Rozdział Osiemnasty

51 2 0
                                    

Charlotte

Siedziałam na tarasie, delektując się promieniami słońca, które ogrzewały moje ciało. Napawałam się ciszą która panowała w okół mnie, ale i w mojej głowie. Apartament tak wysoko miał wiele plusów, jednym z nich był brak dźwięków panujących w mieście. Nie słychać było aut jeżdżących po ulicach, ludzi którzy zawsze się gdzieś spieszyli i nikt nie zakłócał mojego spokoju. Popijałam sok pomarańczowy udając, że problemy nie istnieją. Niestety jak w każdej dobrej chwili, coś musiało mi zepsuć humor. A tym razem, był to nie kto inna jak mój menadżer.

-Czy leczysz się na kolana? -Pierwsze zdanie które padło w słuchawce, gdy odebrałam telefon. Odrobinkę mnie zdziwiło. Alex należał do pogodnych osoby, rzadko się denerwował, a teraz brzmiał na wściekłego.

-Nie? -Bardziej zapytałam niż stwierdziłam.

-Szkoda. -Burknął zły.  -Powinnaś o nie zadbać, bo na głowę za późno. -Teraz już wiedziałam, że był wściekły. Używał tych boomerskich żartów, tylko gdy naprawdę przekroczyłam granice. Czyli prawie nigdy.

-Nie marnuj mojego czasu, tylko mów o co chodzi. -Poirytowana pospieszałam go.

-Co ty wczoraj odjebałaś? -Wściekle wysyczał, starając się nie stracić kontroli. -Pobiłaś typa w klubie, nawet nie przeprosiłaś.
Internet obiegło masa fotek i filmików. Ludzie jadą po tobie, jak po psie. A ty pytasz o co mi chodzi? -No i stracił kontrole. Mogłam sobie tylko wyobrazić, jak czerwony musiał być.       

Westchnęłam ciężko, przypominając sobie ubiegłą noc. Przymknęłam powieki, by nie uleciała z nich ani jedna łza. Jednak nie byłam tak anonimowa w stanach, jak podejrzewałam. Palący wstyd obiegł moją dusze. Co ja sobie myślałam? Zawsze usilnie kontrolowałam każdy element, a teraz wszystko zepsułam.

Zrobiłam przerwę od socialmediów na jakiś czas, wiec nawet nie wiedziałam o burzy w internecie. Mogłam jedynie się domyślać, jakie bagno wyplunęło na mój temat.

-Masz zamiar coś powiedzieć na swoją obronę? -Zapytał, gdy cisza się przeciągała.

-Co mam ci powiedzieć? Zjebałam, bardzo żałuję. -Przyznałam ze skruchą w głosie.                  

Był mną zawiedzony, miałam tego świadomość. Zawsze byłam tą która nie sprawiała żadnych problemów, a tu nagle taka akcja.

-Charlotte co się dzieje? -Zapytał zmartwiony.

Co się działo? Może fakt, co się dzieje w agencji i to że po tej chorej sytuacji nie mam żadnych zleceń. Przynajmniej do czasu, aż Aria się nie znajdzie. Max nagle pojawił się w moim życiu, jak huragan i doszczętnie je niszczy . Jednak tobie niszczenie własnego życia, wychodzi najlepiej. Jedyna dziewczyna z którą się przyjaźnie, to jego dziewczyna. A to irytuje mnie jeszcze bardziej. Tak naprawdę mogłam mu wymienić całą listę rzeczy, które działy się w moim życiu. A wybrałam łatwiejszą drogę.

-Nic. Ja po prostu przesadziłam z alkoholem. -Wzruszyłam lekceważąco ramionami, choć i tak nie mógł tego zobaczyć.   

-Kłamiesz -Zarzucił mi bez cienia wątpliwość. -Znam cię za długo, by wierzyć w bajki. Ty nawet alkoholu nie pijesz, coś musiało się wydarzyć. -Niestety ciężko oszukiwać kogoś, kto zna cię lepiej niż ty sam siebie znasz.

-Nie chce o tym rozmawiać. -Odezwałam się oschle. -Proszę załagodzi jakoś sytuację i daj mi czas się ogarnąć. -Liczyłam na jego wyrozumiałość.  Bawiłam się bransoletką na ręce, próbując się uspokoić.

-Ufam ci. -Zapewnił, za co byłam wdzięczna. -Ogarnę ten syf, a ty ogarnij się. Napiszemy jakieś oświadczenie od ciebie na socialmedia, a ty zniknij na jakiś czas. -Dał mi instrukcje, których potrzebowałam.

ONE OF THE CLOUDS #2 [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz