Dwadzieścia pięć

5.1K 569 106
                                    

Hej 👋🏼👋🏼👋🏼

________________

RORY

To ten dzień.

– Powinieneś wracać jakimś innym lotem – stwierdza Seth.

– Huh?

– Ignorujesz mnie od kilku godzin. Właściwie wszystkich ignorujesz. A poza tym Grace jest w domu i zakładam, że będę oglądał, jak się obściskujecie, jak tylko przekroczymy próg penthouse'u. Naprawdę nie chcę tego robić – marudzi Seth.

– Ja nie mogę się doczekać, aż to zobaczę – dodaje Beck. – Kwintesencja romansu współlokatorskiego.

Seth wkłada sobie palce do buzi i udaje, że wymiotuje.

– Ciekawe, co robili, zanim jeszcze Rory przyznał…

– Nie kończ, kurwa – ucina Seth. – Beck, błagam cię, zachowaj swoje popierdolone myśli dla siebie, bo to moja siostra, do cholery.

– I co, będziesz do końca jej życia wierzył, że jest dziewicą? – parska Beck.

– Może – burczy Seth.

– Nawet, gdyby była, to Rory by się tym szybko zajął i…

– Miałem nikomu nie wybijać zębów, ale może jednak – mamrocze Seth.

Beck specjalnie go podpuszcza.

A ja się w ogóle nie mieszam, bo jedyne, o czym myślę, to powrót do domu.

Gdy tylko docieramy do budynku, do penthouse’u, dosłownie trzęsą mi się ręce, gdy wchodzimy. Cały aż dygoczę i wiem, że to pewnie kiedyś minie, ale póki jest – będę się tym cieszył.

I jest.

Grace tu jest.

Bear stoi przy jej nodze, a ona czeka na nas naprzeciwko drzwi—a może tylko na mnie. Gdy tylko moja torba opada na podłogę i mam wolne ręce, Grace biegnie w moją stronę i rzuca mi się na szyję, a nogi oplata w pasie, więc muszę ją dotknąć, przytrzymać, i przede wszystkim przytulić już na wejściu.

– Nareszcie – szepcze w moją szyję.

Poruszam jej ciałem na boki, praktycznie ją kołysząc, a mojej piersi rozlewa się uporczywe ciepło.

Grace schodzi ze mnie dopiero po dłuższej chwili. Brayden i Beck cieszą się jak głupi, a tylko Seth nie wie, gdzie podziać wzrok.

– Ciebie też miło widzieć, braciszku – mówi wesoło Grace i obdarza go krótkim uściskiem. – Chociaż ty dzisiaj wyglądasz, jakbyś chciał mnie stąd wyrzucić.

– Trawię to, okej? Dajcie mi trochę czasu.

– Damy ci bardzo dużo czasu, bo teraz wezmę Rory’ego na chwilę na stronę. Do swojej sypialni, będąc dokładną.

Brayden, który upijał łyk dietetycznej coli, właśnie pluje nią i nie potrafi powstrzymać śmiechu.

– Uważajcie, bo dziadek dostanie wylewu – wtrąca Beck. – Lata już nie te. Gdy jeździliśmy po różnych stanach, skończył dwadzieścia siedem lat. Wiecie, jak to jest, na serce w pewnym wieku trzeba uważać.

Seth już nie śmieje się tak jak reszta. Ja właściwie też się nie śmieję, bo mało mnie w tym momencie obchodzi to, o czym oni rozmawiają.

Grace łapie mnie za rękę i ciągnie w kierunku swojej sypialni.

– Ej, ale nie będziecie tak okrutni, żeby bzykać się, gdy Seth stoi za ścianą, prawda? – ciągnie rozbawiony Brayden. – Cholera, zazdroszczę wam. Cholernie wam zazdroszczę.

For Your Love (Thin Ice Games #3)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz