Rozdział Siódmy

95 4 0
                                    

Maximus

Patrzyłem w tak dobrze, znane mi tęczówki. Ich piwny kolor nie zmienił się, nadal widziałem w nich te złote drobinki. Ale nie emanowały już dobrocią, a zimnem. Wpatrywaliśmy się w siebie, nie zwracając uwagi na świat do o koła nas. Nie widziałem jej cztery lata i przez ten czas, nie było dnia bym o niej nie myślał. A dziś gdy stoimy oko w oko. Nie czuje do niej, absolutnie nic.

To dziwne patrzeć w oczy które kiedyś były wszystkim, a teraz są niczym. Lottie wpatrywała się we mnie, z szokiem wypisanym na twarzy. Zmieniła się z wyglądu, nie do poznania. Obstawiałem, że nie tylko z niego. Cztery lata temu, więcej było w niej z dziewczynki. Dziś jest piękną kobietą. Przefarbowała włosy. Jej niegdyś długie blond włosy, pokryła ciemno brązowa farba. Piękne oczy okalały gęste i wywinięte rzęsy, idealnie wymodelowane usta, były jak zawsze w malinowy kolorze. Choć bez wątpienia, największe wrażenie robiła figura. Dziewczyna była bardzo kształtna. Zgrabne nogi i kształtne uda z szczupłą talią i większym biustem, prezentowały się bosko. Zdałem sobie sprawę, że nadal kochałem jej ciało. Ale już nie duszę.

-Maximus -Wysyczała jadowitym tonem. Jak gdyby był jej wrogiem, a nie bohaterem.

Po ocknięciu się z krótkiego letargu, dziewczyna zmieniła swoje postępowanie. Po łzach nie było już śladu, a mina stała się waleczna. Czemu miałem wrażenie, że traktowała mnie jak wroga? Wyprostowała całe ciało, patrząc na mnie z lodem w oczach.

-Ja muszę. Ja -Plątała się, próbując sklecić sensowną zdanie. -Ja muszę iść. -Nie czekając na reakcje nikogo z nas, ruszyła biegiem w tylko sobie znanym kierunku.

-Poczekaj. -Krzyknęła za nią Gracjana. Nim zdarzyła się rzucić za nią biegiem, dziewczyna zniknęła nam z oczu. Złapałem Gracjanę za rękę, by ją zatrzymać. Już by, jej nie znalazła.

-Co jej się stało? -Zastanawiała się dziewczyna.

Doskonale wiedziałem, co jej się stało. Przestraszyła się duchów przeszłości.
Nie chciałem mówić Gracjanie o tym, że to jest ta Charlotte. Dziewczyna znała moją historie, ale nie mogła się domyślić, że przed chwilą moje dawno zasklepione rany, właśnie się otworzyły. Bolało, bolało jak diabli. Ale najbardziej bolało mnie to, że choć bardzo chciałem. Nie potrafiłem nic poczuć, na widok tej dziewczyny.

-Duch przeszłości ją nawiedził. -Mruknąłem spoglądając na zgromadzony tłum. Chciałem przekierować myśli, na zupełnie inny tor.

-Gracjana co tu się wydarzyło? -Nagle poczułem wielkie zmęczenie i bark jakiejkolwiek chęci do życia.
Dziewczyna wypuściła zmęczony oddech, spinając barki. Całe jej ciało, emanowało zmęczeniem. Podkrążone oczy były matowe i zaczerwienione od płaczu. Tyle raz widziałem, jak płacze. Ile ta dziewczyna, jest w stanie jeszcze znieść?

-Powiedz mi proszę. -Delikatnie złapałem ją jedną ręką za ramie, a drugą podniosłem jej brodę by patrzyła mi w oczy.
To straszne jak kiedyś te oczy emanowały blaskiem, teraz były matowe i smutne. W końcu nawiązała ze mną kontakt wzrokowy i zaczęła mówić.

-Nie wiem Max. Najpierw Charlotte dostała dziwną wiadomość na telefon. Zlekceważyłyśmy to, przez myśl że to pomyłka. -Zaczęła zdruzgotanym głosem. -Jednak niedługo później dostała telefon, że ma przyjechać do agencji. Co było dość dziwne. Zaproponowałam, że przejadę się z nią. Charlotte jest naprawdę w porządku. -Podkreśliła dziewczyna.
Miałem ochotę przewrócić oczami, na to stwierdzenie. Jednak postanowiłem się powstrzymać. Gracjana ewidentnie ją polubiła, a dla mnie była tylko przypomnieniem, jak głupi byłem.

-Przyjechałyśmy tu taksówką, na chodniku stały już inne dziewczyny z kontraktu modelingowego. Gdy chciałyśmy otworzyć drzwi okazały się zamknięte. A potem -Zrobiła krótką przerwę, na zebranie myśli. Domyślałem się, że to najtrudniejsza części historii. -Później spojrzałam na furgonetkę jadącą w naszą stronę. Nie wiem skąd, ale miałam przeczucie, że stanie się coś złego. Odruchowo złapałam Charlotte i pociągnęłam za sobą na chodnik. Później było słychać, już tylko dwa strzały, pisk, krzyk i płacz. A na koniec Charlotte, dostała ataku paniki, więc zadzwoniłam do ciebie. A ty ją przestraszyłeś. -Wyrzuciła ręce do góry, gestykulując zaciekle.

ONE OF THE CLOUDS #2 [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz