Rozdział XXVIII

35 2 9
                                    

Siedziałam na łóżku oparta plecami o ścianę i wpatrywałam się w swoją suknie na manekinie zastanawiając się czy dobrze robię decydując się w końcu na pójście na ten cały Bal Maskowy. Wciąż miałam wiele wątpliwości zwłaszcza po tym jak Mattheo opowiedział mi czego dowiedział się o tej rodzinie. Po za tym w mojej głowie wciąż krążyła rozmowa, którą odbyłam parę dni temu z przyjaciółmi. Jeśli była możliwość, że ta legenda jest prawdziwa to musiałam to sprawdzić. Westchnęłam cicho i wstałam z łóżka. Podeszłam do manekina, na którym wisiała moja suknia i zaczęłam nanosić na nią małe poprawki.

- Jest piękna. Nie musisz jej poprawiać - usłyszałam za sobą głos Lorelai. Spojrzałam na nią przez ramię. Stała w przejściu opierając się o framugę drzwi.

- Dzięki - uśmiechnęłam się do niej lekko potem odwróciłam od niej wzrok i spojrzałam znów na suknie. - Chcesz pogadać?

- Nie wiem czy to jest dobry pomysł by tam iść Faye - powiedziała patrząc na mnie.

- Też tak myślę - westchnęłam cicho - Ale jak zwykle .. nie mam wyjścia. Wiesz o tym prawda?

- Mogłabyś nie iść i mieć to gdzieś. Ale w sumie nie wiemy jakby na to zareagowali.

- Otóż to - mruknęłam kończąc poprawki. Spojrzałam na zegarek i widziałam, że mam jeszcze parę godzin do spotkania z Alvord'ami.

- Dobrze, że chociaż idzie z tobą Jerome - powiedziała podchodząc do mnie.

- Nie tylko on - spojrzałam na nią. Lorelai spojrzała na mnie pytająco marszcząc lekko brwi - Słuchaj potrzebuje czarnego garnituru. Dasz radę go ogarnąć?

- Tak - kiwnęła lekko głową - Dla kogo?

- Chyba wiesz - uśmiechnęłam się lekko.

- Chcesz go ze sobą zabrać? Przecież na zaproszeniu ..

- Nie będę grać w ich gierki. Po za tym będę czuła się bezpieczniej gdy on też ze mną pójdzie - powiedziałam przerywając jej.

- Mam nadzieję, że wiesz co robisz Faye. Rodzina Alvord może być dla nas zagrożeniem jeśli coś pójdzie nie tak - powiedziała patrząc na mnie.

- Ja będę dla nich większym zagrożeniem jeśli spróbują w jakikolwiek sposób skrzywdzić moją rodzinę - odparłam patrząc na nią.

Lorelai kiwnęła lekko głową i uśmiechnęła się lekko. Porozmawiałam z nią jeszcze chwilę potem Lorelai wyszła z mojego pokoju. Miałam nadzieję, że zdąży przynieść mi garnitur, o który prosiłam. Spojrzałam w stronę okna i podeszłam tam. Wyglądając przez okno widziałam Mattheo siedzącego przy drzewie. Palił papierosa i coś pisał w jakimś zeszycie. Koło niego leżał Shadow. Westchnęłam cicho i po chwili odsunęłam się od okna. Opuściłam swój pokój i zeszłam na dół. Przeszłam przez salon i weszłam do kuchni.

- Jak tam wujku? Jesteś gotowy na dzisiaj? - spytałam opierając się o blat wyspy spoglądając na Jerome'a nalewającego sobie do szklanki ognistej.

- A jak myślisz? - spytał. Po chwili upił łyk ognistej - Nie da się być na to przygotowanym w pełni maleńka. Nie wiemy czego możemy się spodziewać.

- Wiem o tym, ale jak się teraz upijesz to nic z tego nie będzie.

- Kto powiedział, że się mam zamiar teraz upić? - spytał patrząc na mnie. Upił kolejny łyk trunku. - Wypije tylko to. Potem trzeba się będzie szykować. Spokojnie nie zamierzam przynieść ci wstydu Faye. - powiedział wychodząc z kuchni.

Przewróciłam oczami i poszłam za nim. Rozumiałam to, że się denerwował. Ja miałam to samo. Ale musieliśmy myśleć trzeźwo, a nie brać się za alkohol.

The Slytherin Princess IIIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz