jeszcze jednym uśmiechem potem odwróciłam się na pięcie i razem z Jerome'em, Lorelai i małą Rosie wyszliśmy po za bramę.
Będąc już na cmentarzu bez trudu znalazłam grób Bastiana. Był w opłakanym stanie. Był brudny i lekko popękany. Widać było, że ktoś zrobił to celowo. Jerome wziął Rosie na ręce, a Lorelai podeszła do grobu Bastiana i za pomocą swojej różdżki przywróciła pierwotny stan jego grobu. Potem na powrót wzięła małą na ręce od Jerome'a i wraz z Rosie podeszła do grobu. Ja stanęłam obok wujka i patrzyłam na grób nie mogąc wydusić z siebie słowa.
CZYTASZ
The Slytherin Princess III
FanfictionŻycie naszej bohaterki trochę przewróciło się do góry nogami. Jej kolejny rok w Hogwarcie był równie trudny. Dowiedziała się więcej o swoich rodzinach. Poznała swoją przodkinie - Keeliane. Nie było to łatwe spotkanie, ale nasza bohaterka tak łatwo s...