CZĘŚĆ 38 - c.d.

69 23 18
                                    

W tym samym czasie...

- Dałbym sobie łeb uciąć, że to tu! – powiedział barczysty i bardzo wysoki troll rozglądając się dookoła.

- Daj spokój Krokusie – uspokajał go drugi, nieco przysadzisty. – To nie tu.

- No jak nie tu, jak tu! – Krokus spojrzał w gwieździste niebo. – Sam spójrz. Gwiazdy nie kłamią. Przysadzisty troll spojrzał w niebo. – Niby tu, ale jakby nie tu.

- A wy? Jak myślicie chłopaki? – Krokus zwrócił się do gromady zdezorientowanych i zmęczonych powrotem do parowu trolli, ogrów i ropuchów. Niektórzy bezradnie wzruszali ramionami, inni robili głupkowate miny, inni nerwowo spoglądali na boki, a jeszcze inni spokojnie przycinali komara.

Krokus podstępnie zmrużył oczy. – Żadnego śladu granicy – wyszeptał. – Żadnego.

- Przecież to niepodobne – odezwał się jakiś przysadzisty, lekko łysawy i szpakowaty ogr. – Zresztą wystarczy tylko wciągnąć nosem powietrze – dodał. – To nie może być wejście do naszego parowu!

Krokus poskrobał się po bujnej, czarnej czuprynie. – Ale gwiazdy nie kłamią! A może, może, może... - spojrzał przebiegle na ogra - ...a może to czary? Odwrócił się do zgromadzonych wzdłuż i wszerz stworów. – Dawać mi tu tego młokosa od Mirmy!!! – wrzasnął na całego, po czym dodał półszeptem do stojącego przy nim towarzysza: - Wspominał coś o wróżce nad wróżkami, nie?

- Czary? – powtórzył jakiś przechodzący obok troll rozdziawiając gębę, ale Krokus lekceważąco machnął na niego łapą.

- To co!? – wtrącił inny. – Idziemy dalej, czy co?

- Pstro! Fuknął niski i grubawy ogr. – Siadać chłopy pod drzewami, dopóki się nie wyjaśni.

- Wyjaśni, nie wyjaśni. Co tu wyjaśniać – odfuknął tamten. – Na moje oko pobłądziliśmy i tyle. Trzeba czekać do świtu i już!

Krokus zerknął na niego kąśliwie. A może to naprawdę czary!? – pomyślał. I dlatego nie możemy odnaleźć drogi do domu? I gdzie do diaska ten... - odwrócił się. Przed nim trzęsąc się jak galareta stał młody i chudy jak patyk, z bujną, blond lokowaną czupryną troll. – Posłałeś po mnie Krokusie? – zapytał struchlały.

- Posłałem! – potwierdził. – Gadaj mi tu prędko słowo w słowo, co ci moja Mirma przekazać kazała! A wokół zrobiło się cicho, jak makiem zasiał.

- Mir...Mir...maaa – wyjąknął i bliski omdlenia rozejrzał się na boki. Większość trolli, ogrów i ropuchów wlepiały w niego zaciekawione oczyska.

- Mir...Mir...maaa – ponownie wyjąknął. Krokus nie wytrzymał i mocno nim potrząsnął. – Przecie nie wróżka, nie! – wrzasnął mu przed nosem i roześmiał się na całego, po czym ugryzł się w język i całkiem poważnie zapytał: - Ona o tej wróżce to mówiła na serio?

Młody i chudy jak patyk, z bujną, blond lokowaną czupryną troll trzykrotnie przytaknął głową ze strachem przełykając ślinę.

- No mów wreszcie dzieciaku, bo ci zaraz tu skórę wygarbuję! – krzyknął tęgi ogr o bujnej, rudej i zmechaconej czuprynie.

- Ciii... - łapą uciszył go Krokus i zwrócił się do wystraszonego młodzika: - Nie bój się, tylko mów wszystko. Jak na spowiedzi!

Grupka ropuchów zarechotała pod nosami pykając dymki fajkami.

- A więc... - młody troll zebrał w sobie całą odwagę i spojrzał Krokusowi prosto w oczy - ...kazała mi przekazać, abyście jak najszybciej wrócili spod tej... - przełknął ślinę - ...tej przeklętej góry...do...do...Kwiatowego Parowu, bo...bo...potrzebuje pomocy! Podejrzewa, że mieszkańcy chcą nas wszystkich przepędzić, gdzie pieprz rośnie...i...i...

Po drugiej stronie kufraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz