13. Strach przed nieznanym

3.2K 249 12
                                    

Alessandro

- Nie jestem pewna czy to dobry pomysł. 

Mimowolnie śmieję się na marudzenie Anthei, gdy wsuwam na jej dłonie czarne rękawice. Dziewczyna ma zaczerwienione policzki, i co chwila spogląda na mnie pełna niepokoju. Nie mam pojęcia, dlaczego się tak stresuje. 

- Czemu tak marudzisz, co? - mruczę z śmiechem, po czym posyłam jej uśmiech. 

Dziewczyna marszczy nos, po czym nachyla się lekko w moją stronę jakby w obawie, że ktoś mógłby nas usłyszeć. Może to dobrze, że tak robi? W końcu dałbym sobie uciąć rękę za to, że Asher gdzieś koło nas krąży i wyłapuje słówka z naszej rozmowy. 

- Bo się boje. - wyszeptała, a chwilę później zacisnęła usta w cienką linię. 

Spojrzałem na nią z politowaniem, po czym odwróciłem się na pięcie i ruszyłem w stronę powieszonych worków. Tłumiłem w sobie śmiech, na widok miny Anthei, która wyglądała teraz na lekko wyprowadzoną z równowagi. 

Kilka chwil później, dziewczyna zaczęła jednak za mną podążać. 

- A co jeżeli złamie palec? - wychrypiała przegryzając dolną wargę. - Albo nie trafie w odpowiednie miejsce i...zrobię sobie trwałą krzywdę? Pomyślałeś o tym? 

Z śmiechem, zacisnąłem swoją dłoń na nadgarstku dziewczyny, aby poprowadzić ją w odpowiednią stronę. Zatrzymaliśmy się przed dużym, ciemnym workiem i od razu stanąłem za jej plecami.

- Nie masz się czego bać. - szepnąłem nachylając się nad jej lewym uchem. - Poza tym, jeżeli czegoś nie spróbujesz, to nie dowiesz się, że może to lubisz i zapewniam cię, że nie połamiesz sobie palca. Nie pozwoliłbym na to. 

Wyglądając za jej ramię, mogłem dostrzec jej uśmiech, który wpłynął na różowe usta. Anthea wydawała się teraz nieco pewniejsza, a chwilę później wzięła głęboki oddech i odwróciła głowę w moją stronę, przez co zadrżałem, bo nasze ciała stykały się z sobą. 

- Dobra. Zróbmy to. - szepnęła, a ja poczułem dziwną dumę, że się odważyła. 

Pewnym chwytem złapałem za nadgarstki dziewczyny, uprzednio ustawiając jej nogi w odpowiedniej pozycji. Powoli ustawiłem jej dłonie do gardy, a potem lekko wykręciłem jej dłoń tak, jakby zadawała cios. 

Worek nawet się nie zatrząsł, ale było to oczywiste, bo zanim Anthea mogłaby w niego uderzyć z siłą, to powinna poznać odpowiednią technikę. Zależało mi na tym, aby wszystko przeprowadzić dosyć profesjonalnie, bo chciałem, żeby Anthe mogła poznać wszystko od podstaw. 

- I teraz drugą ręką robisz to samo. - odparłem, gdy znów wyprowadziłem jej pięścią cios. - Nie możesz też zapomnieć o pracy nóg, bo wbrew pozorom są bardzo ważne. 

Anthea ustawiła się w odpowiedniej pozycji, po czym uruchomiła prawą pięść. Cios padł na worek, ale ten ani drgnął - wydał jedynie lekki dźwięk uderzenia. 

Anthea nagle odchyliła głowę mocno do tyłu tak, żeby spojrzeć mi w oczy. Znów poczułem ten, cholerny, prąd gdy czubek jej głowy dotknął mojej piersi - Cholera...

- Dobrze? 

Musiałem odchrząknąć, bo w tej pozycji, te piękne, różowe usta zbyt kusząco na mnie patrzyły. 

- Całkiem nieźle. - przyznałem. - Tylko teraz, gdy już wiesz jak uderzać, to możesz użyć trochę więcej siły. 

Posłała mi uśmiech, po czym wróciła do wcześniejszej pozycji, aby znów uderzyć, lecz teraz worek lekko się zatrząsł - mimowolnie się uśmiechnąłem. 

- Lepiej. - skomentowałem i znów chwyciłem jej nadgarstki, aby pokazać jej nową sentencję. - Teraz zróbmy tak...prawy, lewy i znów prawy, rozumiesz? 

- Mhm. - odmruknęła, a ja mogłem jeszcze zobaczyć, jak oblizuję dolną wargę, aby zapewne bardziej się skupić. Anthea zaczęła wyprowadzać ciosy, lecz od razu zauważyłem, że bardziej patrzy na to, aby uderzenie było precyzyjne, a nie szybkie, co dobrze o niej świadczyło, lecz teraz tak bardzo się na tym skupiała, że bardziej dotykała worek niż w niego uderzała. Postanowiłem to przemilczeć i dać jej się tym cieszyć. - A ty...długo już trenujesz boks? 

Zmarszczyłem brwi na to pytanie, bo się go nie spodziewałem.

- Dosyć długo. - przyznałem. - Myślę, że...z dziesięć lat na pewno. 

- Wychodzi na to, że masz duże doświadczenie, więc czemu bijesz się w klubach zamiast profesjonalnie w jakimś sportowym klubie, który wysłałby cię na zawody? - zapytała, na co zacisnąłem nieco szczękę, co musiała wyczuć, bo odezwała się po chwili. - Nie chcę być wścibska, ale po prostu mnie to ciekawi. 

Odchrząknąłem i posłałem jej delikatny uśmiech, bo nie chciałem, żeby sądziła, że zrobiła coś niestosownego. 

- Bicie się w klubach, to szybkie pieniądze. - odparłem, przełykając ciężko ślinę. - Kiedyś ich potrzebowałem, więc podpisałem kontrakt, którego nie mogę teraz zerwać. 

Anthea nagle odwróciła się w moją stronę, a plecami oparła się o worek. 

- Czyli bijesz się, bo musisz? 

- To bardziej skomplikowane. - mruknąłem. - Z jednej strony muszę to robić, ale z drugiej...lubię to. 

- Okej.

Otworzyłem szerzej oczy. 

- Okej? 

- Tak. - Spojrzała na mnie z grymasem na twarzy. - Nie będę więcej drążyć tematu, bo widzę, że go nie lubisz, więc po prostu..."okej" 

Boże...czy ta dziewczyna musi być tak idealna? 

- Możemy zrobić kilka minut przerwy, jeżeli chcesz. - oznajmiłem.

- Czekałam aż to powiesz!  - jęknęła odchylając głowę w tył, na co zmarszczyłem brwi. - Muszę iść do toalety, a poza tym, to...w tych rękawicach jest tak gorąco! 

Szczerze się zaśmiałem i podszedłem w jej stronę, żeby pomóc jej ściągnąć rękawice z dłoni. Byliśmy niewyobrażalnie blisko siebie, a ja mogłem przysiąc, że czubki naszych butów stykały się z sobą. Ściągnięte już rękawice odrzuciłem na ziemię, ale nie odsunąłem się od dziewczyny. Zachłannie chłonąłem ten widok - widok wygiętych w podkówkę ust, lekko zaróżowionych policzków i błyszczących oczu, w których niejeden mógłby utonąć. 

Nie spodziewałbym się jednak tego, że Anthea stanie na palcach, przytrzyma się moich bicepsów i cmoknie mnie w prawy policzek. 

- Dziękuje za naukę. - szepnęła, a rumieniec rozlał jej się po twarzy i dekolcie. - To...ja zaraz przyjdę. 

- Poczekam. - odszepnąłem i mogłem już tylko patrzeć, jak dziewczyna oddala się w stronę łazienek. 

- Aless! - usłyszałem głośny śmiech, który dochodził z pod ringu. Stał tam nie kto inny niż Asher z Riley. Chłopak wyglądał na rozbawionego, a dziewczyna na zdenerwowaną. 

Spojrzałem na niego pytająco, gdy znów głośno się zaśmiał wołając moje imię. 

- Wpadłeś po uszy! 

I tu chyba miał rację. 

"""""""""""

I kto by pomyślał, że to Anthea zrobi pierwszy "większy" krok? 

Ig: drzewko4_wattpad

Tik Tok: Drzewko4


Mia Cara, Anthea Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz