Alessandro
- Wyglądasz...pięknie. - rzuciłem, gdy tylko Anthea podeszła do mojego samochodu. Tak naprawdę nie wiedziałem, jak powinienem określić jej wygląd, choć słowo "pięknie" to zdecydowanie za mało.
Dziewczyna miała na sobie jasno niebieską sukienkę, która zatrzymywała jej się przed kolanem. Włosy miała upięte jedynie delikatnie po boku, a lekkie fale opadały jej na ramiona. W uszach miała małe, srebrne kolczyki, a ja dopiero teraz mogłem zauważyć, że Anthea w jednym uchu może nosić aż trzy ozdoby.
Naprawdę wyglądała cudownie.
- Ty też wyglądasz świetnie. - odparła i z rumieńcem na policzkach przeskanowała wzrokiem moją czarną koszulę. - Nie wiedziałam, co powinnam kupić twojemu przyjacielowi, więc... mam tylko kartę podarunkową do sklepu.
Posłałem jej delikatny uśmiech, bo wydawało mi się to urocze, że mówiła to tak, jakby było to coś złego. Sam fakt, że kupiła coś Milo dużo o niej świadczy, bo przecież kompletnie go nie zna. Jest to więc miły gest z jej strony, co moi przyjaciele na pewno docenią.
- Nie musiałaś mu nic kupować. - mówię, gdy układam dłonie na jej różowych, ciepłych policzkach. - Milo pewnie nawet nie spodziewa się prezentów.
- Tylko, że...tak po prostu chyba wypada zrobić. - szepnęła i jako pierwsza, cmoknęła mnie w usta. Było to przyjemne uczucie, lecz trwało ono zbyt krótko. - Jedziemy?
Spojrzałem na nią z rozbawieniem i skradłem jej jeszcze jednego całusa, zanim odpowiedziałem, żeby wsiadała do auta.
Razem ruszyliśmy w stronę mojego samochodu, gdzie oczywiście zająłem miejsce kierowcy, a Anthe usiadła tuż obok mnie na miejscu pasażera. Swoją niedużą torebkę położyła sobie pod nogami, a pas sprawnie zapięła. Ja w tym czasie włączyłem radio, z którego rozbrzmiała piosenka Taylor Swift "Style" Nie byłem fanem takiej muzyki, ale gdy tylko dźwięk dotarł do Anthe, a ona uśmiechnęła się, postanowiłem nie przełączać stacji.
Chwilę potem ruszyliśmy spod jej domu.
- Posprzątałeś tutaj - stwierdziła chwilę później Anthea, która z uśmiechem rozejrzała się po samochodzie.
- Uznałem, że nie warto trzymać już tutaj śmieci - ... poza tym, wolałem żebyś nie wzięła mnie za jakiegoś syfiarza. - Chyba nawet wygodniej mi się jeździ, gdy jest taki porządek.
- Jeżeli ma się wokół siebie porządek, to zazwyczaj odczuwa się spokój. - odparła wzruszając ramionami. - Mam chyba trochę obsesje na punkcie organizacji - wyznała.
- Po czym to stwierdzasz?
- Segreguje wszystkie płyty i książki alfabetycznie - powiedziała speszona, a ja posłałem jej zaskoczone spojrzenie. - Wiem, że to dziwne, ale robię tak od...praktycznie zawsze. Chyba duży wpływ miał na to fakt, że w naszym domu wszyscy są perfekcjonistami.
Oblizałem z śmiechem dolną wargę, po czym nacisnąłem mocniej gaz.
- Skoro tak cenisz sobie porządek, to dobrze, że nie widziałaś mojego mieszkania - parsknąłem. - Ja niestety nie mam czasu na sprzątanie.
Anthea
Dom, pod który przyjechaliśmy, był wypełniony ludźmi, co było dla mnie zaskoczeniem. Nie miałam pojęcia, skąd przyjaciel Alessandro ma tyle znajomych - ja swoich potrafiłam policzyć na dwóch dłoniach. Gdy tylko przekroczyliśmy próg drzwi, to momentalnie dotarł do mnie zapach alkoholu i dźwięk muzyki, która grała na tyle głośno, że Aless musiał mówić podniesionym głosem.
CZYTASZ
Mia Cara, Anthea
Teen Fiction16 - letnia Anthea Scoot od zawsze była otoczona miłością, przez rodziców i starszych braci, którzy stanowili też jej ochronę. Utalentowana i zaradna, chwalona przez każdą napotkaną osobę. Oczko w głowie rodziców. Tylko ten jeden raz uległa pokusie...