Epilog

75 1 0
                                    

Charlotte  

Przekroczyłam próg lotniska, a Gracjana szła krok w krok ze mną. Uparła się, że odprowadzi mnie aż do końca. Nie była ona jedyna. Niko i Leo ciągnęli moje walizki, a Ludmiła narzekała na tłum ludzi. Byli wszyscy, wszyscy po za nim. Jednak wiedziałam, że tak będzie dla nas lepiej. Nie mogłam w nocy zasnąć, zastanawiając się czy podjęłam dobrą decyzje. Wczorajszy dzień był ciężki dla wszystkich, jednak przeraził mnie stan Maxa. Zrozumiałam, że ja nie pasuje do jego świata. Dopóki nie uporządkuje swoich spraw nigdy nie będę się czuć bezpiecznie. Gdy spał na kanapie zadzwoniłam do Alexa, mojego menadżera by zamówił mi lot do Włoch potrzebowałam odpocząć, ale i rozwiązać umowę z agencja. Do tego część moich rzeczy nadal zalegiwało w mieszkaniu Violi, więc chciałam je zabrać. Gracjana zaoferowała mi bym wprowadziła się na jakiś czas do jej mieszkania, było mi to na rękę, bo mogłam tam odzipnąć i pomyśleć co dalej. Dzisiaj zdecydowała, że ona również potrzebuje odpocząć i planuje dolecieć do mnie za kilka dni. Ucieszyłam się z jej pomysłu, bo nikt nie zagarną sobie tyle mojej sympatii co ona. Trochę czułam w tym zlecenia Maxa, jednak nie zdecydowałam się komentować.

Ciężko było mi ich pożegnać, ci ludzie stali mi się bliżsi, niż ktokolwiek przez całe moje życie. Jednak wiedziałam, że jeśli los będzie chciał. Nasze drogi znów się zejdą. I to właśnie ta myśl kierowała mną, gdy rozmawiałam z Maxem. Zaliczyłam najkrótszy związek świata, a na samą myśl o nim, łzy same spływały mi do powiek. Ale wiedziałam, że dobrze robię. Tak jak powiedział, może nasz happy and czeka na nas w przyszłości, albo równoległym wszechświecie. Albo po prostu kiedyś, mimo to chce wierzyć, że się wydarzy.

-Uważaj na siebie. -Odezwała się Ludmiła, zamykając mnie w szczelnym ścisku. Odwzajemniłam uścisk, a pierwsze łzy napłynęły mi do oczu. Spojrzałam na Niko, który rozglądał się jakby czegoś wypatrywał. Jednak gdy tylko zauważył moje spojrzenie, od razu uśmiechnął się głupkowato.

-Będę -szepnęłam do Ludmiły, gdy odsuwałam się od niej. Wbrew temu co sądziłam o niej na początku, to wspaniała dziewczyna, która zasługuje na wszystko. Choć wiedziałam, że jej wszystko stoi obok. Tego jej zazdrościłam, odwagi by być z nim, nawet w takim bagnie.

-Odwiedź nas kiedyś, albo my wbijemy ci na chatę. -Ostrzegł Leo, przyciągając mnie do siebie. Niespodziewanie podniósł mnie do góry i zaczął się kręcić. Oboje zaczęliśmy się śmiać. Zawsze wiedział jak poprawić humor.

Poczułam taką pustkę, na samą myśl, że ich tracę. Chyba właśnie takie jest życie, tracimy kogoś, by zrobić miejsce nowym. Ale ja nie chciałam ich tracić, a musiałam.

-Kiedyś -Wyszeptałam do Leo, gdy mnie odstawiał. A on jak gdyby nic złożył pocałunek na moim czole.   
Niko podszedł do mnie z delikatnym uśmiechem. Chciał stwarzać pozory, ale jego oczy też się szkliły.

-Chwytaj wiatr mała i dryfuj miedzy chmurami. -Przytulił mnie najdelikatniej, jak bym była porcelanową lalką. Wtedy już nie wytrzymałam, a fontanna łez spłynęła z moich oczu. Tak bardzo bolało.
Jako ostatnia podeszła do mnie Gracjana. Miałyśmy się niedługo spotkać, wiec wiedziałam, że nie zatęsknię.     

-Jesteś dzielna Lottie. -Wyszeptała mi do ucha, tak bym tylko ja to słyszała. -Czasami najlepsze co możemy, dla siebie zrobić to po prostu odjeść. Nie zadręczaj się, bo nie jesteś niczemu winna. Życie pisze różne scenariusze, a wszystko jest możliwe.

Nie bez powodu Max nazwał kiedyś Gracjanę głosem rozsądku. Bo właśnie tym była. Cichym szeptem dojrzałych decyzji. To wielki zaszczyt być jej przyjaciółką. Ta dziewczyna zasługiwała na wszystko. Każdą gwiazdę, chmurę, słońce, księżyc i drogę mleczną. Zasługiwała na życie.

ONE OF THE CLOUDS #2 [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz