Prolog

94 8 0
                                    


   -Stary, daj mi 20 minut i wychodzimy.- rzuciłem szybko do Samuela i pobiegłem na górę wziąć szybki prysznic. Chyba nigdy nie przestanę się zastanawiać, dlaczego mój brat ma takie idiotyczne pomysły. Przecież Charlotte nas zabije, jak dowie się, gdzie byliśmy.

Ubrałem swoje zwykłe czarne dresy z Nike, biały podkoszulek, na nogi wsunąłem biało-czarne Jordany i zbiegłem na dół przeczesując jeszcze trochę mokre włosy palcami.

-Max właśnie dzwonił, że jest gotowy- powiedział do mnie Samuel z dumnym uśmiechem na twarzy

Spojrzałem na brata kiwając z rezygnacją głową

-Sam, Charlotte nas zabije, wiesz o tym?- zapytałem unosząc lekko jedną brew do góry

-Zabije nas, jak się dowie, przecież Max musi mieć zajebisty wieczór kawalerski- zaśmiał się Samuel.

Zazgrzytałem zębami, niedowierzając, że ten człowiek jest ode mnie 5 lat starszy, ma żonę i dziecko.

-Jedziemy- syknąłem zgarniając bluze, telefon i kluczyki samochodowe

Odpalając samochód, poczułem się trochę zrelaksowany, nie ważne jak byłbym wkurwiony, jazda nim zawsze mnie wyciszała. Staruszek postarał się, kupując mi Jaguara XF na 18ste urodziny.

  Po 10 minutach byliśmy pod domem Maxa, naszego durnego kuzyna. Szybko go zgarnęliśmy i ruszyliśmy do miasteczka obok. Mój brat się uparł, że musimy jechać do klubu ze striptizem, jeżeli to jest ostatni wolny wieczór Maxa, a w naszym miasteczku nie był takich "przyjemności". Droga trwała około 30 minut, a im humor coraz bardziej dopisywał, szczególnie że pomagała im wódka. Stając przed klubem wziąłem głęboki wdech. Weszliśmy do środka, w powietrzu czuć było duże ilości alkoholu i spoconych ludzi. Zajęliśmy stolik naprzeciwko sceny, ale nie w pierwszym rzędzie w którym siedzieli śliniący się obleśni faceci. Rozejrzałem się popijając moją cole. W klubie było ciemno, świeciły tylko czerwone światła, a w powietrzu unosiła się sztuczna mgła.

-Yo G, zadowolony, że za dwa dni wracasz do szkoły?- Max krzyknął do mnie lekko, żeby przebić się przez muzykę. Szczerząc do mnie zęby wypił do dna swojego shota i machnął do kelnerki po następne.

- W chuj.- odpowiedziałem mu zagryzając szczękę, na co oni oboje lekko parsknęli śmiechem. Wiem, że byli już mocno wstawieni, więc olałem to. Nie widział mi się powrót do szkoły, ostatni rok zawaliłem, bo siedziałem przy mamie, nie chciałem stracić żadnego momentu z nią. Zmarła w styczniu, ale ja nie wróciłem do szkoły i tak bym jej nie nadrobił. Wiedziałem, że ojciec się wkurwi, ale chyba mnie zrozumiał.

Nagle światła w klubie lekko pociemniały, muzyka przycichła. Oblechy z pierwszego rzędu podeszły pod scenę, więc to chyba czas na występ, którym Sam i Max byli tak podjarani.

Zaczęła lecieć piosenka, którą o dziwo znałem. Charlotte była psychofanką Rihanny i puszczała ją w naszym domu całymi dniami. Z pierwszymi dźwiękami nuty "Man Down" ktoś zaczął wychodzić na scenę.

 Na początku zobaczyłem jej gołe nogi w okropnie wysokich szpilkach, moje oczy powoli wędrowały do góry podczas gdy ona odwracała się tyłem do nas żeby stanąć przodem do rury, jej biała sukienka była tak krótka, że ledwo zasłaniała pośladki, widziałem że jej ciało powoli zaczyna się ruszać, przeniosłem wzrok jeszcze trochę wyżej i zobaczyłem te włosy, ciemne i długie do samych bioder które wiły się w rytm piosenki, przełknąłem ślinę i poprawiłem się na krześle. Nie mogłem oderwać wzroku od tych włosów i od tego ciała. Ręce trzymała wysoko nad głową trzymając rury, przy której zaczęła powoli kucać w dół wypinając pośladki. Wstając zaczęła zsuwać sukienkę, a mi zaschło w gardle. Powoli zaczęła się odwracać w naszą stronę, wstrzymałem oddech, nie zdając sobie z tego sprawy, chciałem zobaczyć jej twarz, ale światło i jej włosy na to nie pozwoliły ponieważ, gdy tańczyła dobrze ją zakrywały. Z ostatnimi nutami piosenki dziewczyna znikała ze sceny, kiedy zniknęła z niej całkowicie wypuściłem powietrze trochę się przy tym dziwiąc bo nie zdawałem sobie sprawy z tego, cały jej występ prawie nie oddychałem

-Stary, co ty się zakochałeś?- rzucił do mnie Samuel wybuchając z Maxem śmiechem.

Rzuciłem im wredny uśmiech wiedząc, że są zbyt zalani żeby jutro to pamiętać.

JesteśOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz