Charlotte
Potrzebowałam oczyszczenia. Takie wnioski napłynęły do mojej głowy, po dwóch dniach ciągłego chodzenia z głową pełną wątpliwość. Praktycznie nie wychodziłam z mieszkania, krzątałam się po kontach nie mogąc znaleźć sobie miejsca. Słowa Maxa uderzyły we mnie, bardziej niż chciałam sama przed sobą przyznać. Przecież uparcie mi powtarzał, że jestem wolna. Nie byłam od niego zależna, wiec z wolności skorzystałam i nie powinien mieć do mnie żalu. Mało pamiętam z okresu porwania, byłam czymś faszerowana i średnio kontaktowałam. Za to pamiętam dokładnie wszystko z okresu, gdy byłam w zakonie. Poznałam tam wiele wspaniałych ludzi, którzy mi pomogli. A tego nigdy nie będę wstanie zapomnieć. Otoczyli mnie opieką, jakiej wtedy potrzebowałam. Dla tego regularnie co miesiąc zasilamy, anonimowo konta ich fundacji. Bo wiem ile dobrego robią.
Tylko że on zrobił dla ciebie więcej.
Nie przepadałam za własnym alter ego, było wyjątkowo nie miłe. Może po prostu szczere? Nieważne.
Nie mogłam nie przyznać przed samą sobą, że to właśnie dzięki niemu, nie trafiłam do jakiegoś starego oblecha. Nigdy nie chciał mi powiedzieć, co było we mnie takiego. Że postanowił ratować moje życie, nawet za cenę swojego własnego. Z tego co mi opowiadał, miał ciężkie relacje z rodziną. Tym bardziej nie rozumiem, jego wczorajszych słów. W mawiałam sobie, że uciekłam od niego bo chciałam być silna i niezależna. Ale prawda była taka, że zaczynałam coś do niego czuć. To właśnie przeraziło mnie najbardziej. Myślałam, że ja nie znaczę dla niego tak dużo. Więc zdecydowałam się odjeść bez uprzedzenia. Nie spodziewałam się go spotkać nigdy więcej. Jednak to nie moja reakcja mnie zaszokowała, a jego. Jak na mnie wrzeszczał. Zawsze był taki spokojny i opanowany. Ewidentnie puściły mu hamulce. Początkowo była wściekła. Jeszcze tego samego wieczoru, chciałam wykrzyczeć co o nim sadzę. Jednak zabrakło mi odwagi. Więc przyjęłam inną taktykę, nigdy więcej go nie spotkać. Jak tylko pozwolą nam opuszczać kraj. Wracam do Włoch, tam mam karierę, przyjaciółkę i agencje modelingową gdzie nikt nikogo nie zabija. Marzyłam o wielkiej międzynarodowej karierze, ale teraz jedyne o czym marzę to święty spokój.
Leżałam w wannie od dobrych dwóch godzin, popijając czerwone winno i słuchając mojej ulubionej piosenkarki. Piosenka Adele Someone like you wybrzmiewała z głośników. Zapach aromatycznych soli do kąpieli, unosił się w powietrzu. Czułam błogość ciała, mimo że w głowie był chaos. Ale przecież do tego przywykłam. Nuciłam melodię przeglądając socialmedia. Violetta grała koncert, w stolicy Włoch. Byłam z niej naprawdę dumna. Ciężko pracowała na swój sukces. Wysłałam jej wiadomość z gratulacjami, gdy usłyszałam pukanie do drzwi. Szybko wyskoczyłam z wanny i okryłam się ręcznikiem. Przeszłam przez całe mieszkanie zostawiając mokre ślady, skręcało mnie na samą myśl, że będę musiała to wszystko posprzątać. Nienawidziłam sprzątać.-Kogo niesie o dziewiętnastej w piątek? -Mówiłam sama do siebie.
Zabawne, bo często mi się to zdarzało. W końcu czasami potrzebowałam porozmawiać z kimś inteligentnym. Najczęściej to następowało, gdy czułam się nadzwyczaj samotnie.
Podeszłam do drzwi i spojrzałam przez podgląd do kamery za drzwi. Chyba każdego spodziewałam bym się tutaj prędzej, niż jego. Nieśmiały uśmieszek wkradł mi się na usta. Otworzyłam zamki, a drzwi uchyliłam tak bym wychyliła tylko głowę.
-Hejka -Odezwałam się pierwsza, z bardziej niezręcznym uśmiechem.
Chłopaka patrzyła na mnie nie pewnie. Jego oczy emanowały zawstydzeniem, a cała postura wydawała się lekko przestraszona.
-Wybacz, przeszkodziłem w czymś? -Zapytał nie pewnie, chowając dłonie do kieszeni dużej bluzy. Dziwne, kiedy go nie widziałam zawsze chodził w długim rękawie, mimo dość wysokich temperatur.
CZYTASZ
ONE OF THE CLOUDS #2 [ZAKOŃCZONA]
RomanceCharlotte Bellwood to sławna Włoska modelka. Który kilka lat wcześniej, była porwana. Niespodziewanie dostaje propozycję trzymiesięcznego kontraktu w Stanach. Jest to wielka szansa, na miedzy narodową karierę dla młodej dziewczyny. Jednak po niedług...