24 KORA

10 2 1
                                    


 Miłego czytania <3


 Od święta dziękczynienia, dni mijały powoli, poza tym, że na każdej przerwie na lunch towarzyszył mi Gabriel i tym, że znowu wróciliśmy do biegania nie zmieniło się w moim życiu zbyt wiele. Zbliżyłam się do bruneta, który często zajmował moje myśli, pragnęłam, żeby był blisko mnie, więc mu na to pozwalałam, ale nie mogłam zmienić całego mojego życia i tego jak wcześniej funkcjonowałam, chcąc osiągnąć cel który sobie postawiłam, musiałam skupić się na JJu i szkole. On o tym wiedział i szanował to, nie naciskając na częste wspólne wyjścia. Sam dużo czasu spędzał na treningach i nauce. Z Mattem widywałam się jak zwykle, zazwyczaj po szkole jeździłam do niego. Przestał spotykać się z dziewczyną z imprezy Halloweenowej, ale jakoś specjalnie się tym nie przejął, był dosyć popularny i podobał się wielu dziewczyną, więc nie cierpiał z samotności. Poza tym, ten człowiek nie był gotowy na związki.

Dwa tygodnie od święta dziękczynienia nastał cholerny, znienawidzony przeze mnie piątek, dostałam wiadomość, że mam ubrać białą sukienkę bo mam VIPa, który sobie tego życzy. Ta informacja mnie dobiła. Spakowałam sukienkę i szpilki, spakowałam też wszystko do makijażu i włosów. Podjechałam pod klub, weszłam od zaplecza kierując się do szatni, której się brzydziłam. Wszystko w tym miejscu mnie brzydziło, żółć zbierała mi się w ustach jak tylko tutaj wchodziłam. Skóra mnie piekła tak, że miałam ochotę ją wydrapać. Siedziałam przed małym lusterkiem malując się zdecydowanie mocniej niż zazwyczaj. Włosy rozpuściłam i rozczesałam. Moje naturalne włosy były delikatnie falowane, więc wyprostowałam je mocno, żeby były jeszcze dłuższe. Założyłam sukienkę, czując, że robi mi się zimno. Ubrałam szpilki których też nienawidziłam i poza tym przeklętym miejsce, nigdy ich nie zakładałam. Poczułam na swoim ramieniu wielką, szorstką dłoń. Wzdrygnęłam się na ten dotyk i odwróciłam w stronę człowieka do którego należała. Ten człowiek obrzydzał mnie jeszcze bardziej, niż to miejsce.

-Masz jeden taniec w głównej, później pół godziny z VIPem. Bądź grzeczną dziewczynką, bo on jest bardzo wymagający i bardzo chojny.- Powiedział do mnie Noah, człowiek który mnie niszczył.

-Noah, nie było mowy o robieniu VIPów, a ostatnio cały czas ich dostaję. Nie chcę tego robić.- Powiedziałam siląc się na pewny siebie głos.

-Będziesz robić każdego VIPa, którego każę Ci zrobić dziewczynko, jeżeli chcesz mieć jakąkolwiek szansę dostania opieki nad tym swoim gówniarzem.- Odparł z obrzydliwym uśmiechem na twarzy.

Nie odpowiedziałam nic, zacisnęłam szczęki, a w dłonie mocno wbiłam paznokcie. Wiedział gdzie uderzyć, zbyt dobrze mnie znał, zbyt wiele udało mu się ze mnie kiedyś wyciągnąć. Zaufałam mu kiedyś i to był największy błąd mojego życia, który mógł mnie kosztować zbyt wiele. Nie mogłam sobie pozwolić na płacenie takiej ceny, więc musiałam robić to, co mi kazał. Kiedy przyszła moja kolej, wyszłam na scenę starając się nie myśleć zbyt wiele. Tańczyłam rozbierając się powoli. Nie słuchałam ludzi znajdujących się wokół mnie, wsłuchiwałam się w muzykę i na niej starałam się skupić. Jeden taniec. Wróciłam do szatni, miałam się ubrać i poprawić. Zostałam odprowadzona do pokoju VIP, gdzie na kanapie czekał już mężczyzna, był starszy i wydawał się być zadbany. Był ubrany w dobrze skrojony garnitur, w dłoni trzymał szklankę z whisky, na stoliku stała butelka trunku pusta do połowy. Machnął na mnie palcem każąc mi podejść do siebie. Zrobiłam kilka wolnych kroków.

-Najpierw rura, później taniec na mnie- Rozkazał

Odwróciłam się w stronę rury łapiąc ją w dwie dłonie, zacisnęłam mocno powieki i usta, kiedy zaczęłam poruszać biodrami. W połowie piosenki, zaczęłam zsuwać z siebie ramiączka sukienki, pozwalając opaść jej w dół. Kiedy zostałam w samej bieliźnie, zaczęłam wykonywać figury na rurze. Podczas każdej zmiany pozycji, moje ciało obijało lub ocierało się o rurę, robiąc na nim siniaki. Cały czas byłam w bieliźnie, kiedy mężczyzna skinął, że czas na drugą część "pokazu". Rozłożył nogi, więc stanęłam między nimi wijąc się w rytm piosenki, dłonie trzymałam na jego udach. Nie patrzyłam na niego, nie chciałam widzieć kolejnej twarzy, która będzie budzić mnie w nocy. Złapał mnie gwałtownie za biodra, kiedy byłam tyłem do niego i mocnym ruchem posadził mnie na swoim członku. Był w pełni ubrany, bo tego wymagały zasady klubu, ale czułam go na sobie, chciało mi się wymiotować. Kazałam moim myślom skupić się na tym, że muszę to robić, żeby nie stracić JJa. Tańczyłam czując wymioty podchodzące mi do gardła. Odwrócił mnie przodem do siebie sadzając na sobie tak, że musiałam rozłożyć nogi po obu jego bokach. Musiałam się ruszać, mój umysł zmuszał do tego moje ciało. Jego obrzydliwe dłonie zaciskały się na moich udach, biodrach, talii. Wbijał w te miejsca swoje palce, czułam ból, wiedziałam, że zostawi po sobie ślady. To wszystko trwało wieki. Chciałam się poddać, pozwolić sobie na to, żeby się w końcu rozpaść. Nie miałam już siły walczyć o ostatnie nici, którymi były zszyte części mojej duszy. Zostało ich niewiele i nie były trwałe. Wszyscy mówili mi jak silna jestem, a ja wiedziałam, że moja siła się kończy. Zostało jej zbyt mało. Przed rozpadem uratowała mnie dziewczyna, która po mnie przyszła, czas się skończył. Wzięłam swoje rzeczy i wybiegłam szybko. W szatni przebrałam się w dresy i zmyłam byle jak makijaż. Wszystko robiłam gwałtownie i w biegu. Biegłam do samochodu i szybko nim odjechałam.

JesteśOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz