Rozdział Piąty

97 4 0
                                    

Charlotte

Pierwsze trzy tygodnie na kontrakcie, minęły mi zaskakująco szybko. Zaczynałam się przyzwyczajać do życia, w tak pędzącym mieście. Odbyłam kilka naprawdę rozwijających i przyjemnych sesji. Byłam w kinie, w teatrze, a nawet na koncercie. Złapałam dobry kontakt z kilkoma dziewczynami. Aria niska brunetka, która pierwszego dnia nie zrobiła na mnie najlepszego wrażenia. Powoli zaczynała być dla mnie, jak przyjaciółka. Można śmiało stwierdzić, że wszystko zaczynało się układać.

Po krótkim przeglądzie szafy, stwierdziłam że nie mam się w co ubrać i potrzebuje nowych ciuchów. Zadzwoniłam do Arii, ale dziewczyna nie odebrała. W tamtym momencie pomyślałam, że pewnie ma jakieś zlecenie i zapomniała się pochwalić. Równie dobrze, mogła po prostu się kąpać i nie usłyszeć telefonu. Po krótkim namyśle do kogo mogłabym zadzwonić, by udał się ze mną na zakupy. Przypomniałam sobie o dziewczynie z samolotu. Niezastanawiający się długo, postanowiłam zadzwonić pod numer który mi wtedy podała.

-Halo -Formalny ton dziewczyny, wybrzmiał przy moim uchu. Pewnie nie wiedziała, kto dzwoni.

-Hej z tej strony Charlotte. Poznałyśmy się w samolocie, pamiętasz? -Zmieszałam się lekko i pożałowałam swojego pomysłu. Dziewczyna pewnie wcale nie chciała mieć ze mną kontaktu, tylko tak sobie powiedziała.   

-Część, nie poznałam głosu. Ale miło, że dzwonisz. -Jej pogodny ton, poprawił mi odrobinę nastrój. Zaproponowałam dziewczynie zakupy, choć nie byłam pewna. Czy będzie chciała na nie pójść.

-Jasne, kocham zakupy i nigdy ich nie odmawiam. -W momencie, gdy usłyszałam z jak wielką ochotą, mówiła o zakupach. Cieszyłam się, że zdecydowałam się do niej zadzwonić.

Umówiliśmy się na południe, w jedynej z galerii w centrum. W świetnym humorze spędziłam cały dzień. Posprzątałam, ugotowałam obiad. Później nawet potańczyłam do starych piosenek, w rytmach latino.

Był to naprawdę dobry dzień dzień, bo wszystko wychodziło. Włosy włosowały, makijaż makijażował, a ubrania ubraniowały. Włożyłam szerokie garniturowe spodnie i biały top na ramiączkach. Ten jeden dzień w miesiącu, kiedy czujesz się po prostu ładnie. W końcu wyszłam z domu, a piękna pogoda zachęciła mnie do spaceru. Gdy dotarłam pod wskazany adres, zobaczyłam już czekającą na mnie Gracjanę. Czy ona czasami wygląda źle? Białe garniturowe spodnie, w połączeniu z koszulą w kolorze pudrowego różu i złotymi dodatkami. Prezentowały się nieziemsko, na jej zgrabnej figurze. Naprawdę uroda tej dziewczyny, była zachwycając. 

-W końcu się widzimy. -Podeszła do mnie, rozkładając ramiona do przytulenia.

Wtuliłam się w ciało dziewczyny, pilnując by nie ubrudzić jej podkładam. Woń jej uwodzicielskich perfum, zaatakowała mój nos. Odsunęłam się od niej, spoglądając w piękne oczy. Emanowała w nich dobrać. Niestety były matowe, jak by ich blask odszedł gdzieś daleko.
Eksplorowałyśmy każdy sklep, przeglądając setki ubrań. Kochałam zakupy, ale Gracjana przebijała mnie o stokroć. Ta dziewczyna była guru w zakupach.

-Co myślisz o tej? -Zapytała, trzymając w rękach złotą suknie wieczorową. Głęboki dekolt i sięgające uda rozcięcie dodawały finezji.

-Jest śliczna, ale po co ci taka suknia? Szykuje się jakaś gala? -Widząc jej spojrzenie na materiał, już wiedziałam że bez względu na to. Czy ma okazje, by ją założyć i tak wraca z nią do domu.

-Jeszcze nie, ale planuje założyć fundacje i robić co roczne gale charytatywne. -Zamurowało mnie, gdy to usłyszałam. Dziewczyna która wygląda, jak gwiazda z filmu. Chcę poświęcić życie, by prowadzić fundacje. Nie mieściło mi się w głowie, jak wielkie serce ma ta dziewczyna.

ONE OF THE CLOUDS #2 [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz