2. Wiadomości od nieznajomego

2.9K 265 24
                                    

Anthea

Serce szybciej mi bije, gdy z rozpędu wskakuje w ramiona starszego brata. Apollo mocno mnie obejmuje, a potem obkręca nas wokół własnej osi.

 Dzisiaj jest sobota, więc moi bracia przyjeżdżają na rodzinny obiad wraz z swoimi rodzinami. Co prawda, zdarza nam się widzieć podczas tygodnia, lecz wtedy wszyscy są zabiegani i nie ma na nic zbytnio czasu. Takie sobotnie spotkania, dają nam chwile wytchnienia i zaczerpnięcia rodzinnego ciepła.  

- Masz nową zmarszczkę przy uchu. - parskam, gdy Apollo odkłada mnie na ziemię. 

Mój brat napina szczękę i mierzy mnie spojrzeniem, po czym trąca mnie zaczepnie w ramie. 

- A tobie przypadkiem nie wyszły nowe pryszcze? - odbija piłeczkę, a ja zaciskam usta. Wydaje mi się, że zdążyłam już przywyknąć do naszych przekomarzań. Mimo tego, że często się spieraliśmy, to byliśmy dla siebie oparciem. 

- Jej nic nie wyszło, bo jest przepiękna. - Mimowolnie się uśmiechnęłam, gdy żona Apolla - April objęła mnie ramieniem. - Co u ciebie słychać, złote dziecko? 

Wywróciłam oczami i również ją objęłam.

- Wszystko w porządku. - odparłam z uśmiechem, a spojrzeniem zlustrowałam nową fryzurę kobiety. April naturalnie miała jasno brązowe włosy, choć teraz przefarbowała je na ciemniejszy odcień. - Gdzie są wasze dzieciaki?

April wzięła głęboki wdech. 

- Jackson nocuje u przyjaciela, a Melanie pobiegła już do ogrodu. - wyjaśniła z radością, na co mimowolnie parsknęłam. - Pójdę zobaczyć, co robi Willow i zaraz wrócę.

Kobieta posłała mi ostatni uśmiech, a ja przypomniałam sobie, co miałam zrobić. Szybko odwróciłam się na pięcie i ruszyłam w stronę schodów, które prowadziły na górne piętro. Po całym domu rozniosły się dźwięki stawianych przeze mnie kroków.

W korytarzu, korzystając z okazji, przejrzałam się ostatni raz w lustrze i doszłam do wniosku, że wyglądałam przyzwoicie. Ubrana byłam w luźne dżinsy i fioletowy sweter, który odsłaniał jedno ramię. 

Ruszyłam dalej i zatrzymałam się dopiero przed ciemnymi drzwiami, które znajdowały się na końcu korytarza. Nie pomyślałam nawet, żeby zapukać i po prostu weszłam do środka.

Tata siedział za swoim biurkiem i przeglądał jakieś teczki. Jego praca była wymagająca i dosyć stresująca, co było po nim dosyć widać. Z tyłu głowy miałam, że mój tata może za jakiś czas odejść na emeryturę, więc wtedy na pewno będzie odpoczywał. 

Gdy tylko przekroczyłam próg pomieszczenia, mężczyzna podniósł na mnie swoje spojrzenie i delikatnie się uśmiechnął.

- Mama kazała ci powiedzieć, że wszyscy czekają już na dole. - mruknęłam, a dłonie schowałam za plecami. - Kazała też ci powiedzieć, że chyba spaliła ekspres do kawy. 

Tata otworzył szerszej oczy.

- Jak to spaliła? - odparł zachrypniętym głosem, a jego szczęka się napięła.

Wzruszyłam jedynie ramionami. 

- Ja zwariuję kiedyś z tą kobietą. - westchnął wstając zza biurka. - Anthe? 

- Hm? 

- Wszystko u ciebie w porządku, prawda? - zapytał nagle, na co zmarszczyłam brwi, bo to pytanie wydawało mi się...niecodzienne. 

A jeżeli tata dowiedział się, że wczoraj poszłam z Maggie na tą imprezę?

- Tak, wszystko w porządku. - posłałam mu uśmiech, choć serce waliło mi jak dzwon. - Dlaczego pytasz? 

Mia Cara, Anthea Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz