Rozdział XXV -18+

52 3 2
                                    

POV Faye

Minął prawie miesiąc od ostatnich wydarzeń. Siedząc na Wierzy Astronomicznej i spoglądając na rozpościerający się przede mną krajobraz zastanawiałam się jak cudem doszłam do momentu, w którym nienawidziłam patrzeć na siebie w lustrze. Po tym co się stało nie mogłam do siebie dojść. Wciąż miałam przed oczami to co zrobiłam. Mattheo, Jerome, Tom, Cassie i reszta przekonywali mnie, że ich stosunek do mnie się nie zmienił po tym co się stało. Ale sama zauważyłam jak nie raz na mnie patrzą. Chociaż.. to mogła być tylko moja wyobraźnia. Teraz wiem dlaczego Mattheo chciał mnie wtedy powstrzymać. Nie chciał bym się czuła właśnie tak jak teraz. Westchnęłam cicho i podkuliłam do siebie kolana.

- Mattheo powiedział, że tu jesteś – usłyszałam za sobą głos Cassie – Chciałam z tobą porozmawiać Faye.

- O czym? – spytałam nie odwracając wzroku od krajobrazu.

- Słuchaj .. wiem jak się czujesz w tym momencie – powiedziała siadając obok mnie po turecku – Wiem jak bardzo się nienawidzisz za to jak postąpiłaś.

- Skąd możesz wiedzieć jak się czuje? – spojrzałam na nią pytająco.

- Bo wiem – wzruszyła lekko ramionami.

- Ty kogoś..? – nie dokończyłam zdania patrząc na nią.

- Miał na imię Austin – powiedziała odwracając ode mnie wzrok – Miał 18 lat i był pupilkiem i ulubieńcem Cersei. Uwielbiał bawić się z dziewczynami i nie koniecznie za obopólną zgodą. Pewnej nocy gdy szłam do toalety usłyszałam krzyki dobiegające z piwnicy.. Poszłam tam i widziałam jak Austin gwałci dziewczynę, która miała 16 lat. Nie mogłam tego znieść. Czułam taki gniew .. Chwyciłam za pręt i uderzyłam go w głowę. Potem okładałam jego głowę tym prętem dopóki z jego głowy nie została totalna miazga – spojrzała na mnie – Miałam wtedy prawie 14 lat.

Zatkało mnie. Patrzyłam na nią zaskoczona jej wyznaniem. Nie wiedziałam jak mam się zachować czy co powinnam powiedzieć.

- Po tym co się stało czułam się jak totalne gówno. Miałam wielkie wyrzuty sumienia mimo, że wiedziałam kim był Austin. W ramach kary nie użyto na mnie klątwy Criuciatus, ale za to mam pamiątkę do końca życia przypominającą mi to co zrobiłam – mruknęła odkrywając swoje biodro. Na biodrze miała bliznę. Wyglądała tak samo jak moja na szyi. – Sztylet, którego użyli był nasączony jadem węża. Jad spowodował małe spustoszenie w moim ciele. Konsekwencje odczuje gdy będę chciała założyć rodzinę – odparła zakrywając biodro. Spojrzała na mnie i lekko się do mnie uśmiechnęła – Posłuchaj mnie uważnie kuzynko nie jesteś złym człowiekiem. Przeszłaś tak wiele i po prostu coś w tobie pękło. – wzięła mnie za dłoń – Jeszcze przez długi czas będziesz się tak czuła i to co zrobiłaś zostanie z tobą do końca życia, ale to nie znaczy że nie możesz żyć dalej. Poradzisz sobie ze wszystkim. A wiesz dlaczego? Bo masz w sobie krew Targreen'ów i Rosenwood'ów. A oni nigdy się nie poddają.

Patrzyłam na nią słuchając jej słów. Łzy napłynęły mi do oczu. Bez słowa po prostu przytuliłam ją. Siedziałyśmy przytulone do siebie chwilę potem się od siebie odsunęłyśmy. Wytarłam swoje łzy i uśmiechnęłam się do niej lekko.

- Przykro mi Cassie..

- Nie potrzebnie – wzruszyła lekko ramionami – Nauczyłam się z tym żyć. I ty też się nauczysz. Masz nas wszystkich. Po za tym wiesz, że Mattheo przez ciebie świruje?

- Co masz na myśli? – spytałam marszcząc lekko brwi.

- Słyszałam jego wczorajszą rozmowę z Tomem. Bardzo się o ciebie martwi i boi się, że znów się w sobie zamkniesz jak wtedy. – powiedziała patrząc na mnie – On cię bardzo kocha Faye. Gdy ciebie nie było widziałam jak wariował. Zazdroszczę ci tego bo mnie nikt nigdy tak nie pokocha jak ciebie.

The Slytherin Princess IIIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz