Rozdział Siedemnasty

60 2 0
                                    

Maximus

-Wstawaj! -Krzyk wybudził mnie ze snu.

-Idź sobie. -Odpowiedziałem zachrypniętym głosem, nawet nie otwierając oczu.

Usłyszałem jak dziewczyna bierze głęboki wdech, walcząc z irytacją. Poniekąd jej współczułem, nigdy nie byłem rannym ptaszkiem. A wstawanie z budzikiem nie było najprostsze dla mnie.

-Niko mówi, że byłeś dzisiaj umówiony z klientem, pamiętasz? -Otworzyłem oczy, by spojrzeć na ten wrzut na dupie.

Przetarłem dłonią zmęczoną twarz. Miała racje, rzeczywiście byłem umówiony z klientem. Naprawdę mi zależało na tej firmie, ale jako że dopiero ją rozwijaliśmy niemieliśmy za dużo klientów. Tym bardziej musiałem dbać o każdego.
Podniosłem się z łóżka, a jękniecie jakie wydałem, rozbawiło Ludmiłę.

-Najchętniej byś przespał całe życie, co? -Rozbawiony uśmieszek, błąkał się na jej ustach.

-Fakt -Odpowiedziałem sucho.

Moje nie wyspanie spotęgowały, nocne podróże. Gdy wróciłem do domu, było grubo po czwartej. Jednak nie żałowałem, że do niej pojechałem. Żałowałem za to swoich słów. Naprawdę nie wiem co się ze mną działo, gdy ona była obok. Jednak jej wroga postawa do mnie, potęgowała moją złość. Jak mogła być taka bezmyślna w swoich zahowaniach, wiedziała że kilka dni temu dziewczyna z agencji zginęła. Nie wiadomo co będzie dalej, a ona chodzi sama po mieście. To w jakim stanie była, przypomniało mi Gracjanę kiedyś. Zapijanie smutków i ucieczka przed światem w imprezy. Lottie nie może tak skończyć. Choć moje ego tego nie przetrwa, muszę ją przeprosić i normalnie porozmawiać. Ciągle łudziłem się, że miała jakiś konkretny powód swojego zachowania.

-Wyprasować ci koszule? -Głos blondyny, przebił się przez natłok myśli. Stała zwrócona tyłem do mnie, przeglądając moją szafę.

-Jak chcesz. -Spojrzała na mnie ze złością. Uniosłem ręce w obronnym geście. Mimo że jej oczy były piękne, nie robiły na mnie takiego wrażenia. Jak te piwne, w których kiedyś widziałem swoje wszystko. Gdy tej nocy w nie patrzyłem, nie widziałem nic.

-Poproszę -Uśmiechnąłem się fałszywie.

Potrzebowałem z kimś porozmawiać, bo moje myśli mnie wykończały. Zawsze miałem od tego brata i Niko. Jednak teraz czułem, że potrzebuje pogadać z kobietą, one mają inny tok myślenia.

-Widziałem się w nocy z Lottie. -Zwróciłem się do dziewczyny, a ona stanęła w pół kroku, gdy chciała przejść do garderoby.

Zrobiło mi się odrobinę lżej, gdy komuś o tym powiedziałem. Nie chciałem mówić Gracjanie, bo ona by mnie pocieszała i była na siłę miła. Ludmiła była szczera, czasami do bólu, ale nigdy nie owijała w bawełnę.

-Kontynuuj -Zachęcała, przysiadając na łóżku.

Więc opowiedziałem jej wszystko od początku. Byłem jej wdzięczny za to, że nie wtrącała się. Cierpliwie czekała, aż usłyszy cała historie. Gdy powiedziałem to wszystko na głos, wiele sobie uświadomiłem. Jednak chciałem usłyszeć zdanie Ludmiły.

-Ale z ciebie chuj. -Odezwała się, po dłuższej chwili ciszy. To właśnie jedna z tych rzeczy, które sam sobie uświadomiłem.
-Patrząc na to obiektywnie. Ona też się nie wykazała, ani wtedy, ani teraz. -Dedukowała blondynka. -Jednak to ty jej nie dałeś dojść do głosu. -Postukała palcem wskazującym w usta, analizując. -Nie, wiesz co? Nadal to ty wychodzisz na złamasa. -Szczera do bólu. Jednak nie powiedziała czegoś, czego jeszcze bym nie wiedział. Przełknąłem gorycz prawdy.

ONE OF THE CLOUDS #2 [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz