Trzydzieści pięć

4.4K 507 100
                                    

3/5

W związku z tym, że jutro jednak mnie nie ma, jutrzejszy jednak dzisiaj, a kolejny, 4 w maratonie, w niedzielę

I uwaga, 3 godziny temu wpadł trzydziesty czwarty

__________________

GRACE

To nie jest do niego podobne. 

Ale to jest też podobne do każdego faceta. 

Nie, niemożliwe. 

Wycieram oczy po raz setny. Rory wciąż się do mnie nie odzywa. Albo całkiem mnie zablokował, albo po prostu wyciszył ode mnie powiadomienia. Cokolwiek by to nie było, żadne z tych rozwiązań nie powinno się wydarzyć. To ja powinnam go blokować i olewać po tym, jak dowiedziałam się, co zrobił. A tymczasem to on mnie unika, bo postanowił wrócić na stare śmieci? 

Spałam u niego w sypialni przez większość czasu. Do swojej przychodziłam ostatnio tylko po to, by rano nieprzytomnie wyciągnąć jakieś świeże ubranie. Równie dobrze moglibyśmy wyburzyć między pokojami ścianę… cóż, dotychczas. A teraz? Teraz zastawię wejście do swojego pokoju kolcami albo w ogóle już nigdy nie wyjdę nawet na korytarz czy do kuchni, żeby przypadkiem go nie spotkać. 

Nie jestem osobą skłonną do awantur. 

I nie za bardzo wiem, co mam robić. Owszem, wielu mężczyzn ze mnie zrezygnowało. Zwykle schemat był taki sam – gdy się przed nimi otwierałam, zaczynali za bardzo uważać, zaczynali się czaić, bać odpowiedzialności i tego, że ja wiem, czego chcę, i wymagam też jakiegoś zaangażowania. Powoli oddalaliśmy się od tego, co było na początku, mnie męczyło to czajenie się lub wędrowanie na paluszkach i nic z tego nie wychodziło. W paru przypadkach rzeczywiście zdążyłam się zaangażować – zauważyłam już, że gdy zaczynam kogoś lubić, to praktycznie od razu. Dlatego też Rory wzbudził moją ciekawość zaraz po tym, jak zaczęłam z nim mieszkać. Był obok. I okazało się, że skrywa mnóstwo sekretów – na przykład to, jaki tak naprawdę jest uroczy. 

Ale teraz nienawidzę tego uroku. 

Cały czas trzęsą mi się dłonie, choć odtwarzam tę informację w głowie już od dwudziestu czterech godzin. Dumnie uniosłam brodę i poszłam na zajęcia, ale koleżanka z grupy zapytała, czy może byłam w nocy na imprezie, bo nie wyglądam najlepiej. Mimo tego, że nie wiem, o czym moglibyśmy z Rorym jeszcze rozmawiać, to mam cichą nadzieję, że dostanę od niego jakąś wiadomość. Że to się jakoś wyjaśni. I to milczenie… mówiłam nieraz, że nie mam problemu z jego małomównością, ale teraz… teraz ona łamie mi serce. 

Cały dzień mam słuchawki w uszach, a wieczorem biorę Beara na powolny jogging po parku. Mam ochotę rozpędzić się i uciekać jak najdalej, ale powstrzymuje mnie przed tym smycz i mój psiak. Patrzy na mnie z przechyloną głową, gdy opieram dłonie o kolana i dyszę, łapiąc oddech. 

– Dobrze, że chociaż ty mnie w ten sposób nigdy nie zostawisz – mamroczę. – Chociaż… kto wie? Jak znajdziesz sobie ukochaną suczkę i pójdę w odstawkę… będę zawiedziona. Ale na pewno nie olejesz mnie tak całkowicie i nie zablokujesz mojego numeru. Prawda, Bear? 

Ciche mruknięcie wydobywa się z jego gardła jak potwierdzenie. 

Wracamy do domu, przygotowuję sobie małą kolację, ale nie jestem w stanie zbyt wiele przełknąć. Biorę prysznic u siebie w pokoju, Bear już chyba zasnął, a ja przygotowuję się jeszcze do kolejnego bezsensownego wieczoru przed telewizorem. Dosłownie nie mam pomysłu, co ze sobą zrobić. Nie powiem tego wszystkiego Sethowi, bo dostanie kurwicy. Nie chcę angażować też dziewczyn, bo staram się najpierw określić, co powinnam zrobić jako następne. Przecież w pewnym momencie on wróci do mieszkania i będziemy musieli obok siebie żyć. 

For Your Love (Thin Ice Games #3)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz