CZĘŚĆ 39 - c.d.

119 32 29
                                    

Krokus niepewnie spojrzał na bok i w promiennych strugach wschodzącego słońca dostrzegł kilka postaci. – Ciii... - uniósł łapę do góry nakazując spokój.

- Co się stało? – zapytał Hokus.

- Zerknij w lewo. Czy mnie wzrok nie myli?

- Ale, że niby co? – spytał wytężając wzrok. – Niech mnie kule biją!? Przecież to grupka trollic! One...

- One idą nad rzekę. Z baliami!? – bliski histerii pisnął Pokus.

- Ciiiszszszeeejjj – szepnął Krokus. – Bo nas usłyszą. Chodźmy dalej...tylko ciszej.

Trolle, ogry i ropuchy na paluszkach ruszyły dalej, w głąb Kwiatowego Parowu za Krokusem, Hokusem i Pokusem.

- Kompania stop! – Krokus szybkim ruchem łapy nakazał postój i mocno wciągnął powietrze w nozdrza. – To nie jest nasz parów koledzy! To nie nasz parów! Rozejrzyjcie się tylko dookoła. Wciągnijcie to świeżutkie powietrze, przyjrzyjcie się tym, tym...

- Pszczółkom? – niepewnie wtrącił Pokus.

- O jasny gwint! – zatrwożył się Hokus.

- Cooo??? – jednogłośnie spytali Krokus z Pokusem.

- Tytus miał rację! I łapą wskazał na niegdyś porośniętą chaszczami i cierniami polanę. – Widzicie to co ja? Wytężył wzrok i ślamazarnie przeczytał napis na dopiero co powstałym drewnianym budynku. – Pral – nia i szu – szar – nia.

Krokus z Pokusem, jak i cała reszta stworów rozdziawili gęby.

- A tam! Patrzcie tam! – pisnął Tytus wskazując palcem w lewo. – A nie mówiłem!?

Pokus przysłonił łapą oczy. – Śmietnik główny? Czy ja dobrze widzę? Tam stoi śmietnik?

- A zaraz za nim specjalne palenisko – dodał Tytus. – Mówiłem, że potracili rozumy.

- To nie może być prawda? Jak? Przecież minęło dopiero... - głośno zastanowił się Krokus licząc, a raczej próbując policzyć na palcach dni ich nieobecności w parowie.

- Zbyt wiele czasu Krokusie. Zbyt wiele – dopowiedział Hokus. – Tylko, kto by pomyślał, że to co powiedział ten młokos to prawda.

- A może to wszystko wokół to nieprawda! Może to zwykłe czary! Przecież to niemożliwe, żeby tak w parę...no naście dni naszej nieobecności przewróciły krainę do góry nogami.

- Ciii – warknął ropuch i przykucnął.

- Ci? Ci? Ci? – rozległy się ciche szepty.

Krokus wybałuszył zdziwione oczy. – Ale... Co oni robią do kurki – furki!?

- Jak na moje oczy, to się krzątają! – chórem pisnęły trolle, ogry i ropuchy.

- Krzątają? – wyjąknął Krokus. – Jak to krzątają?

Przystanęli, rozejrzeli się na wszystkie strony i zaniemówili. Coraz więcej trollic, ogrzyc i ropuszyc na czele ze starszyzną, młodzikami, dzieciakami i brzdącami budziło się do życia.

Sporo podlotków z radością na ustach zabierało się za koszenie trawników, inne szybciutko zbierały skoszoną trawkę do koszyków i wynosiły je na specjalnie do tego wyznaczone miejsce pod nazwą „kompostownik", a jeszcze inne zraszały dopiero co posadzone rabaty.

Grupka trollic i ogrzyc radośnie rozwieszała świeżo uprane pranie, a ropuszyce krzątały się przy domowych ogródkach pieląc grządki. Z kolei starszyzna, jak to starszyzna dzień rozpoczynała od partyjki owocowych szachów z najmniejszymi maluszkami przy bokach, co jakiś czas bujając kołyski. Krokus z Hokusem i Pokusem mocniej wytężyli wzrok i dostrzegli ,jak pozostałe dzieciaki pod czujnym okiem Stefy i Malwiny szły parami do nowopowstałego budynku o nazwie „Raj Szkraba".

Po drugiej stronie kufraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz