Anthea
Oblewa mnie zimny pot, gdy w towarzystwie prawie nieznajomego chłopaka, opuszczam klub, w którym nie powinnam się znajdować. Alessandro kroczy w stronę parkingu, a ja dłońmi odgarniam krople deszczu, które zebrały mi się na twarzy. Zapewne gdyby nie pogoda, która się zepsuła, to w życiu, nie zgodziłabym się na to, żeby wsiąść do auta tego chłopaka.
Oczywiście mogłabym poczekać na Maggie i jej "prawie" chłopaka, ale Bóg wie kiedy, będą chcieli wracać oni do domu. Ja już jednak wiem, że powinnam wracać.
- Nie zwracaj uwagi na...lekki bałagan, który tutaj panuje. - odzywa się Aless, gdy tylko zatrzymujemy się przy ciemnym BMW. - Zazwyczaj jeżdżę sam lub z kumplami, więc nie przejmuję się zbytnio utrzymaniem porządku.
Macham głową w geście zrozumienia i posyłam mu delikatny uśmiech.
- Nie przeszkadza mi to. - kłamie, bo porządek ma dla mnie duże znaczenie. Zawsze staram się, żeby wszystko było poukładane i czyste. Dzięki swoim rodzicom, dodatkowo do tego przywykłam, bo oni również cenią sobie czystą przestrzeń. - Możemy już wsiąść do środka? Zaraz moje włosy zaczną się kręcić. - pytam speszona.
- Tak. Pewnie, wchodź do środka.
Z lekkim skrępowaniem otwieram drzwi po stronie pasażera i niemal od razu, marszczę nos na widok, który zastaje w środku. Na ziemi leży kilka plastikowych butelek i sportowa torba. Na tylnich siedzeniach dostrzegam puste opakowanie po chińszczyźnie, bluzę i koc.
Ogarnij się, dziewczyno!
Weź się w garść!
Boże...a co jeśli on będzie uważał mnie za jakąś księżniczkowatą lalę? - Nie, Anthe. Zdanie tego chłopaka w ogóle cię nie interesuje.
Bla bla bla...
Przegryzam wnętrze policzka i usadawiam się na siedzeniu. Nogi trzymam po jednej stronie, żeby nie skopać leżącej tutaj torby. Gdy Alessandro zajmuję miejsce kierowcy, to ja wyjmuję telefon, aby sprawdzić godzinę.
- To gdzie mam cię zawieść? - pyta, a ja w końcu przerzucam na niego swoje spojrzenie.
Czuję się strasznie dziwnie. W klubie rozmawiało mi się z nim bardzo swobodnie i przyjemnie, ale teraz jesteśmy tylko we dwoje, co nieco mnie onieśmiela i krępuje.
- Na dzielnice *Pinecrest. - odpowiadam szybko, po czym przełykam ślinę i dodaje. - Proszę.
Nie umyka mi też fakt, że chłopak posyła mi zaciekawione spojrzenie, gdy mówię mu, gdzie chcę jechać. Staram się to zignorować i nerwowo przegryzam dolną wargę. Gdy wyjeżdżamy na drogę, to nieco się rozluźniam.
- Wybacz, że się tak zachowuje, ale nie mam w zwyczaju wsiadać do auta obcych kolesi.
Alessandro uśmiecha się pod nosem, a ja dyskretnie mu się przyglądam. Przydługie włosy ma zmoczone przez deszcz, a tatuaż na szyi wystaje mu zza kołnierzyka czarnej koszulki. Ręce mocno zaciska na kierownicy, przez co widzę, jak na jego przedramionach pojawiają się żyły.
- Ja też nie mam w zwyczaju odwożenia obcych dziewczyn do domu. - mówi rozbawiony. - A zwłaszcza tych, które nie mają przynajmniej osiemnastu lat.
Jego swoboda mnie zaskakuje, ale i...intryguje. W końcu nie musiałby mnie odwozić. Mógł powiedzieć, żebym wróciła taksówką lub za pomocą przyjaciół. Tymczasem, siedziałam właśnie w jego samochodzie, a jego zapach drażnił mój nos.
- Od zawsze mieszkasz w Miami? - zagaduje, żeby podjąć jakikolwiek temat.
Aless nie odrywa spojrzenia od jezdni.
CZYTASZ
Mia Cara, Anthea
Roman pour Adolescents16 - letnia Anthea Scoot od zawsze była otoczona miłością, przez rodziców i starszych braci, którzy stanowili też jej ochronę. Utalentowana i zaradna, chwalona przez każdą napotkaną osobę. Oczko w głowie rodziców. Tylko ten jeden raz uległa pokusie...