Rozdział X

34 2 0
                                    

Nie wiedziałam czego się spodziewać po szlabanie u Umbridge. Po zakończonych u niej zajęciach gdy wyszłam z klasy Mattheo i reszta mnie opieprzyli za to, że się odezwałam. Wiedzieli, że to co powiedziałam jest prawdą, ale niestety do takiego stanu umysłu jaki miała różowa landryna i tak nic nie trafiało. Miałam wrażenie, że gdybym nawet postawiła przed nią samego Voldemorta to i tak by nie uwierzyła do póki minister Knott by jej tak nie powiedział. Westchnęłam tylko cicho pod nosem, przeprosiłam przyjaciół i poszliśmy na kolejne zajęcia.

Po zakończonych wszystkich zajęciach udałam się w stronę gabinetu Umbridge by wymierzono mi „karę" za powiedzenie prawdy. Jak ja nie lubiłam czegoś takiego. Byłam ciekawa jakie tortury mnie teraz czekają. Prychnęłam cicho pod nosem i podeszłam do drzwi do gabinetu Umbridge. Po krótkiej chwili zjawił się również Harry. Spojrzałam na niego i obdarowałam go lekkim uśmiechem.

- Dzięki - powiedział po chwili patrząc na mnie.

- Za co? - spytałam marszcząc przy tym lekko brwi.

- Wierzysz mi. Po za tym odezwałaś się jako jedyna i postawiłaś sprawę jasno - powiedział Harry z lekkim uśmiechem.

- Wierze ci Harry dlatego bo sama go widziałam. Po za tym miałam z nim niestety przyjemność zobaczyć się twarzą w twarz - skrzywiłam się lekko na samo wspomnienie.

- Jak to?

- Nie chce o tym gadać Harry. Było, minęło i tyle - odparłam cicho. Po co miałam mu opowiadać to co się stało niedawno. Nie miałam ochoty dzielić się swoim życiorysem z każdym kogo napotkam na drodze. Co prawda lubiłam trochę Harry'ego, ale nie wystarczająco mu ufałam by o wszystkim mu mówić. - To co wchodzimy? - spytałam wskazując na drzwi do gabinetu Umbridge.

Harry spojrzał na drzwi potem jeszcze raz na mnie. Westchnął cicho i kiwnął lekko głową. Potem uniósł dłoń i zapukał w drzwi. Po kilku sekundach usłyszeliśmy krótkie „Proszę". Harry wszedł jako pierwszy potem ja za nim. Oboje spojrzeliśmy na Umbridge. Ja ukradkiem rozejrzałam się po jej gabinecie. Na Slytherina ile różu! Ściany były pomalowane na różowo, na jednej ścianie w której znajdowały się drzwi wejściowe wisiało mnóstwo białych talerzy z kotami. Na prawo od wejścia był kominek. Na środku stało biurko przy którym siedziała Umbridge. Po prawej stronie od wejścia stały dwa małe biureczka i dwa krzesła. Podejrzewałam, że dla mnie i Potter'a. Westchnęłam cicho pod nosem i wróciłam wzrokiem do Umbridge.

- Dobry wieczór panie Potter, panno Rosenwood. - powiedziała spokojnym głosem - Siadajcie - wskazała głową na miejsca dla nas w koncie. Zamknęłam za sobą drzwi. Harry usiadł przy jednej ławce a ja przy drugiej. Położyłam na ziemi swoją torebkę. Spojrzałam na ławkę i zobaczyłam przed sobą białą, pustą kartkę Tak samo miał Potter. - Odrobine sobie dzisiaj popiszemy.

Powiedziała spokojnym głosem z lekkim uśmiechem. Harry sięgnął od razu do swojej torby po pióro, ja również.

- Nie. - zatrzymała nas - Nie waszymi piórami. Wole byście użyli po jednym z moich specjalnych - powiedziała biorąc do ręki dwa pióra. Wstała i położyła po jednym na naszych kartkach. Zerknęłam na Harry'ego a on na mnie. - Proszę.

Wzięłam pióro do ręki. Czułam się z nim dziwnie. Po za tym zaczął ogarniać mnie niepokój. Spojrzałam na Umbridge wyczekując tego co powie dalej.

- Chcę byście napisali „Nie będę opowiadać kłamstw" - powiedziała stając za nami przy oknie.

- A ile razy? - spytał Potter.

- To zależy jak szybko to przesłanie dobrze wsiąknie - odparła z tym swoim głupim uśmieszkiem na twarzy.

- Nie dostaniemy atramentu? - dopytał Harry.

The Slytherin Princess IIIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz