22 GABRIEL

6 3 1
                                    


Miłego czytania <3


Matt: Kora właśnie zasnęła. Dała mi do odsłuchania wszystkie nagrania. Powiedziała mi, że Ty słyszałeś tylko to z dzisiaj. Kurwa jakie to wszystko jest pojebane. Co z tym robimy? Bo mam ochotę zniszczyć tą szmatę.

Do Matt: Jedno mi wystarczyło. Pogadam z ojcem. Narazie nie robimy nic, Kora wie co robi, więc jeżeli mówi, że to jeszcze nie ten moment to trzeba jej zaufać.

Matt: Myślisz, że to uniesie?

Do Matt: Jestem tego pewien.

Odłożyłem telefon oddychając z ulgą, że udało jej się zasnąć w miarę szybko. W moim domu już wszyscy spali, więc ja też się położyłem. Wiedziałem, że muszę pogadać z ojcem, ale wydawało mi się, że powinienem z tym poczekać dłużej niż do jutra, chyba dobrym pomysłem będzie go lekko nakierować na obserwowanie tego jak Oliwia zachowuje się w stosunku do Kory na jej imprezie, która ma być całkiem niedługo. Sam i Charlie na pewno pójdą świętować do rodziny dziewczyny, my już jakiś czas temu ustaliliśmy, że nie robimy nic tego dnia, bo bez mamy to nie ma sensu.

Rano wyrwał mnie ze snu dźwięk budzika, od razu się podniosłem i poszedłem pod prysznic. Założyłem zwykłe szare dresy, do nich biały podkoszulek na krótki rękaw i na górę bluzę z kapturem spod której mój podkoszulek lekko wystawał. Wsunąłem na nogi białe nike i zbiegłem na dół zjeść szybkie śniadanie.

-Cześć tato, właśnie chciałem z Tobą pogadać- Rzuciłem do taty, który pił swoją kawę.

-Cześć synu, no co tam?- Zapytał

-Idziesz na to przyjęcie do Oliwii Grace?- Zapytałem rzując moją kanapkę

-Zaprosiła mnie, zastanawiam się czy iść, bo od pewnego czasu nie jest moją klientką, ale będzie tam kilku moich znajomych, więc nie wiem- Odpowiedział

-Ok w takim razie idziesz, a ja idę z Tobą- Powiedziałem krótko na co mój ojciec tylko skinął głową

Pożegnałem się z nim i z Lily, która właśnie wstała i poszedłem do samochodu. Podjechałem pod dom blondyna, nie musiałem długo czekać bo po kilku minutach wyszedł, a za nim wyszła dziewczyna, która doprowadzała mnie do szaleństwa. Miała na sobie czarne dresowe spodnie i czarną za dużą bluzę, włosy jak zawsze upięte. Widziałem na imprezie halloween jakie długie były jej warkocze i cholernie chciałem zobaczyć ją w rozpuszczonych włosach i wbić w nie palce. Przygryzłem policzek, żeby pozbyć się tych myśli z głowy. Nigdy nie widziałem dziewczyny, która wyglądałaby tak pociągająca w zwykłym dresie jak ona. Chłopak wsiadł na tylne siedzenie, a z nim obok mnie usiadła brunetka, a ja poczułem zapach wiśni, który teraz był moim ulubionym zapachem.

-Hej- Powiedziała dziewczyna, zerkając na mnie

-Siemanko- Dodał blondyn siedzący z tyłu

-Cześć. W porządku?- Zapytałem bardziej kierując pytanie do dziewczyny

Skinęła tylko głową, więc ruszyłem w stronę szkoły. Jedną dłoń położyła na swoim udzie zaciskając ją lekko, odruchowo przeniosłem swoją dłoń na jej, rozluźniając palcami jej dłoń, wplotła swoje palce w moje, więc zacisnąłem moją dłoń mocniej. W ciszy dojechaliśmy pod szkołę, nawet Matt się nie odzywał, a miałem wrażenie, że to jest niemożliwe. W trójkę wysiedliśmy, Kora schowała swoje ręce do kieszeni dresów i rzuciła do Matta szybkie

-Do zobaczenia- Chłopak od razu poszedł w stronę swoich kumpli

-Mogę Cię odprowadzić?- Zapytałem stając obok Kory

-Możesz- Zerknęła na mnie i zaraz ruszyła w stronę szkoły.

Szliśmy obok siebie nie rozmawiając, ale czułem, że ona potrzebuje tej ciszy. Kilku chłopaków zbiło ze mną piątkę, kilka osób się przywitało, ale cały czas dorównywałem jej kroku. Podeszliśmy do jej szafki z której wyciągnęła potrzebne rzeczy, zamknęła ją i oparła się o nią plecami stając przodem do mnie.

-Tutaj mam pierwszą lekcję, więc jeśli chcesz możesz już iść- Popatrzyła mi w oczy, były jaśniejsze niż wczoraj i zdecydowanie bardziej spokojne.

-Zostanę Kruszyno- Zbliżyłem się do niej o krok i wsunąłem jej za ucho kosmyk włosów muskając przy tym jej policzek palcami

-Rozmawiałeś z tatą na temat święta dziękczynienia?- Zapytała dość cicho

-Tak, dzisiaj rano mu powiedziałem, że idę z nim. Nie miał nic przeciwko- Odpowiedziałem równie cicho

-Cieszę się- Uśmiechnęła się delikatnie, a mój żołądek się skurczył

-Chcę Cię pocałować- Powiedziałem niewiele myśląc, patrzyłem na jej usta z których nie zniknął ten piękny uśmiech

-Nie rób tego, wszyscy i tak już na nas patrzą- Poprosiła mnie ściskając mocniej książkę, którą trzymała

-Nie zrobię, ale wiedz, że jest mi ciężko- Zaśmiałem się cicho- Zobaczymy się na lunchu?- Zapytałem

-Nie idę dzisiaj na stołówkę, bo mama Matta spakowała mi jedzenie, wyjdę na zewnątrz, albo przyjdę tutaj na parapet, chciałabym trochę poczytać- Powiedziała znowu przybierając obojętny wyraz twarzy, ale jej oczy nie były już tak obojętne i smutne.

-To widzimy się po szkolę, odwiozę was- Pstryknąłem ją w nos i poszedłem w stronę swojej sali, bo zaraz miały się rozpocząć lekcje.

Po szkole czekałem na nich pod moim samochodem, blondyn szybko przyszedł, chwilę pogadaliśmy zanim dołączyła do nas Kora. Odjechaliśmy spod szkoły, Kora kończyła coś robić na swoim telefonie, a Matt cały czas o czymś mówił. Kiedy dziewczyna odłożyła telefon do kieszeni spojrzałem na nią.

-Gdzie Cię zawieźć?- Zapytałem kładąc dłoń na jej udo

-Mógłbyś podjechać pod mój dom? Sprawdzę czy Oliwia już się zwinęła- Poprosiła na co skinąłem głową

-Lecimy w sobotę na imprezę? Max ma wolną chatę i coś organizuje, pyta czy wbijasz też Gabriel- Zapytał zadowolony blondyn

-Napisz mu, że na chwilę mogę przyjść- Powiedziałem do blondyna- Przyjdziesz?- Zapytałem Korę lekko ściskając jej udo

-Patric odwozi JJa i Daisy w sobotę po południu do domu, więc nie przyjdę- Powiedziała do mnie- Ale podrzucę Cię Matt, D zostanie chwilę z młodym- dodała nawet nie patrząc na blondyna

Podjechałem pod jej dom, nie stał pod nim żaden samochód co oznaczało, że Oliwii nie było. Kora wyraźnie odetchnęła z ulgą, pożegnała się z nami i szybko wyszła z samochodu. Deszcz mocno padał, więc podbiegła do drzwi i weszła do środka. Nie chciałem, żeby tam wracała i siedziała sama, tak cholernie bardzo pragnąłem tego, żeby pojechała do mnie i spędziła ze mną trochę więcej czasu. Te kilkadziesiąt minut to było za mało. Odwiozłem Matta i sam pojechałem do domu. 

JesteśOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz