Sześć

3.8K 434 116
                                    

Myślałam, że macie mnie gdzieś, a się okazało, że wattpad nie pokazuje powiadomień. 🙊

Miłego wieczoru i w następnym rozdziale widzimy się jutro!

(Ps uwaga, bo to już drugi w krótkim odstępie czasowym!)

________________

GRACE

Kocham tę nową knajpę. Rocky Rick ma wszystko, czego mi trzeba. Drobne przekąski idealnie dobrane do każdego alkoholu i proste, a jednocześnie pyszne koktajle – te alkoholowe i te bezalkoholowe. Rory na szczęście nie wybrał się tu samochodem, więc też może się napić. 

I gdy docieram do mojego nowego ulubionego baru, on już tam na mnie czeka. 

Nie spóźnił się. To ogromny plus. 

– Wow, jesteś wcześnie – zauważam z uśmiechem. 

I, co zaskakuje mnie najbardziej, dokładnie w momencie, w którym siadam, Rory wykonuje ruch w kierunku kelnera. To subtelne zawołanie go gestem dłoni i najpierw jestem nieco skonsternowana, ale orientuję się, do czego to prowadzi w momencie, gdy kelner przynosi nam coś do picia. 

– Co… jak ty to… 

– Zamówiłem wcześniej, żebyś mogła się od razu napić i zrelaksować – mówi mrukliwie Rory. 

Zajęłam miejsce naprzeciwko niego. Wydaje się nieco spięty, ale skupiony na spotkaniu. Opiera przedramiona na stoliku, a ja obrzucam go długim, zdecydowanie zbyt długim spojrzeniem. 

Czy to ten sam facet, który nie potrafił się wysłowić przy swojej byłej jeszcze dwa dni wcześniej? 

– Zamówiłeś mi drinka? 

– Żebyś nie musiała czekać. 

Biorę łyk przez czarną słomkę. 

Zajebiste. 

– Bardzo smaczny. 

Kącik jego ust drga. 

– Podejrzewałem, że będzie ci smakować. 

– A gdyby jednak nie smakował? 

– To zamówiłbym inny. Ale myślę, że znam twoje smaki na tyle, że potrafiłem wybrać bez problemu. 

Dlaczego, do cholery, on nagle jest taki pewny siebie? 

Zauważam, że to jakieś takie… rzuty. Że są momenty, w których czuje się pewnie, na przykład właśnie teraz, gdy zamówił mi drinka, a ja siedzę jak ostatnia zachwycona małolata i podziwiam tę sytuację. Wpatruję się w niego jak w obrazek. Nigdy nie siedziałam naprzeciwko tak przystojnego mężczyzny. 

Widziałam wielu chłopców. Naprawdę ładnych chłopców. 

Ale Rory ma w sobie coś takiego, co sprawia, że w moim brzuchu zaciska się ciasny supeł. Może to jego szerokie i owłosione przedramiona, może to ogromne ręce, a może fakt, że Brayden i Beck sto razy robili sobie żarty z jego wielkiego… przyrodzenia. I ta ciekawska część mnie zastanawiała się nad tym, czy rzeczywiście tak jest. 

Natomiast on sam jest tak rosły  i jednocześnie tak skromny i wycofany, że nie zdziwię się, jeśli to będzie prawdą. 

Jezu Chryste, miałam tylko uczyć go, jak rozmawiać i randkować, jak się komunikować, a nie zastanawiać się, co ma w spodniach. 

Naprawdę jestem pokręcona. 

Ale jednocześnie przypominam sobie, dlaczego w ogóle tu jesteśmy, gdy siedzimy tak w ciszy i nie odzywamy się do siebie chyba z dziesięć minut. 

For Your Love (Thin Ice Games #3)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz