6. KORA

22 5 3
                                    

 Jak się obudziliśmy w niedzielę rano, już jej nie było. JJ siedział na moim łóżku, obok mnie oglądając bajkę na moim telefonie. Ja próbowałam odespać mój wczorajszy, późny powrót z biegania.

-Hej Kora- Zawołała Daisy wchodząc do mojego pokoju

-Dostałam właśnie wiadomość od taty, że będzie po nas za dwie godziny, chcesz się zabrać z nami?- Uśmiechnęła się do mnie

-Nie D, zostanę w domu, ale spakuję za chwilę JJa. Weź go na dół na śniadanie, bo ja dopiero się obudziłam- Odparłam do niej, zatapiając twarz w poduszce

-Chodź młody zjemy coś i będziemy się zbierać- usłyszałam jej radosny głos, po czym poczułam, że brat znika z mojego łóżka.

Poszłam do łazienki tylko umyć zęby i związać byle jak włosy, przebrałam się w szare dresy i czarną bluzę i poszłam spakować młodego. Dołączyłam do nich w kuchni.

-Idę się spakować, jak coś to wołajcie- Powiedziała Daisy wkładając miskę do zlewu.

JJ zaczął sprawdzać zawartość swojej torby, żeby upewnić się, czy na pewno wszystko mu spakowałam. Spojrzał na mnie swoimi wielkimi oczami

-Kora, a gdzie mój piesek?- Zapytał cicho

-Nie masz go ze sobą? Nie było go w Twoim pokoju- Powiedziałam do niego spokojnym głosem.

-Chodź poszukamy go razem- zachęciłam go machnięciem ręki

  Zaczęliśmy od mojego pokoju, gdzie nigdzie go nie było, poszliśmy później sprawdzić pokój JJa i Daisy. Też nic. Zeszliśmy na dół z nadzieją, że będzie gdzieś w kuchni, albo w salonie. Sprawdzając salon zajrzałam pod stół, pod którym coś znalazłam, ale nie był to piesek tylko mały czarny portfel. Otworzyłam go i zobaczyłam w środku prawo jazdy należące do Gabriela.

-Cholera, jeszcze tego mi brakowało- Westchnęłam sama do siebie.

Wyciągnęłam telefon z kieszeni spodni i wysłałam szybko wiadomość, żeby później o tym nie zapomnieć.

DO: Gabriel: Znalazłam Twój portfel u mnie w domu

Schowałam telefon, wracając do szukania pluszowego psa, coraz bardziej zestresowana. JJ zaczynał popłakiwać, stresując się, że go nie znajdziemy, a jego tata miał niedługo po nich być.   Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi i aż zesztywniałam, bo wiedziałam, że jeżeli to Patric, Jonathan będzie bardzo płakał. Złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę drzwi. Otworzyłam i nie zobaczyłam Patrica. Przede mną stał Gabriel, ubrany w cały czarny, dresowy komplet, jego włosy były lekko potargane.

-Dostałem Twoją wiadomość- Rzucił do mnie krótko

-Ah tak, wejdź, zaraz Ci go podam- Zostawiłam otwarte drzwi odwracając się tyłem kierując się w stronę salonu, gdzie zostawiłam portfel.

-Kora a mój piesek?!- Pisnął mój brat ciągnąc mnie za rękę

-Zaraz go znajdziemy, obiecuję- powiedziałam do brata

Zgarnęłam portfel i wróciłam do chłopaka

-O tego pieska chodzi?- Powiedział kucając przed JJem

Mój brat zaśmiał się i zabrał pieska, po czym uciekł na górę. Patrzyłam na niego, a później skierowałam wzrok na bruneta stojącego przede mną.

-Dziękuję- Powiedziałam cicho, czując ulgę i miałam wrażenie, że mam ją wypisaną na twarzy.

-Dzisiaj też biegamy?-Zapytał, unosząc jeden kącik ust w kpiącym uśmiechu

-Dzisiaj nie zamierzam wylądować w rzece i wracać cała mokra- Odpowiedziałam krótko, marszcząc lekko brwi

-Zawsze możesz być mokra z innego powodu Kruszyno- Rzucił do mnie puszczając oczko i wychodząc z domu.

Dlaczego ten człowiek się mnie uczepił? Mało miał wielbicielek w szkole? Każdy wiedział, że wielki bokser Gabriel wrócił do szkoły po roku przerwy. Ok, chłop może zmienił się przez ten rok, zbudował ciało, zrobił się bardzo przystojny. Ale był zbyt pewny siebie. Nigdy go nie poznałam, ale czasem mijaliśmy się na szkolnych korytarzach, nigdy nie robił na mnie takiego wrażenia, jak na pozostałych dziewczynach ze szkoły.

Moje rodzeństwo pojechało, a ja od razu zadzwoniłam do Matta.

-Człowieku po co dałeś temu idiocie mój numer i kazałeś mu ze mną trenować?- Powiedziałam od razu, jak tylko odebrał

-Spokojnie piękna, mała odskocznia dobrze Ci zrobi. A ja będę spokojniejszy, nie będę się martwił o Ciebie co wieczór-powiedział blondyn

-Doceniam to, że się martwisz, ale proszę nie rób takich rzeczy więcej. On mnie wczoraj wrzucił do rzeki!- uniosłam się lekko po czym usłyszałam krótkie parsknięcie

-Dobrze, przynajmniej szybko ochłonęłaś- zaśmiał się Matt

-Kiedyś Cię uduszę, przysięgam- wycedziłam przez zęby

-W środę jest impreza bo w czwartek szkoła zamknięta, idziesz z nami?- zapytał po chwili rozmowy

-Nie idę, nie mam ochoty wychodzić w tygodniu, ale może w weekend się z Tobą zabiorę- pomyślałam, że mogłabym wyjść potańczyć, dawno nigdzie nie byłam.

-Dobrze, do jutra piękna i nie złość się tak już- słyszałam jego śmiech i się rozłączyłam, odkładając telefon, który po chwili zawibrował.

Gabriel: 22? Obiecuję, że wrócisz sucha

Do: Gabriel: Nie spóźnij się

-Czemu jesteś taka niemiła? Nie wiesz, że wypadałoby się przywitać?- Usłyszałam za sobą krzyk, po tym jak wyszłam z domu i zaczęłam biec.

-Bo Cię nie lubię.- Syknęłam cicho, nawet się nie odwracając.

Biegaliśmy tylko 40 minut, ale było spokojnie. Tym razem nie wylądowałam w rzeczę, także chłopak dotrzymał słowa, co trochę mnie zdziwiło. Brunet stanął przy swoim samochodzie, a ja ruszyłam do domu, ale jego głos mnie zatrzymał.

-Do zobaczenia w środę Kruszyno- Powiedział zadowolony z siebie

Odwróciłam się do niego powoli, lekko zmarszczyłam brwi patrząc na jego twarz.

-W środę? Co jest w środę?- Zapytałam uspokajając oddech

-Impreza- Odpowiedział patrząc mi w oczy, zrobił spory krok w moim kierunku

-Nie wybieram się- Wzruszyłam ramionami, patrząc na twarz chłopaka. Jego włosy po biegu były lekko mokre, a jeden lok opadał mu na czoło.

-Oh Kruszyno, nawet tak nie mów. Miałem szczerą nadzieję zobaczyć Cię pijaną- Zbliżył się do mnie, jeszcze trochę nie odrywając wzroku od moich oczu. Staliśmy całkiem blisko siebie, więc musiałam lekko unieść głowę do góry.

-Nigdy nie zobaczysz mnie pijanej, tego możesz być pewien- Odparłam nie odrywając od niego wzroku, dotknęłam go lekko palcem wskazującym w jego tors i delikatnie popchnęłam. Miałam nadzieję, że zrozumie że stoi zbyt blisko.

Jeden kącik jego ust podniósł się do kpiącego uśmiechu. Mrugnął do mnie i skierował się w stronę samochodu, nie przestając patrzeć na moją twarz. Kiedy odjechał odwróciłam się napięcie i poszłam do swojego pokoju.

JesteśOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz