Alessandro
Nie pamiętam, kiedy ostatni raz w głowie namieszała mi jakakolwiek dziewczyna. Teraz jednak byłem świadomy, że Anthea totalnie odbierała mi rozum. Była dziewczyną, która na swój własny, uroczy sposób mnie pociągała, a ja za cholerę nie potrafiłem tego ukryć. Odnosiłem wrażenie, że zauroczenie, którym ją obdarzyłem, z dnia na dzień co raz bardziej rosło.
- To gdzie się poznaliście? - pada pytanie od kobiety, która jest szwagierką Anthe. Kobieta wygląda na szczerze zainteresowaną.
Przełykam niezauważalnie ślinę, bo tak naprawdę nie wiem, co powinienem odpowiedzieć. Nie miałem pojęcia, co Anthea powiedziała swoim rodzicom, a nie chciałem doprowadzić do jakiejś kłótni, która przerodziłaby się w coś większego - co miałbym powiedzieć? Że spotkałem te szesnastolatkę w klubie i pomogłem jej stamtąd wyjść?
Dlatego Anthea odpowiedziała spokojnie.
- Poznaliśmy się przypadkiem na imprezie, na którą zabrała mnie Maggie. - powiedziała pewnie, a ja uniosłem kącik ust, bo podobało mi się to, że mówiła prawdę o naszym pierwszym spotkaniu. - Potem okazało się, że zgubiłam łańcuszek, a Aless go znalazł, więc...znów się spotkaliśmy.
Najstarszy brat dziewczyny odłożył sztućce z brzękiem i spojrzał na nią oniemiały. Wyglądał tak, jakby przynajmniej zobaczył ducha.
- Byłaś na imprezie? - mruknął. - Jesteś w ogóle poważna? Masz szesnaście lat, a nie dwadzieścia, żeby szwendać się po klubach. Masz w ogóle pojęcie, jacy chodzą tam ludzie i co niektórzy tam zażywają?
Otworzyłem nieco szerzej oczy, bo nie spodziewałem się takiej wypowiedzi. Była ona dla mnie zaskoczeniem, bo mężczyzna właśnie mówił tak, jakby to jego dziecko właśnie wyszło do klubu i zrobiło coś złego. Totalnie tego nie rozumiałem.
- Przecież nic się nie stało. - wymamrotała pod nosem Anthe, a ja poczułem, jak mocniej ściska moją dłoń. - Byłam ostrożna i poszłam tam tylko jeden raz...
- Chyba o jeden raz za dużo.
Pan Scoot odchrząknął i spojrzał ostro na swojego syna, który starał się tym chyba nie przejmować.
- Atlas, trzymaj nerwy na wodzy. - odparł dyplomatycznie i upił łyk wody. - Anthea powiedziała mi o tym wyjściu i wraz z Willow o tym z nią rozmawialiśmy.
Atlas prychnął.
- Tak z nią rozmawialiście, że ostatnio chyba robi, co chcę, skoro cały czas coś się dzieje. - zadrwił. - Najpierw impreza, tajne spotkania z chłopakami, dziwne podwózki do domu, esemesy, a na samym końcu pozwalacie spotykać jej się z starszym chłopakiem, który jest na tyle dorosły, że może bez problemu wchodzić do klubu i pracować.
Moja twarz wykrzywiła się w grymasie, bo było mi dziwnie z faktem, że uczestniczyłem w tak...prywatnej rozmowie. Poza tym, nie miałem pojęcia, po co Atlas drążył ten temat skoro mógł się po prostu zamknąć.
Delikatnie pogładziłem dłoń Anthei, która coraz mocniej zaciskała się na tej mojej. Dziewczyna wydawała się zdenerwowana i zażenowana, ale podejrzewam, że każdy na jej miejscu zachowywałby się tak samo. Teraz zacząłem też w pewnym sensie współczuć tej dziewczynie, bo od samego początku odnosiłem wrażenie, że jest po prostu dziewczyną z dobrego domu, ale teraz...teraz okazało się, że wcale nie jest tak, jak myślałem.
Patrząc na nią w tym momencie, nie widziałem idealnej dziewczyny. Widziałem tylko zagubioną, młodą dziewczynę, która nie wiedziała, co powinna z sobą zrobić.
- Atlas, ale ty chyba nie powinieneś kwestionować tego, jak radzimy sobie z Anthe. - odezwała się pani Scoot, która również wyglądała na poddenerwowaną. - Tym bardziej w momencie, gdy Anthie przyprowadziła gościa. - posłała mi serdeczny uśmiech.
CZYTASZ
Mia Cara, Anthea
Teen Fiction16 - letnia Anthea Scoot od zawsze była otoczona miłością, przez rodziców i starszych braci, którzy stanowili też jej ochronę. Utalentowana i zaradna, chwalona przez każdą napotkaną osobę. Oczko w głowie rodziców. Tylko ten jeden raz uległa pokusie...