CZĘŚĆ 15 - c.d.

511 48 9
                                    


Osioł rozdziawił zdziwioną gębę i zaryczał: - Halina? To naprawdę ty!

Dziewczynka odwróciła się w jego stronę. – A niby kto? Echo! – fuknęła i roześmiała się brzęczącym głoskiem dziesięciolatki. – A tak poza tym... - spojrzała na rozdziawione pyski i dzioby pozostałych zwierząt - ...się manko przyjaciele! Wróciłam! A ty Edmund podaj mi...- zastanowiła się chwilę - ...albo nie. Pomożecie przenieść mi moją wnusię na kanapę w salonie, co? – spytała, a oszołomione zwierzaki przytaknęły łbami i łebkami. – Chyba, że zmieniłeś wystrój domu Edmund. Dawno mnie tu nie było. Wstała i chwyciła Dalię pod ręce lekko unosząc do góry. – No... - ponagliła. – Chwytać moją wnusię za nogi. Sama nie dam rady!

- Wnusię... - rozległy się ciche szepty.

- Kto to jest wnusia? – zebrała się na odwagę sowa, a królik ze skunksem, kocicą, Emą i Selą złapały Dalię za nogi.

Halinka uśmiechnęła się serdecznie do sowy. To córcia mojej córci.

Basset pokręcił głową. – Że niby jak?

- A tak, tak – powiedziała Halina taszcząc Dalię ze zwierzakami do salonu. – W moim świecie jestem już babcią.

- Babcią? – zdziwiła się sowa. – A cóż to takiego być babcią? – zapytała.

Halinka zerknęła na zadumaną sowę i nader poważnie, jak na swój obecny wiek odpowiedziała: - To, że dorosłam!

- Jak to możliwe? – wtrącił kuc. – Przecież jesteś małą dziewczynką.

- I właśnie za to kocham Lawendową Krainę... - zerknęła na zdziwione miny zwierzaków, a przede wszystkim na Kluska. – Tutaj na zawsze pozostanę małą Halinką.

- Oby te słowa nie były prorocze – syknęła zebra do osła, który nerwowo przygryzł dolną wargę.

- Nawet nie wiecie kochani, jak bardzo się cieszę, że tu znowu jestem. Tyle lat chodziłam na ten stryszek i nic. A dziś... - westchnęła i zwróciła się do osła: - Daleko jeszcze? Bo jak zauważyłeś nie mam oczu na plecach!

- Dosłownie trzy kroczki – wymamrotał. – Raz...dwa...i...

- Trzy! Stop! – Halinka rozkazała, stanęła i odwróciła się do tyłu. – A kto rozłoży kanapę, co? Przecież tak jej nie położymy! Osioł zrobił skarconą minę i czym prędzej, w flegmatycznej asyście Kluska ruszył do roboty.

- Ale jak to dorosłaś? Przecież widzę, że nadal jesteś małą dziewczynką, co? – ponownie zapytał kuc opierając się o poręcz fotela.

Halinka spokojnie spojrzała mu w granatowe, zaciekawione oczęta. – W moim świecie jestem już dorosła, a ta śliczna istotka ... - wskazała głową na Dalię - ...to moja ukochana wnuczka. Córeczka mojej już dorosłej córeczki Wendy.

- Wendy? – zdziwił się basset poprawiając poduchę.

Halinka zaśmiała się: - Tak ma na imię.

- Dziwacznie – zaznaczył pies i zabrał się za powlekanie kołdry.

- To moja Wenda. La Wenda. Teraz rozumiesz? – wyjaśniła, a wszystkie zwierzęta rozpłynęły się dosłownie z zachwytu.

– Jakie to urocze – pisnęła gołębica.

- Cały czas nosiłaś w sercu naszą krainę – dodała sowa.

Halinka zerknęła na osła. – Pościelone?!

- Pościelone, pościelone – Klusek z kołdrą w rozłożonych łapach czekał, aby przykryć dziewczynkę. Halinka delikatnie zdjęła plecak z pleców wnuczki i położyła go razem z pluszakiem przy kanapie.

Po drugiej stronie kufraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz