3. KORA

27 5 0
                                    

  W piątek, po powrocie od Matta, dostałam wiadomość od Patrica.

Patric: Kora, proszę spakuj Jonathana, będę po niego za około godzinę, Daisy przyjechała od razu po szkole.

Od razu wzięłam się za pakowanie brata, nie zapominając o jego książeczkach i piesku, bez którego się nie ruszał. Usłyszałam samochód podjeżdżający pod dom, więc zawołałam JJa i zeszliśmy na dół. Malec od razu pobiegł do swojego taty.
-Cześć Kora, wszystko w porządku? Na pewno nie chcesz się z nami zabrać?- uśmiechnął się do mnie Patric, odbierając torbę JJa
-Nie, ale dziękuję. Muszę jutro odebrać Matta z jakiegoś treningu, bo od tygodnia mi o tym truje.- Odparłam, lekko unosząc brwi
Kucnęłam do brata, żeby się z nim pożegnać, przytuliłam go mocno.
-Widzimy się za tydzień, baw się dobrze z tatusiem.- przyłożyłam usta do jego główki.- Kocham Cię maluszku- Szepnęłam w jego blond włoski.
  Trzecia w nocy, wchodząc do domu wiedziałam, że jest pusty, chociaż nie zwracałam na to uwagi. Od razu poszłam do swojej łazienki. Do wanny zaczęła lecieć woda, czułam się brudna, zniszczona, pełna nienawiści. Wchodząc do wrzącej wody, miałam nadzieję, że wypali ten brud, szorowałam ciało gąbką, tak mocno, że moja skóra robiła się czerwona, tarłam twarz, żeby pozbyć się obrzydliwego makijażu. Szorowałam włosy, ciągle czując na sobie ten brud, którego nie mogłam się pozbyć. Wyszłam, kiedy woda zaczęła robić się zimna, a ja zaczęłam sobie uświadamiać, że tego brudu, który czuje się nie pozbędę. Ubrałam piżamę i spojrzałam na zegarek. Godzina. Tyle spędziłam w wannie. Położyłam się w łóżku, mocno owijając się kołdrą, w słuchawkach słyszałam głos Billie Eilish w piosence "What was i made for" .Schowana w łóżku, podciągnęłam rękaw na mojej prawej ręce, odsłaniając nadgarstek. Paznokcie lewej dłoni przyłożyłam do boku mojego prawego nadgarstka, były ostre i długie. Powoli zaczęłam nimi naciskać na skórę, zwiększałam nacisk, czując, że ból powoli dociera do mojej głowy która, przestaje myśleć o wszystkim i skupia się na nim. Im mocniej je wbijałam, tym bardziej moja głowa zapominała o wszystkim innym, wiedziałam, że to co robię nie było dobre ani zdrowe, ale to pozwalało mi się na chwilę oderwać. Zatracić w innym bólu, tym fizycznym, który w tym momencie był lepszy i łatwiejszy do zniesienia, niż to, jak cierpiała moja psychika. Kiedy już ból był w całej mojej głowie, powoli zaczęłam luzować uścisk, wysuwając paznokcie z ran które łatwo się robiły, ponieważ nie miały się kiedy dobrze zagoić. Zasłoniłam rękę rękawem i powoli zaczęłam odpływać w sen.
  Dźwięk budzika rozbrzmiewał w moim pokoju, na co cicho jęknęłam. Sięgnęłam po telefon, żeby go wyłączyć. Dziesiąta. Za godzinę muszę być po Matta.
-Ten człowiek powinien jak najszybciej zdać prawko- jęknęłam cicho do siebie.
Wygrzebałam się z łóżka, kierując się w stronę łazienki. Umyłam twarz lodowatą wodą, bez namysłu wzięłam waciki, zmoczyłam je delikatnie i zaczęłam wycierać nadgarstek nawet na niego nie patrząc. Westchnęłam, przypominając sobie, że zasnęłam z mokrymi włosami. Szybko je uczesałam i związałam w luźny kok. Zostawiłam piżamę w łazience, a z komody wyciągnęłam czarne spodnie z dresu i za dużą ciemnozieloną bluzę z kapturem. Na stopy wsunęłam trampki, do plecaka w którym był już szkicownik i ołówki dorzuciłam książkę, którą zaczęłam czytać poprzedniego dnia "Rok 1984" Georga Orwella. Wychodząc z pokoju czułam, jak moje czerwone kosmyki wypadają z koka na moją twarz. Powoli schodziłam po schodach. Słyszałam ją w kuchni, więc wzięłam głęboki wdech. Schodząc na dół ruszyłam prosto w stronę drzwi wyjściowych.
-Wyglądasz jak dziwka z tymi włosami- usłyszałam kpiące syknięcie
Powoli się odwróciłam i zobaczyłam, że patrzy na mnie z obrzydzeniem. Kobieta piękna jak anioł, jej włosy były tak jasne, że prawie białe, oczy tak niebieskie, że mogłyby konkurować z niebem, jej twarz była idealna w każdym calu. Piękna słowiańska uroda, była bardzo wysoka i szczupła. Ale kobieta, która mnie urodziła mimo tego, że z zewnątrz wyglądała jak anioł, w środku była diabłem, który kochał tylko siebie. Nie pozwalała mi zapomnieć, że zniszczyłam jej życie. Urodziła mnie w wieku 18 lat, na początku swojej kariery modelingowej, oczywiście byłam wpadką. Pierwszy wyjazd na kontrakt modelingowy do Stanów. Pochodziła z Polski, Ameryka to było spełnienie jej marzeń. Tutaj poznała mojego ojca z którym bawiła się chwilę i wzięła z nim ślub, głównie dla obywatelstwa i dzięki temu mam jego nazwisko. Do dzisiaj nie wiem, czy on wie o moim istnieniu, ale może to lepiej. Póki nie było widać brzucha dalej pracowała i tak została w Stanach. Mną zajmowała się opiekunka, czasami przylatywała babcia. Pojawiał się też Patric, byli chwile małżeństwem, ale ich relacja polegała tylko na jednym, jestem pewna że z jej inicjatywy, bo ta osoba nie była skłonna do poświęceń dla drugiego człowieka. Lubiła moją siostrę, bo widziała w niej swoją mini kopię, ale ich wnętrza się różniły. W ciążę z JJem zaszła chyba tylko dlatego, żeby pokazywać go w mediach społecznościowych, żeby znowu było głośno o Oliwii Grace . Rzadko była w domu, ale jak już była, lubiła zrobić mi z życia piekło. Zacisnęłam mocno szczękę
-Coś jeszcze masz mi do powiedzenia?- powiedziałam przez zęby
Kobieta rzuciła mi jeszcze jedno spojrzenie, w którym była widoczna odraza i poszła w stronę swojej sypialni, która znajdowała się na dole. Ona nigdy nie wchodziła na piętro w tym domu. Wyszłam szybko z domu, wściekła rzucając plecak na tył samochodu. Jechałam szybciej niż powinnam, ale czułam że jakoś muszę odreagować. Do miejsca, gdzie miałam odebrać Matta dojechałam już z uspokojonym oddechem.
  Rozejrzałam się wychodząc z samochodu, była to sala treningowa, wzięłam plecak i ruszyłam do środka. Wchodząc do sali rzucił mi się w oczy duży ring ustawiony na środku, wokół niego było kilka worków treningowych, na ścianach były zawieszone skakanki, gdzieniegdzie leżały ciężary. Nie było to super wyposażone miejsce, ale czego się spodziewać w takiej dziurze, jaką było nasze miasteczko. Na sali śmierdziało potem, mój wzrok szybko przeleciał po wszystkich, którzy byli w środku, szukając blondyna. Nie skupiałam na nikim dłużej uwagi, nie lubiłam tego robić. Wypatrzyłam przyjaciela pod ringiem, rozmawiał z kimś, kto stał na nim i opierał się o liny nachylając do Matta. Podeszłam do chłopaka szybkim krokiem, nigdy nie byłam nieśmiała, także zawsze chodziłam wyprostowana z wzrokiem utkwionym przed siebie i z pewnie wyprostowaną głową, nie lubiłam tylko patrzeć na ludzi.
-OOO Cześć Piękna!- Krzyknął Matt z radością w głosie, obejmując mnie ramieniem, na mojej głowie złożył całusa
-Hej Matt, potrzebujesz jeszcze chwili, czy możemy się zbierać?- Spojrzałam w jego niebieskie oczy i widziałam, że bije się z myślami. Nie chciałam, żeby dla mnie rezygnował z końcówki swojego pierwszego treningu, bo wiedziałam jak go to ekscytowało.
-Mogę usiąść i poczekać, chętnie dokończę książkę- wskazałam ręką ławeczki, które były ustawione pod ścianą. W oczach chłopaka zauważyłam błysk radości. Temu człowiekowi niewiele trzeba do szczęścia, pomyślałam.
-20 minut Piękna ok?- Spojrzał na mnie uśmiechając się szczerze -Poza tym, chciałbym żebyś kogoś poznała, on mnie zaraził boksem- podekscytowany kiwnął głową na chłopaka stojącego nad nami na ringu, nie zauważyłam, że cały czas się nad nami pochylał i się nam przyglądał.
Spojrzałam w górę na chłopaka, którego mina była skupiona, brwi lekko zmarszczone. Miał ciemne i mokre, włosy od potu, ale, zauważyłam że są lekko kręcone, twarz miał ładną, niemal idealnie zarysowana linia szczęki, pełne lekko rozchylone usta, jego szyja była grubsza od Matta, miał na sobie czarną koszulkę na ramiączkach, spod której było widać część jego tatuażu na klatce piersiowej, były to duże skrzydła, jego ręce też miały ładnie zarysowane mięśnie, widać było że wkłada dużo pracy w swoje ciało. Na jednej ręce wił się wytatuowany wąż, który sięgał aż do dłoni, drugą rękę miał całą pokrytą tatuażami.
-Gabriel Boyle, miło poznać. Matt ciągle o Tobie nawija- Odezwał się chłopak niskim, lekko zachrypniętym i zmęczonym głosem. Kiwnął głową, widziałam, że mi się przygląda, jak ja wcześniej jemu.
-On ciągle nawija, o wszystkim. Kora Larson- Odpowiedziałam, spoglądając mu w oczy, jego tęczówki były bardzo ciemne, wyglądały jak drzewa w nocy w środku lasu, ale zauważyłam w nich delikatny złoty błysk. Powoli odwróciłam wzrok w stronę przyjaciela
-Poczekam tam, a ty dokończ i spadamy- Rzuciłam do niego i poszłam w stronę ławek, po drodzę wyciągając książkę z plecaka.
Czekałam, aż chłopak skończy siedząc z podciągniętymi kolanami pod brodę i czytając książkę. W końcu wyszedł z szatni w towarzystwie Gabriela, teraz zauważyłam jaki chłopak był wysoki, był wyższy od Matta, miał na sobie czarne spodnie z dresu i szarą bluzę. Oboje zarzucili torby na ramiona, Matt skinął na mnie głową, więc dołączyłam do niego. Kiedy obejmował mnie ramieniem rzuciłam do niego
-Zostanę dzisiaj okay?- Zadarłam głowę do góry i spojrzałam na blondyna.
-Wróciła?- zapytał krótko, na co ja skinęłam głową.
Cały czas czułam, że drugi chłopak idzie za nami więc nie chciałam się rozgadywać.
-Cholera jak zimno!- Rzucił Matt, przyspieszając kroku do mojego samochodu i szybko wskoczył do środka.
Gabriel zrównał się ze mną, nie patrzyłam na niego, patrzyłam jak zawsze, przed siebie.
-Niezłe cacko- Rzucił do mnie patrząc, na mój samochód, po czym od razu podszedł do swojego czarnego Jaguara, który zdecydowanie robił wrażenie.
-Twój też, jest całkiem niezły- Odpowiedziałam szybko, lekko wzruszając ramionami
-Całkiem niezły?- Zmarszczył lekko brwi, jakbym uraziła jego dumę. Nie odpowiedziałam, tylko odwróciłam się w stronę swojego samochodu. Usłyszałam otwieranie drzwi.
-Do zobaczenia, Kruszyno- rzucił do mnie brunet, pewnym siebie głosem i od razu odjechał.
Wsiadłam do auta i od razu poczułam na sobie wzrok blondyna. Spojrzałam na niego gotowa na głupią docinke.
-Co to było? Czyżby ktoś wpadł w oko mojej damie?- Od razu zaczął się śmiać, na co lekko uderzyłam go w ramię.
-Matt, zaraz Cię wysadzę i pójdziesz sam na piechotę!- Odpowiedziałam marszcząc brwi, na co on jeszcze bardziej się roześmiał.
-Jesteś niemożliwy- Pokręciłam głową i ruszyłam w stronę jego domu.
  Po pysznym obiedzie Pani Jones, Matt zrobił sobie drzemkę, a ja czytałam dalej. Wymieniłam kilka wiadomości z siostrą, wysłała mi zdjęcie JJa bawiącego się na placu zabaw, co wywołało przyjemne ciepło rozlewające się w moim wnętrzu. Ta sobota minęła nam bardzo powoli, oglądaliśmy film, jedliśmy popcorn, mama Matta jak zawsze buszowała w kuchni.
-Nigdzie Cię samej nie puszczę o tej godzinie!- Uniósł się blondyn
-No to chodź ze mną, muszę iść pobiegać- Powiedziałam twardo
-Nie dam rady biegać jak wariat godzinę, albo więcej, chyba oszalałaś! Masz nie wychodzić sama tak późno z domu!- Widziałam, że jest wściekły i że nie puści mnie samej, a chciałam zostać u niego dzisiaj na noc.
-Proszę, pół godziny, nie więcej, obiecuje- Objęłam go w pasie patrząc mu w oczy, wiedziałam że to na niego działa
-Kiedyś Cię uduszę- Odpowiedział, dając mi pstryczka w nos
Biegnąc słyszałam, jak biegnie za mną i sapie coraz głośniej. Jak ten człowiek chciał trenować boks, kiedy nie potrafił przebiegnąć więcej niż półtora kilometra.
-Kora- wydyszał truchtając za mną. -Nie mogę już, wracajmy, błagam-
-Następnym razem idę sama!- Odpowiedziałam mu kierując się w stronę jego domu
  Wróciłam do siebie dopiero w niedzielę późnym wieczorem. Przy drzwiach w domu stały spakowane dwie walizki, na co odetchnęłam z ulgą, ponieważ to oznaczało, że ona rano znowu wyjedzie. Poza tym wszędzie było ciemno. Wbiegłam po schodach i weszłam do swojego pokoju. Od razu nakarmiłam moje dziewczynki i runęłam na łóżko. W tym tygodniu spałam sama, moje rodzeństwo do soboty było u swojego taty, lubiłam spać z JJem, ale czasami potrzebowałam samotności i wolnego łóżka. Mój telefon zawibrował, zerknęłam na niego i mocno zacisnęłam szczękę.

Życiodajka: W sobotę kolacja z moim prawnikiem o 20, macie się dobrze prezentować. Wszyscy.

Przeklinałam w duchu to, że wszyscy wiedzieli, że Oliwia Grace ma trójkę dzieci i nigdy nie mogłam uniknąć takich kolacji. Uderzyłam głową w poduszkę i próbowałam zasnąć. Cały tydzień poza szkołą siedziałam u Matta, wracałam do domu późnymi wieczorami.

JesteśOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz