Anthea
- Pytam po raz drugi i nie zamierzam znowu się powtarzać. - Tembr głosu taty, był nieznoszący sprzeciwu. Podświadomie czułam, że mężczyzna właśnie zmienił swój głos na "poważnego prawnika" - Kim był chłopak, z którym przyjechałaś?
Nerwowo przystąpiłam z nogi na nogę, a dolna warga zaczynała mi puchnąć, bo zbyt mocno napierałam na nią zębami.
- To nie był żaden chłopak. - skłamałam, choć czułam, że tata mi nie uwierzy. - To...to była Maggie.
Mężczyzna spojrzał na mnie z politowaniem, a jego usta wykrzywiły się w grymasie.
- Antheo, mam swoje lata, ale nie jestem głupi. - wymierzył we mnie palec, a plecami oparł się o kuchenną wyspę, która oddzielała kuchnie od jadalni. - Poza tym, ta twoja przyjaciółka, to szybciej by na tej drodze kogoś zabiła niż dojechała do domu.
Swoje spojrzenie spuściłam na czubek swoich stóp. Nie chciałam patrzeć tacie w oczy, bo wiedziałam, że wtedy ulegnę i wyznam mu prawdę. Zazwyczaj byłam z swoimi rodzicami bardzo szczerza, ale nie chciałam aby wiedzieli o Alessandro. Bałam się, że mogą pomyśleć, że nadużyłam ich zaufania, gdy tylko przekroczyłam próg klubu.
- Anthea.
W całym domu panowała idealna cisza, którą zakłócał jedynie dźwięk odbijających się o szyby kropel deszczu. Doskonale znałam sztuczki swojego taty. Zdążyłam się już ich nauczyć. Właśnie teraz był moment, gdy zamierzał otoczyć mnie zakłopotaniem, którym była cisza - miał nadzieję, że pod wpływem presji wszystko mu powiem.
Nie mogłam go winić za te sztuczki, bo jednak tata na co dzień musiał ich stosować. Zazwyczaj po powrocie do domu, starał się jednak wyjść z roli prawnika i zamienić się w kochającego męża, i najwspanialszego ojca.
Moi rodzice byli wyjątkowi. Tak bardzo się od siebie różnili, a jednak pasowali do siebie jak ulał.
Mama była definicją kobiecości, lekkości i uroku - według większości otaczających mnie osób, odziedziczyłam te wszystkie cechy po niej. Tata był jednak stanowczy, poważny, ale i kochający. Doskonale znałam historię miłości swoich rodziców. Zazwyczaj, gdy ktoś o nich opowiadał, to podkreślane było jedne kluczowe zdanie "Ashton zakochał się w małolacie" "Mają pomiędzy sobą dużą różnice wieku" Nikt jednak nie wspominał o tym, jak oboje bardzo się kochali.
Tak naprawdę, to ich różnica wieku prawie nigdy mi nie przeszkadzała - nie liczę tutaj momentów, gdy moi rówieśnicy śmieli się, że z szkoły odbiera mnie dziadek, a nie tata.
O wiele bardziej przeszkadzała mi przepaść wiekowa z braćmi. Na pierwszy rzut oka można było stwierdzić, że mamy pomiędzy sobą dobrą relacje. Tak też jest, choć są rzeczy, które nieco przeszkadzają.
Mimo tego, że Apollo i Atlas to moi bracia, to nigdy nie mieszkaliśmy razem. Od zawsze było tak, że przyjeżdżali jedynie na weekendy lub pojedyncze obiady - ewentualnie ja przyjeżdżałam do nich. Gdy byłam jednak mała, to oni zaczynali rozkręcać swoje kariery zawodowe, Atlas zaczynał zakładać też rodzinę, a Apollo szukał wybranki swojego serca.
Mimo tego, że byliśmy blisko, to zawsze była pomiędzy nami jakaś dziura.
- Anthea, nie będę krzyczał, gdy powiesz mi prawdę. - lekko zmartwiony głos ojca wyrwał mnie z zamyślenia. - Chcę, żebyś powiedziała mi prawdę i była ze mną szczera, bo nie podoba mi się fakt, że wracasz późno do domu i podwozi cię do niego chłopak, którego nie znam. To do ciebie nie podobne.
Żółć podchodzi mi do gardła, gdy tylko słyszę ostatnie zdanie, które opuszcza jego usta. Czuję się źle z całą sytuacją i przeklinam się w myślach, że w ogóle znowu ugięłam się przed Maggie i poszłam do tego przeklętego klubu. Gdy jednak przypominam sobie każdą rozmowę z Alessandro...Anthea, to tylko obcy chłopak.
Dalej milczę, a wzrok wbijam w czubek stóp.
- Ja nie będę się tak z tobą bawił. - syknął i odbił się dłońmi od kuchennej wyspy. - Pójdziesz teraz do swojego pokoju, a jutro do szkoły odwiezie cię mama. Po szkole wracasz do domu i nie chcę widzieć, że z niego wychodzisz. Tak będzie co dziennie, Antheo dopóki nie powiesz mi kim był ten, cholerny, chłopak.
Podniosłam wzrok, choć i tak musiałam zadrzeć głowę do góry, aby napotkać spojrzenie mężczyzny. Czułam niewyobrażalny żal i niesprawiedliwość. Nie myślałam teraz trzeźwo.
- To tylko chłopak! - wrzasnęłam, choć był to bardziej pisk. - To moje życie prywatne i nie muszę ci o nim mówić.
Tata zaśmiał się ochryple.
- Dziecko drogie, masz szesnaście lat i nie uważam, że jesteś w odpowiednim wieku aby...zapoznawać głębsze relacje z płcią przeciwną.
- Chryste! - pisnęłam, a moje ręce mimowolnie wystrzeliły w górę. - Nie zadaję się z chłopakami w ten sposób. Poza tym, Apollo i Atlas w moim wieku już dawno mieli dziewczyny i Bóg wie, co z nimi robili!
Tata aż poczerwieniał, a żyłka na jego czole uwydatniła się. Przejechał językiem po górnej linii zębów, a ja już wtedy wiedziałam, że szuka nowego argumentu.
- Gdy Apollo i Atlas mieli po szesnaście lat, to były inne czasy i wtedy...
- Ciekawe przez kogo oni żyli w innych czasach niż ja. - burknęłam pod nosem, lecz tata musiał to usłyszeć, bo chwilowo zamilkł.
- Coś ty powiedziała? - warknął, a ja momentalnie straciłam całą pewność siebie.
- Nie ważne.
Mężczyzna zrobił krok w przód.
- W tym momencie ruszaj do swojego pokoju. - jego głos był chłodny, a ja od razu poczułam, jak w moich oczach wzbierają się łzy. Tata nigdy nie mówił do mnie takim tonem. - Przemyśl swoje zachowanie i lepiej, żebyś nie pokazywała mi się teraz na oczy.
Moje serce nieprzyjemnie się ściska. Czuje niewyobrażalny smutek i żal do samej siebie. Rzadko kiedy kłóciłam się z tatą, więc każda nasza kłótnia była dla mnie bardzo bolesna. Najbardziej zabolało mnie chyba jego spojrzenie, które przepełnione było rozczarowaniem.
Byłam najgorszą córką na świecie.
***
Odgłos przychodzącej wiadomości wybudza mnie z samego rana. Zirytowana zauważam, że wieczorem nie przebrałam się w piżamę i zasnęłam w swoich wczorajszych ubraniach. Na policzkach mam ślady po zaschniętych już łzach, które wylałam tej nocy.
Z roztargnieniem sięgam po swoją komórkę, aby nacisnąć na niebieską ikonkę wiadomości.
Od Atlas ♥ : Pokłóciłaś się z ojcem? Bo chodzi po kancelarii tak, jakby go coś ugryzło.
Przegryzam dolną wargę, gdy wystukuje wiadomość do brata.
Do Atlas ♥ : To zwykła sprzeczka. Nic wielkiego :/
Odpowiedź przychodzi niemal od razu.
Od Atlas ♥ : Gadaj o co chodzi. Anthe, doskonale cię znam i wiem, że nie kłócisz się z rodzicami, więc powiedz o co się pożarliście. Może straszy brat ci pomoże ;)
Przewracam oczami, bo doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że ani Atlas, ani Apollo nie mogliby pomóc mi w tej sytuacji - Ba! Dodatkowo miałabym kłótnie z nimi.
Mocniej zacisnęłam dłonie na komórce.
Do Atlas ♥ : To naprawdę nic wielkiego. Nie przejmuj się. Nie jestem już dzieckiem.
Od Atlas ♥ : Jesteś, mała Anthe.
Tak, chyba już na zawsze pozostanę małą Anthe. Problem w tym, że ja zaczęłam dorastać...a tego procesu nie da się zatrzymać.
""""""""""""""""""""""""""
Hejka! Będąc osobą, która jest w pełni świadoma aktualnych wydarzeń w Polsce, chcę powiedzieć, żebyście na siebie uważali♥Kocham was.
Iga.
Ig : drzewko4_wattpad
Tik Tok : Drzewko4
CZYTASZ
Mia Cara, Anthea
Teen Fiction16 - letnia Anthea Scoot od zawsze była otoczona miłością, przez rodziców i starszych braci, którzy stanowili też jej ochronę. Utalentowana i zaradna, chwalona przez każdą napotkaną osobę. Oczko w głowie rodziców. Tylko ten jeden raz uległa pokusie...