POV Mattheo
Czekanie mnie dobijało. Minęły już trzy godziny, a drzwi do pomieszczenia w którym przebywała Faye były zamknięte. Siedziałem na ziemi opierając się o ścianę i wpatrywałem się w drzwi czekając aż się w końcu otworzą. Obok mnie siedzieli Enzo i Theo. W całym korytarzu było pełno ludzi. Pansy, Astoria, Daphne, Draco, Blaise, Cassie, Jerome, Carlos, Sebastian, Cameron, Tom, Syriusz Black, Lupin, Moody. Nawet zjawił się sam Dumbledore. Dodatkowo zjawił się Snape, który od razu siłą wtargnął do pokoju i zamknął za sobą drzwi. Pewnie myślał, że jego talent do eliksirów pomoże. W sumie warto było spróbować. Ja po prostu chciałem ją odzyskać. Chciałem znów ją po prostu do siebie przytulić. Zamknąłem na chwile o czy i oparłem głowę o ścianę. W mojej głowie cały czas przewijał się obraz z momentu, w którym ją znalazłem. Nigdy nie będę w stanie zapomnieć tego widoku.
Po około łącznie czterech godzinach czekania drzwi otworzyły się. Spojrzałem w tamtą stronę i szybko wstałem z ziemi. Z pokoju wyszedł Snape, Carter i Lorelai. Nie mieli zbyt zadowolonych min. Miałem tylko nadzieję, że nie przekażą nam fatalnych wieści.
- Co z nią? - spytałem podchodząc do nich.
- Carter powiedz mi, że wszystko z nią w porządku - powiedział lekko drżącym głosem Jerome.
Carter spojrzał na mnie potem na Jerome'a. Westchnął cicho i rozejrzał się spoglądając na wszystkich obecnych. Przełknął głośno ślinę, ale nie wydobył z siebie żadnego dźwięku.
- Następne 12 godzin jest ważne - powiedziała cicho Lorelai.
- Co to znaczy? - dopytywał Jerome.
- To znaczy, że Rosenwood musi zdecydować czy chce żyć - powiedział bez żadnego wyrazu Snape.
- Słucham? - zmarszczyłem brwi nie rozumiejąc co się do mnie w ogóle mówi.
- Jej duch walczy, ale ciało się poddaje. Zrobiliśmy wszystko co w naszej mocy. Udało nam się za pomocą czarów i eliksirów zagoić jej otwarte rany na plecach. Niestety nie udało nam się tego samego zrobić z ranami na jej szyi i klatce piersiowej. - powiedział Carter.
- Dodatkowo udało nam się zagoić u niej rany po ugryzieniu węża - powiedziała Lorelai.
Wciągnąłem gwałtownie powietrze i odsunąłem się od nich. Oparłem się rękoma o ścianę zwieszając głowę w dół. Nie mogłem uwierzyć w ich słowa. Czyli nadal istniała opcja, że mogłem ją stracić. Jeśli tak się stanie to nigdy sobie tego nie wybaczę. Po za tym wszystko to co zrobiłem by się do niej dostać pójdzie na marne.
- Na pewno można coś zrobić - powiedział Jerome - Snape znasz się na eliksirach wymyśl coś by dodać jej sił!
- Jerome .. - podeszła do niego Lorelai i wzięła jego twarz w swoje dłonie - Nic nie możemy już zrobić. Żadna magia świata tu nie pomoże. Jesteśmy zmuszeni czekać.
- Ona nie może .. - urwał w pół zdania. Lorelai przytuliła go do siebie mocno.
- Czy na pewno nie można nic zrobić Carter? - spytał po chwili Syriusz.
Odsunąłem się od ściany i spojrzałem na Cartera. On tylko pokręcił przecząco głową. Przetarłem twarz dłońmi. Bez żadnego słowa po prostu ich minąłem i wszedłem do pokoju. Zatrzymałem się przy jej łóżku i po prostu na nią patrzyłem. Leżała na łóżku przykryta do połowy kołdrą. Jej włosy były już suche, była oczyszczona z krwi i potu. Wciąż miała lekko spuchnięte oczy i była blada. Gdy się jej tak przyglądałem widziałem jak ma lekko zapadnięte policzki. Znów schudła. Musiała tam nie jeść. Łzy napłynęły mi do oczu. Podszedłem bliżej, przybliżyłem do jej łóżka krzesło i usiadłem na nim. Wziąłem delikatnie jej dłoń w swoje ręce i przybliżyłem do swoich ust. Zamknąłem oczy i pozwoliłem łzom spłynąć po moich policzkach.
CZYTASZ
The Slytherin Princess III
FanfictionŻycie naszej bohaterki trochę przewróciło się do góry nogami. Jej kolejny rok w Hogwarcie był równie trudny. Dowiedziała się więcej o swoich rodzinach. Poznała swoją przodkinie - Keeliane. Nie było to łatwe spotkanie, ale nasza bohaterka tak łatwo s...