Rozdział XXVII

32 2 2
                                    

POV Mattheo

Martwiłem się. I to każdego dnia. Odkąd usłyszałem jej rozmowę z Theo na Wierzy Astronomicznej zacząłem jeszcze bardziej uważać na jej zachowanie. Bałem się, że którego dnia coś w niej pęknie i stanie się coś złego. Wiem, że Faye jest silna i daje sobie ze wszystkim radę, ale co jeśli to była tylko jej maska by wszystkich uspokoić? Nawet mnie? Nie chciałem na nią naciskać by ze mną rozmawiała. Nie chciałem zmuszać jej do wyznania tego co czuje, ale myślę, że w końcu nie będę mieć wyboru i będę musiał z niej to wszystko wyciągać. Nie chce by tłumiła te wszystkie uczucia w sobie.

Gdy Faye dostała zaproszenie na Bal Maskowy od Alvord'ów zastanawiałem się dlaczego ta rodzina dopiero teraz nawiązała z nią kontakt. Czemu nie zrobili tego wcześniej? Faye uczyła się w Hogwarcie już trzy lata. Trzy pieprzone lata. Dużo przeszła. Było o niej głośno i dopiero teraz wyrazili chęć na spotkanie z nią? Coś mi tu nie pasowało. Widziałem jak Faye się zastanawia nad tym czy pójść na ten Bal. Sam wiedziałem, że to mogłaby być dobra okazja by zdobyć nowych sojuszników, ale nie byłem przekonany co do tego, że można Alvord'om ufać.

Na własną rękę postanowiłem pogrzebać na temat tej rodziny by się upewnić, że w razie czego Faye będzie bezpieczna jeśli zdecyduje się tam pójść. Siedziałem w bibliotece w Posiadłości Rosenwood'ów i wertowałem różne księgi na temat różnych rodzin. Nic nie dawało mi konkretnych dla mnie informacji. Zrezygnowany odrzuciłem jedną z ostatnich przewertowanych przeze mnie ksiąg na stół, oparłem się o plecami o oparcie krzesła, przetarłem twarz dłońmi i westchnąłem ciężko.

- Coś ostatnio często tu przesiadujesz Riddle – usłyszałem za sobą głos Jerome'a – Szukasz czegoś konkretnego?

- Owszem. Szukam informacji na temat Alvord'ów – odparłem spoglądając na księgi leżące na stole.

- A tak. Ten Bal – westchnął i usiadł naprzeciwko mnie – Pewnie się zastanawiasz dlaczego dopiero teraz raczyli się ujawnić.

- Nie wydaje ci się to dziwne Jerome? Odkąd się zjawiła nie kiwnęli nawet palcem by się z nią skontaktować, a nagle tydzień temu Faye dostaje od nich list z zaproszeniem na jakiś pierdolony Bal Maskowy – powiedziałem spoglądając na niego.

- Dan Alvord lubi sekrety. I nie lubi mieszać się w sprawy, które go nie dotyczą. Za to lubi obserwować swoich potencjalnych wrogów bądź sojuszników – powiedział sięgając po jedną z ksiąg.

- Myślisz, że Faye powinna iść na ten Bal? – spytałem patrząc na niego.

- Sam nie wiem. Z jednej strony tak, ale z drugiej strony uważam, że powinna się trzymać od nich z daleka.

- Naprawdę nie wiedziałeś, że Posiadłość Targreen'ów jeszcze stoi?

- Skąd miałem wiedzieć skoro nawet się tam nie zapuszczałem od śmierci mojej siostry – mruknął otwierając księgę – A jeśli chcesz dowiedzieć się czegoś o nich to nie powinieneś szukać w zwykłych księgach ze spisem rodzin. – wstał od stołu i podszedł do jednej z półek. – Nie bez powodu Alvord'owie znaleźli się na czarnej liście mojej rodziny.

- Co masz na myśli? – zmarszczyłem lekko brwi patrząc na niego.

- Alvord'owie swego czasu udowodnili, że da się na swój sposób kontrolować jeden z wybranych przez siebie żywiołów bez użycia różdżek. – wyciągnął starą, brązową dużą księgę. Podszedł do mnie i położył ją przede mną.

Spojrzałem na niego potem na księgę. Jerome przewrócił oczami i otworzył księgę na konkretnej stronie. Pochyliłem się do przodu i spojrzałem na zapiski.

The Slytherin Princess IIIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz