Rozdział Dziesiąty

69 4 0
                                    

Charlotte

Spoglądałam na miasto, pogrążone we śnie. Analizując zaistniałą sytuacje. Sama nie byłam pewna, co miałam w głowę. Potrzebowałam wytchnienia, chwili by poukładać wszystko w głowie. Rano musiałam zadzwonić do Gracjany, by skontaktować się z Maxem. On również był dla mnie zagadką. Nie spodziewałam się spotkać go na drugim końcu świata, a jednak on tu był. Pewnie jestem głupia, a może po prostu chce romantyzować własne życie. Jednak uważam, że nic nie dzieje się bez przyczyny. Więc i spotkanie akurat jego po czterech latach, nie mogło być przypadkowe. Nigdy się nie zastanawiałam, co by było gdyby. Co by było, gdybym została? Co by było, gdybym się z nim pożegnała? Bo po co? Zrobiłam, co zrobiłam. Czy miałam wyrzuty sumienia? Nie. Chciałam sama decydować i zadecydowałam. Tylko ja mogłam ponosić za nie konsekwencje. Mimo wszystko, tego wieczora często wracałam do myśli, które nigdy nie powinny się pojawiać w mojej głowie.
Co by było, gdybym została?

Może dziś byłabym szczęśliwa. Pewnie miałabym zupełnie inne życie. Mimo wszystko, nie żałowałam. Efekt motyle jest dobrze mi znanym zjawiskiem. Gdy bym została, mogłoby mnie tutaj dzisiaj nie być. Nie zrobiłabym kariery, którą tak bardzo kocham. Mogło się wydawać ludziom, że nie jestem zainteresowana swoimi obserwatorami. Ale ja zawsze tak miałam. Przez pewien okres czasu poświęcałam im całą siebie, a później potrzebowałam się wyciszyć. Znikałam na trochę, by naładować baterie i działać na nowo. Właśnie teraz był ten czas, gdy potrzebowałam się wyciszyć. Trochę to dziwne, ale znalazłam ukojenie w patrzeniu na pogrążone we nie miasto. Miliony światełek i wysokie budynki, w dzień robiły wrażenie. Tylko ciągle otaczali je ludzie. A ja byłam samotniczką, gdy miałam ochotę przebywać z ludźmi. Wtedy to robiłam, jak nie miałam ochoty chowałam się w domu. Dla tego lubiłam, obserwować miasto nocą. Choć ironią jest fakt, że boje się ciemności. Jednak widok miasta w nocy zawsze mnie uspokajał.

Siedząc na kanapie i popijając wino, poczułam jak Lady ociera się o moją nogę. Spojrzałam na nią, z delikatnym uśmiechem. Była jedynym nie zmiennym elementem mojego życie. Pewnie tylko dla tego, że nie mogła odejść. Lepiej było mi z myślą, że mnie lubi. Późnym wieczorem, zmęczenie wzięło górę i udało mi się zasnąć.

Mój sen przerwał dzwoniący telefon. Podniosłam iPhone 'a z szafki nocnej. W oczu rzucił mi się napis „Nieznany". Siłą wyciągnięta ze snu, nie analizowałam sytuacji. Zegarek wskazywał drugą trzydzieści, jednak nawet to nie zapaliło czerwonego światła w mojej głowie. Odebrałam połączenie i przyłożyłam urządzenie do ucha.

-Halo? -Odezwałam się, zachrypniętym głosem. Przetarłam twarz dłonią, w oczekiwaniu na odpowiedz. Ta jednak nie nadeszła. Postanowiłam znów się odezwać.

-Halo? -Mój głos, wybrzmiał w słuchawce jak echo. Zmarszczyłam brwi, wypościłam długi oddech i postanowiłam się odezwać po raz kolejny.

-To chyba pomyłka. -W raz z wypowiedzeniem tych słów, zakończyłam połączenie.

Nie analizowałam długo tego telefonu. Mój zaspany umysł, postanowił wyłączyć się od razu po zakończeniu połączenia. Nie pamiętałam nawet, czy odłożyłam telefon na półkę. Po prostu zasnęłam.

Kilka godzin później, obudziły mnie pierwsze promienie wschodzącego słońca. Przetarłam zaspana twarz i odsunęłam od siebie kotkę, która wtulała się w moją szyję. Spojrzałam na zegarek, który pokazywał pierwszą w południe. Wybałuszyłam oczy na godzinę, która mnie zastała. Zawsze gdy chciałam uciec od problemów, zatapiałam się w krainie spokojnego snu. Wiedziałam, że nie mogę dłużej zwlekać. Przeszłam do kuchni, zrobiłam sobie gorącą kawę i chwyciłam za telefon. Patrząc na widniejący na ekranie kontakt, długo zastanawiałam się, czy dobrze robię. Jednak nie mogłam się już wycofać. Przycisnęłam imię interesującej mnie dziewczyny, wykonałam głęboki wdech i przyłożyłam telefon do ucha. Pierwszy sygnał, drugi, trzeci.

ONE OF THE CLOUDS #2 [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz