CZĘŚĆ 3 - c.d.

691 90 82
                                    

Babcia z Dalią odprowadziły wzrokiem rodziców aż do zakrętu, po czym szybciutko w płatkach wolno opadającego śniegu wróciły do domu.

- No i pojechali - Halina strzepała dłonią z włosów topniejący śnieg. - Podaj mi ten szal kochanie i zmykaj do salonu. Zrobię nam gorącej czekolady. Co ty na to?

Dalia uśmiechnęła się od ucha do ucha. - Uwielbiamy czekoladę. Prawda Ali? Pokiwała do babci główką królika, strzepując przy okazji z niej garstkę śniegu, podała jej szal i pognała z maskotką do salonu.

- Cała Wenda - Halina rozmarzyła się i westchnęła.

A Dalia dopiero teraz dostrzegła piękno babcinego pokoju. Podeszła z Alim do kanapy, wygodnie go na niej usadowiła, a sama postanowiła rozejrzeć się po salonie.

- Ileż tu zasuszonej lawendy!? - zdziwiła się. Podeszła do choinki i włączyła lampki.

- Jaka ty jesteś piękna! - westchnęła pełna zachwytu. - Wyglądasz jak jakaś lawendowa królowa! Dotknęła świeżej gałązki świerku. - Auć! Zraniła się w paluszek.

- Co się stało kotuś? - w drzwiach pojawiła się babcia z pełną tacą słodkości.

- Nic takiego. Ukłułam się igiełką - wyjaśniła i podbiegła do babci. - Pomogę ci.

- Nie, nie, nie - stanowczo odmówiła Halina. - Lepiej usiądź na kanapie.

- A nie koło kominka? Babciu?! Proszę? Tam jest jak w bajce... - błagalnie dopraszała się Dalia.

Halina zgadzając się z uśmiechem pokiwała głową, podeszła do kominka i miniaturowej, rzeźbionej ławy. Postawiła na niej tacę z czekoladą i słodyczami, i wygodnie rozsiadła się na wiklinowym, bujanym fotelu. Wzięła kubek aromatycznego napoju, a Dalia z Alim w mgnieniu oka przycupnęła na kudłatym dywaniku tuż przy niej, co jakiś czas zerkając na tańczące żółto - pomarańczowe języczki ognia.

- Podać ci czekolady Daliuś? - ciepło spytała Halina.

- Nie babciu. Zaczekam aż troszkę ostygnie - odpowiedziała smutno wpatrując się w płomień, który przypomniał jej o rozmowie rodziców. Wtedy, w salonie też palił się kominek, tyle że elektryczny. Westchnęła uśmiechając się smutno.

Halina z uwagą spojrzała na Dalię. - Coś cię trapi wnusiu?

- Nic - skłamała i zawstydziła się, bo doskonale wiedziała, że kłamstwo jest złe. Mama i tatko zawsze jej to powtarzali, ale nie może przecież powiedzieć babci prawdy. Prawdy, którą usłyszała podsłuchując rodziców ukryta w szafie.

Jednak babcia doskonale wiedziała, że Dalia nie jest z nią szczera. - Na wszystko przyjdzie czas - powiedziała półgłosem wypijając łyk czekolady.

Spłoszona dziewczynka zerknęła na nią. - Co? Co mówiłaś babciu?

- Że jak tak będziesz wpatrywać się w ogień to się zsiusiasz w nocy - zażartowała, a Dalia roześmiała się na całego.

- Słyszałeś Ali? - radośnie spytała królika. - Zsiusiasz się w nocy. - Przysunęła się bliżej ławy, wzięła kubek z czekoladą i ugryzła kawałek ciasta. - Ups...- okruchy posypały się na kudłaty dywan. - Przepraszam... - wyszeptała z buzią po brzegi wypełnioną makowcem.

Halina roześmiała się ciepło. - Oj Daliuś, Daliuś. Jak dobrze, że jesteś dziecko. I nie śpiesz się tak, bo jeszcze mi się zadławisz, i co wtedy?

Dziewczynka spokojnie przełknęła ostatni kęs i popiła sporą porcją chłodnej już czekolady.

- Dziękuję babciu. - Przycupnęła bliżej kominka i wyciągnęła rączki w stronę ognia. Halina westchnęła i odstawiła pusty kubek na ławę.

Po drugiej stronie kufraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz