21. Niespodziewane odwiedziny

2.3K 213 8
                                    

Dziś znów mam dla was dwa rozdziały 🤭🎀

Alessandro

- Wielbie jedzenie waszej matki! - jęknął Milo odchylając się na krześle. - Przecież to poezja w czystej postaci. 

Zaśmiałem się pod nosem i włożyłem sobie do ust kolejną łyżkę zupy. Musiałem przyznać, że Milo miał rację. - mama Ashera i Riley gotowała świetnie, a my cieszyliśmy się jak idioci, gdy co tydzień to rodzeństwo przywoziło od niej pudełka z masą domowego jedzenia. 

Całą naszą paczką, siedzieliśmy teraz w domu Asher'a i rozmawialiśmy o dosłownie wszystkim. Lubiłem te chwilę, bo naprawdę mogłem stwierdzić, że ci chłopacy to moja rodzina, którą sobie wybrałem. Jedynie Riley była wrzodem na tyłku.

- Aless, jedziesz dzisiaj na trening? - odezwała się w moją stronę Riley, która siedziała krzesło obok. - Bo też chętnie bym pojechała, a Milo z Asher'em nie chcą. - dopowiedziała z maślanymi oczami, a ja niemalże parsknąłem, gdy z drugiej strony stołu zobaczyłem przedrzeźniającego ją Milo. 

Odłożyłem łyżkę do pustej już miski i wytarłem usta serwetką. 

- Dzisiaj nie jadę. - odpowiedziałem nad wyraz spokojnie. - Przyjdę na siłownie jutro rano. 

- A nie możesz dzisiaj? - mruknęła. - Ja jutro mam rano zajęcia, a poza tym, to słyszałam, że twój kolejny przeciwnik jest bardzo mocny, więc...

Otworzyłem szerszej oczy, gdy Milo nagle znalazł się za mną, a dłońmi uderzył w moje barki. Chłopak z szerokim uśmiechem pochylił się w stronę dziewczyny.

- Aless na pewno dzisiaj nie może, bo zaraz jedzie do swojej królewny. - powiedział dumnie, na co przewróciłem oczami. Już od dłuższego czasu kumple nabijali się ze mnie, że uganiam się za Anthe. - Musisz więc iść na tę siłownie sama, wiedźmo. 

Riley wystawiła w stronę Milo środkowy palec, na co wraz z Asher'em zaśmialiśmy się. Całą czwórką posprzątaliśmy po posiłku i przez jeszcze prawie godzinę nabijaliśmy się z sąsiadów Milo, którzy ostatnio zgłosili go na policję przez to, że według nich, mój przyjaciel zagraża społeczeństwu. 

Przez kilka minut pokazywałem im też nowe projekty, które ostatnio wykonałem do studia, a przy okazji Asher starał się wcisnąć na jakiś termin, żebym wydziarał mu...pomarańcze czy coś takiego. 

Potem zwinąłem swoje rzeczy i postanowiłem pojechać po Anthe. Właściwie nasze spotkanie było niedopracowane, bo dziewczyna tylko napisała wczoraj, że chciałaby się spotkać, a ja napisałem, że nie mam nic przeciwko. Potem, gdy pytałem o inne informację, to nie odpisywała, co trochę mnie martwiło.

Super, Aless. Nie mogłeś spać, bo denerwowałeś się, że dziewczyna, którą pocałowałeś cię olewa. 

Rano doszedłem jednak do wniosku, że po prostu pojadę po nią do jej domu tak, jak ostatnio i zobaczę, co się stanie.

I to był twój cholerny błąd. 

***

Zaparkowałem kawałek dalej od domu Anthei, a potem przeszedłem przez furtkę, która była cały czas uchylona. Zmarszczyłem też nos, gdy kilka kropel deszczu spłynęło mi na twarz. Zanim wszedłem na werandę, to kątem oka spojrzałem na okno Anthei - musiała być w domu, bo w pokoju paliło się światło. 

Przełknąłem ślinę i policzyłem w myślach do dziesięciu. Modliłem się też o to, żeby drzwi nie otworzył mi ojciec dziewczyny. Co prawda, na podjeździe nie było jego samochodu, więc może mężczyzny nie było w domu? 

Mia Cara, Anthea Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz