27 KORA

22 2 0
                                    


 Półtora tygodnia po świętach Patric musiał wyjechać na delegację, JJ miał delikatny kaszel także od trzech dni siedziałam z nim w domu. Na szczęście mogłam liczyć na Gabriela, który odwoził do szkoły Daisy i Matta. Mój brat w dzień głównie odsypiał nieprzespane przez kaszel noce, a ja od tych kilku dni prawie nie zmrużyłam oka. Dużo czytałam i dużo rysowałam. Mama Matta wysyłała go do nas z jedzeniem każdego dnia, więc kiedy chłopaki przychodzili pozwalałam sobie na krótkie drzemki. Daisy siedziała z nami po szkole, ale chciałam, żeby skupiła się na nauce, więc wieczorami wyganiałam ją do siebie. Leki, które dostaliśmy od lekarza w miarę pomagały. Patric miał wrócić za 3 dni rano, więc zabierze JJa do siebie. Mówił, że może wrócić natychmiast jeżeli go potrzebuję ponieważ nie był daleko, ale to był tylko kaszel więc powiedziałam, że damy sobie radę. Dwa dni później bardzo późnym wieczorem, kiedy JJ już spał, poszłam pod szybki prysznic. Sińce pod moimi oczami były ogromne, moja skóra była blada, włosy w kompletnym nieładzie związane w byle jaki kucyk. Rano będzie Patric. Westchnęłam sama do siebie wiedząc, że w końcu trochę odpocznę. Martwiłam się o brata i gdyby zaistniała taka potrzeba zostałabym z nim tyle ile trzeba, to nie było dla mnie problemem i tak planowałam spędzać większość czasu przy nim w domu jego taty. Ale wiedziałam, że będę mogła odespać chociaż trochę wiedząc, że on przy nim jest. Oliwia zniknęła od razu jak JJ zaczął kaszleć. Nie lubiła chorób. Wyszłam spod prysznica ubrana w bordowy dresowy komplet, spodnie ze ściągaczami na nogawkach i dużą bluzę z kapturem. Położyłam się obok brata głaszcząc go delikatnie po włosach. Zamknęłam oczy na chwilę nie mając w planach snu, ale mój organizm potrzebował go bardziej niż myślałam i bardzo szybko zasnęłam. Ze snu wyrwał mnie odgłos głośnego kaszlu. Obudziłam się gwałtownie wyrywając się do pozycji siedzącej. Zauważyłam, że mój brat też siedzi i krztusi się kaszlem ze łzami w oczach.

-Kochanie co się dzieje? Dlaczego mnie nie budzisz? Długo tak kaszlesz?- Zapytałam spokojnie

-Kora, ciężko mi oddychać, źle się czuje- wydukał mój brat między atakami kaszlu.

Przyjrzałam się mu, całkiem się rozbudzając, dopiero teraz zauważyłam, że jego włosy były posklejane od potu, który zalewał też jego czoło i twarz. Na policzkach miał okropne wypieki, a jego oczy były szkliste. Dotknęłam dłonią jego twarzy i wtedy poczułam jak rozpalony jest mój brat. Zerwałam się z łóżka, szybko pobiegłam do jego pokoju po suchą piżamę, bo tamta którą miał na sobie była przepocona, wzięłam mu też grube skarpetki, czapkę i jego ciepły szlafrok. Wróciłam do niego niemal biegnąc. Wiedziałam, że muszę zachować czysty umysł i nie mogę poddać się panice, która była bardzo blisko. Skarciłam się w myślach przywołując się do porządku. Wzięłam JJa na ręcę i przebiegłam z nim korytarz wpadając do pokoju mojej siostry. Zapaliłam światło nie ostrzegając jej. Posadziłam JJa na jej łóżku, a obok niego położyłam jego rzeczy.

-Daisy wstawaj, jedziemy do szpitala- Powiedziałam głośno do siostry podchodząc do jej szafy

Wyciągnęłam z jej szafy parę spodni dresowych i ciepłą bluzę i rzuciłam w jej stronę. Moja siostra od razu otworzyła oczy szeroko, patrząc na mojego brata.

-Daisy nie panikuj tylko się ubieraj- Upomniałam ją surowym tonem

Sama podeszłam do ciągle kaszlącego chłopca i zaczęłam go przebierać w suche ubranie. Kiedy był już gotowy, wzięłam go na ręce i wyszłam z nimi z pokoju mojej siostry kierując się na dół. Rzuciłam kurtkę i buty mojej siostrze i założyłam kurtkę na JJa. Wyszłam z nim z domu otulając go kocykiem, między naszymi ciałami był jego piesek, którego wszędzie ze sobą zabierał. Posadziłam go w jego foteliku zapinając go pasem. Mojej siostrze kazałam usiąść z tyłu obok brata. Szybko odśnieżyłam samochód i usiadłam na siedzeniu kierowcy, odpalając i wyjeżdżając na drogę.

JesteśOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz