Alessandro
Podczas wybierania przekąsek do filmu, mogłem dowiedzieć się, jakie są żywnościowe upodobania Anthei. Otóż dziewczyna woli słodki popcorn - co jest według mnie zbrodnią, bo jedyny akceptowalny powinien być ten solony. Wiem też, że woli cole zero niż tą zwykłą, bo według niej jest mniej gazowana. Anthea ma też słabość do żelków - szczególnie do tych, które mają zabawne kształty.
Gdy szukamy swoich miejsc, to na sali jest już ciemno, więc musimy dokładnie liczyć rzędy. Kilka razy muszę też wystawić swoje ramię do przodu, żeby dziewczyna przypadkiem się nie wywróciła. Nie chciałbym, żeby wspominała naszą "randkę" jako spotkanie pełne bólu.
Oboje zajmujemy swoje miejsca i dzielimy się kupionymi przekąskami.
- Kurczę...to takie niesprawiedliwe, że lecą dopiero reklamy, a te żelki już się kończą. - mruczy pod nosem dziewczyna, na co mimowolnie parskam na widok jej zawiedzionej miny. - Ej, nie śmiej się ze mnie, bo zaraz zabiorę twoje.
Unoszę brwi.
- Przecież powiedziałaś, że masz uczulenie na wszystko, co zawiera w sobie mango. - przypomniałem.
- Bo mam. - odparła pełna dumy, na co znów ledwo powstrzymałem śmiech. - Więc gdy je zjem, to będziesz miał mnie na sumieniu, bo gdybyś nie śmiał się z mojego nieszczęścia, to pewnie nie sięgnęłabym po twoje słodycze.
Spryciula.
Nie skomentowałem jej słów i jedynie wygodniej rozsiadłem się w fotelu, który nie był zbytnio wygodny. Starałem się skupić na ekranie, bo reklamy zaczynały się kończyć, a najmniejsze światła przygasać. Nie zdążyłem nawet dobrze się rozluźnić, zanim znów usłyszałem cichy szept i ciepłe usta przy uchu.
- Aless, a na jakim filmie my właściwie jesteśmy?
Przegryzłem wnętrze policzka, bo...to było dobre pytanie. Gdy Anthea poprosiła o spotkanie, to byłem na treningu i poprosiłem Milo, żeby kupił bilety na jakiś ciekawy film. Nawet nie pofatygowałem się, żeby spojrzeć na bilety, które na pewno zawierały w sobie tytuł seansu.
- A będziesz zła, gdy powiem, że...kupiłem bilety na losowy film? - odszepnąłem, a dziewczyna spojrzała na mnie z dziwnym uśmiechem.
- Naprawdę nawet nie spojrzałeś na to, na co wydajesz pieniądze?
Podrapałem się niezręcznie po karku i odchyliłem głowę do tyłu.
- Właściwie to nie. - przyznałem. - Bardziej interesował mnie fakt, że pójdę do tego kina z tobą.
Nawet pomimo otaczającej nas ciemności, mogłem dostrzec ostre rumieńce na jej policzkach i musiałem z ręką na sercu przyznać, że były one...atrakcyjne. Boże...gdyby nie ta dziewczyna, to nie przyszłoby mi do głowy, że zaróżowione policzki mogą być, do kurwy, atrakcyjne.
Oblizałem dolną wargę i pochyliłem się lekko w stronę rzędu, w którym siedziały dwie nastolatki, które mogły mieć po czternaście lat. Szturchnąłem jedną lekko, na co spojrzała na mnie zaskoczona.
- Wiecie może, jaki będzie leciał tutaj film? - zapytałem, a zażenowanie rozlało się po moim ciele. Zazwyczaj byłem osobą, która wiedziała wszystko, a teraz pytałem się jakiś dziewczynek, na co właściwie przyszedłem do kina.
Chryste, Aless, co się z tobą dzieje?
Ciemnowłosa spojrzała na mnie zaskoczona, ale w końcu odpowiedziała:
- To maraton *zmierzchu.
Usłyszałem za sobą parsknięcie Anthei, na co mentalnie uderzyłem się w czoło.
Pierdolony, Milo. Mogę się założyć, że zrobił to umyślnie.
***
- Jeszcze raz. - mruknąłem wrzucając sobie do ust garść popcornu. - Powtórz dlaczego go nie lubimy.
Anthea wzięła głębszy oddech i lekko się do mnie przybliżyła, po czym wskazała palcem na ekran.
- Masz Edwarda i Jacoba. - zaczęła spokojnie. - My kochamy Edwarda, bo...bo tak, ale Jacoba nie lubimy, bo on próbuję odbić Belle Ewardowi i gdy on wyjeżdża, to ten wilkołak cały czas do niej zarywa i w ogóle.
- A czemu ten...ten Edward, nie może iść z nią na tę plażę?
Anthea odchyliła głowę do tyłu, przez co otarła się o moje ramię. Poczułem przyjemny prąd, który rozszedł się po całym moim ciele. Dziewczyna wyglądała już na nieco zirytowaną, bo co chwila musiałem prosić ją o tłumaczenie scen z filmu, a jak się okazało, Anthea znała całą te sagę na pamięć.
To przerażające.
- Bo to jest terytorium rodziny Jacoba, a oni się nie lubią, rozumiesz? - szepnęła, na co kiwnąłem głową, choć dalej nic a nic nie zrozumiałem. - Chciałabym kiedyś odwiedzić taką plażę. - wyznała rozmarzona. - Taką klimatyczną i...pustą.
Oboje wróciliśmy do oglądania filmu, jednak do głowy wpadł mi pewien pomysł. Był on nieco idiotyczny, ale i kreatywny, a przede wszystkim byłem pewien, że spodoba się Anthei.
Starając się nie przeszkadzać innym oglądającym, podniosłem się z fotela. Anthea spojrzała na mnie zaskoczona, ale ja posłałem jej tylko uśmiech i wystawiłem w jej stronę dłoń.
- Co ty robisz? - syknęła zdezorientowana i speszona faktem, że kilka osób zwróciło na nas uwagę. - Aless, do cholery.
Przejechałem językiem po dolnej wardze i wyszczerzyłem się szeroko.
- Zabieram cię na najpiękniejszą plażę w Miami. - informuję, na co twarz dziewczyny wykrzywia się w szoku.
- Co ty pleciesz?
- No chodź. - ponaglam i lekko potrząsam dłonią, aby ją zauważyła. - Boginio kwiecistych wieńców, drugi raz nie poproszę.
Jej chichot rozniósł się po sali, ale posłusznie chwyciła moją dłoń, a ja splotłem z sobą nasze palce. Było to dziwnie przyjemne uczucie, które było wręcz nie do opisania. Skóra tej dziewczyny była aksamitnie gładka i niesamowicie miękka. W porównaniu z moją chropowatą, tworzyła dziwny kontrast.
Anthea zarzuciła na ramię swoją torbę, a ja pociągnąłem ją w stronę wyjścia. Trzymając się za ręce, biegiem przemierzaliśmy korytarze kina. Cała ta otoczka, przypominała kadr niczym z komedii romantycznej, jednak czy miało to w sobie coś romantycznego? - z mojej strony na pewno.
- Jesteś nienormalny! - zaśmiała się, gdy chłodne, wieczorne powietrze uderzyło w nasze twarze. - Boże, Aless i gdzie ty chcesz mnie zabrać, co?
Moje serce zabiło szybciej, gdy dziewczyna przegryzła dolną wargę i jednocześnie mocniej ścisnęła moją dłoń.
Pociągnąłem ją w stronę samochodu.
- Zabiorę cię w miejsce, w które jeszcze nikogo nie zabrałem.
Gdy uroczo się uśmiechnęła, to w policzkach utworzyły jej się dołeczki.
Nie wiem czy istnieje coś takiego jak...motylki w brzuchu, choć teraz czułem się, jakby wariowało mi w nim stado rozwścieczonych pszczół.- I co dalej? - mruknęła, gdy lekko ją do siebie przyciągnąłem. - Staniesz się moim Edwardem?
Ta uwaga mnie rozbawiła głównie przez to, że raczej się jej nie spodziewałem. Zdałem sobie sprawę, że lubię spędzać czas z Antheą, tym bardziej, gdy jesteśmy sami, bo jest wtedy bardziej otwarta. Zachowuję się też inaczej wtedy, gdy wie, że jej rodzice nie mają nic przeciwko temu, gdzie jest i co robi.
Ta dziewczyna zbyt mocno lubiła kontrolę.
- Tego wieczoru, mogę stać się tym, kim zechcesz.
"""""""""
Ah ten Aless...
* Amerykański film z 2008 roku w reżyserii Catherine Hardwicke, oparty na książce Stephenie Meyer Zmierzch. W rolach głównych występują Kristen Stewart i Robert Pattinson.
Ig: drzewko4_wattpad
Tik Tok: Drzewko4
CZYTASZ
Mia Cara, Anthea
Teen Fiction16 - letnia Anthea Scoot od zawsze była otoczona miłością, przez rodziców i starszych braci, którzy stanowili też jej ochronę. Utalentowana i zaradna, chwalona przez każdą napotkaną osobę. Oczko w głowie rodziców. Tylko ten jeden raz uległa pokusie...