Rozdział XXIV

39 2 2
                                    

POV Mattheo

Nie miałem już do niej siły. Zaskakiwała i wkurzała mnie coraz bardziej. Cieszyłem się, że radzi sobie już lepiej. Ale na Merlina mogłaby odpuścić już i zadbać o siebie! Stojąc przy drzwiach patrzyłem jak skoczyła w dół z mocno i szybko bijącym sercem. Spojrzałem w dół i zobaczyłem, że nic jej nie jest. Odetchnąłem z ulgą. Spojrzałem na Jerome'a.

- Jak to się dzieje, że nie możemy jej zatrzymać Jerome? – spytałem zirytowany.

- Wierz mi. Zadaje sobie to pytanie codziennie – odparł i skoczył w dół za Faye.

Westchnąłem cicho i przetarłem twarz dłońmi. Wiem, że musiałem skoczyć i im pomóc. Faye mogła być już w niebezpieczeństwie. Bez dłuższego zastanowienia się ruszyłem się z miejsca i skoczyłem. Spadałem w dół i automatycznie zwolniłem za nim uderzyłem w ziemie. Potem zaklęcie puściło i upadłem na ziemie. No tego się nie spodziewałem i w przyszłości nie miałem zamiaru znowu czegoś takiego zrobić. Wstałem z ziemi i rozejrzałem się. Wszędzie byli Śmierciożercy i członkowie Zakonu Feniksa. Widziałem Harry'ego i Syriusza walczącego z Lucjuszem i innym Śmierciożercą. Zacząłem się rozglądać za Faye i zobaczyłem ją schowaną za kamieniem razem z innymi. Od razu tam podbiegłem.

- Faye! – uklęknąłem przy niej – Jeszcze raz mi zrobisz taki numer a pożałujesz.

- Naprawdę Matty? – prychnęła – Teraz chcesz się kłócić? Trzeba ich stąd bezpiecznie wyprowadzić. – powiedziała spoglądając na mnie.

- Nie zostawimy tu Harry'ego! – protestowała Granger.

Przewróciłem oczami i wyjrzałem zza kamienia i zobaczyłem jak Jerome walczył z Bellatrix. Dawał sobie radę, ale wiedziałem, że nie na długo. Ponownie schowałem się za kamieniem i spojrzałem na Faye.

- Księżniczko jeśli chcesz ich stąd wyprowadzić to teraz.

- Uwaga! – krzyknął Ron wskazując na dwóch Śmierciożerców przed nami z wymierzonymi w nas różdżkami.

- Kurwa – przeklnąłem pod nosem wymierzając w nich swoją różdżką.

- Tutela agri – usłyszałem jak Faye wypowiada zaklęcie. Wokół nas pojawiło się pole ochronne, które odbijało wszystkie zaklęcia rzucone w nas.

- Faye ile tak wytrzymasz? – spytałem przybliżając się do niej.

- Długo –odparła skupiając się. Zobaczyłem kątem oka, że na jej ciele zaczęły pojawiać się czarne żyły – Ale musimy coś wymyśleć i to szybko.

- Nie ruszymy się stąd bez Harry'ego! – powtórzyła gorączkowo Hermiona.

- Granger uspokój się i daj jej się skupić – warknąłem na nią – Potter sobie poradzi.

- Po co w ogóle tu jesteś Riddle? Nie potrzebnie przyszedłeś – warknął Ron.

- Jestem tu dla Faye. Dzięki niej jeszcze żyjecie nie zapominaj Weasley – spojrzałem na niego.

- Przestańcie się kłócić i wymyślcie jakąś drogę ucieczki – powiedziała Faye wciąż się skupiając na utrzymaniu zaklęcia ochronnego nad nami.

Zacząłem się rozglądać szukając jakiegoś wyjścia stąd. Nagle nad nami przeleciał Jerome, który walnął plecami o ścianę i upadł na ziemie. Faye oderwała wzrok od Śmierciożerców i spojrzała na Jerome'a przerażona.

- Wujku! – podbiegła do niego i uklęknęła przy nim. To działanie niestety zakończyło pole ochronne nad nami.

Spojrzałem na nią potem na Śmierciożerców. Zacząłem używać zaklęć ochronnych by bronić siebie i tych tumanów.

The Slytherin Princess IIIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz