8. KORA

18 5 0
                                    


Piątek. Za każdym razem było mi ciężej. Nienawidziłam siebie coraz bardziej. Z każdym cholernym piątkiem, maska którą zakładałam pękała coraz bardziej. Bałam się, że zaraz nie będzie dało się jej posklejać. Zaparkowałam jak zwykle, na głównym parkingu i weszłam do środka tylnym wejściem dla personelu. Poszłam prosto do szatni, wszystko w niej mnie obrzydzało, obrzydliwy zapach spoconych ciał, alkoholu i narkotyków, brud i ludzie którzy tam byli.

-Gówniara nareszcie dojechała, masz szczęście, że nie jesteś spóźniona. Przebieraj się- Usłyszałam ten wstrętny głos, człowieka, którego szczerze nienawidziłam i poczułam bardzo silne szarpnięcie za ramię.

Spojrzałam na niego z obrzydzeniem, ale i tak zrobiłam co mi kazał.

-Masz zrobić nowe combosy, które pokazywała Ci Lola- Syknął do mnie przez zaciśnięte zęby

-Postaram się- Odparłam Cicho spuszczając głowę, wiedziałam że nie opanowałam ich jeszcze, a moje ciało po nich będzie bardzo obolałe i posiniaczone.

 Przygotowałam się do tego całego gówna i wyszłam z szatni. W głowie mi szumiało, ale musiałam zagryźć zęby i po prostu to zrobić.

 Wchodząc do łóżka po długiej kąpieli dalej czułam się brudna, nie zastanawiałam się, nie próbowałam się powstrzymać. Po Prostu, odsłoniłam rękę i dałam mojej głowię chwilę wytchnienia. Spałam bardzo długo, moje rodzeństwo wracało dopiero jutro wieczorem, więc mogłam sobie na to pozwolić. Dobrze, miałam trochę więcej czasu na dojście do siebie.

Około 20;00 mój telefon zawibrował.

Matt: Gotowa na imprezę? :D

Do Matt; Będę po Ciebie za godzinę

 Poszłam do łazienki, żeby się trochę ogarnąć. Rozczesałam swoje potargane włosy, po czym zrobiłam luźnego koka no głowie. Korektorem zakryłam worki pod oczami i nałożyłam błyszczyk. Założyłam swoje czarne spodnie bojówki, do nich czarne martensy. Na górę ubrałam czerwoną, szeroką bluzę z kapturem. Oczywiście dołożyłam moje kolczyki i kilka pierścionków. Do samochodu zabrałam książkę, wiedziałam, że może się tak skończyć, że Matt będzie się chciał bawić, a ja stwierdzę, że jednak wychodzę i będę czekać w samochodzie.

 Podjechałam pod jego dom z którego zaraz wybiegł. Miał na sobie jasne jeansy, białą koszulkę a na to, zarzuconą jasną, rozpinaną bluzę.

-Cześć Piękna, jak się czujesz? W końcu razem potańczymy- dał mi pstryczka w nos na przywitanie na co delikatnie go zmarszczyłam.

-Tylko po to tam jadę- Powiedziałam z lekkim przekąsem

-Gabriel napisał, żebyśmy go zgarnęli po drodzę- blondyn machnął telefonem po czym schował go do kieszeni

-Nie wiedziałam, że sportowcy tyle imprezują- Syknęłam przez zęby odpalając samochód

 Podjechaliśmy pod jego dom. Był spory, możliwe że większy od mojego, albo taki sam, ale w całkiem innym stylu. Nie był taki surowy i nowoczesny. Nacisnęłam klakson, żeby dać znać, że jesteśmy. Po chwili wyszedł z domu brunet ubrany w czarne dresowe spodnie i białą bluzę z kapturem, na nogach miał Jordany. Przeczesał palcami włosy, wyglądał dobrze, nawet bardzo. Podszedł do samochodu pewnym krokiem i wskoczył na tylne siedzenie.

-Witam towarzystwo-Powiedział zadowolony z siebie

Matt się przywitał, a ja ruszyłam samochodem w stronę domu Amber u której była impreza.

-Zamierzasz iść na imprezę, czy zostać w samochodzie i czytać?- Zaśmiał się kpiąco brunet, machając moją książką tak, żebym widziała ją w lusterku

JesteśOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz