Rodział 33

403 26 4
                                    

Pov Elizabeth

Po wyjściu chłopaków z pomieszczenia zostałam sama z Theodorem. Jednak odkąd zostaliśmy sami nie odezwał się do mnie ani słowem. Czułam że jest ta mnie zły o coś.

-Coś się stało?-Zapytałam na początku myśląc że chodzi o sytuacje z Blakiem. Jak się później okazało nie myliłam się.

-Nie wiem ty mi powiedz-Zaczął nawet na mnie nie patrząc-Co chciał od ciebie blake?-Zapytał szybko, na co się Zaśmiałam.

-A czemu pytasz?-Zapytałam chcąc jeszcze bardziej go rozdrażnić.
Chłopak jednak nie odpowiedział. Zjechał wzrokiem po moim ciele zatrzymując się na moich rękach.

-Skaleczyłaś się?-Zapytał chwytając moją dłoń. Spuściłam wzrok na rękaw bluzy, z którego zaczęła spływać krew. Widocznie gdy Tommy pociągnął mnie za rękę, rany musiały na nowo się otworzyć.
Szybko poprawiłam rękaw, nerwowo się
śmiejąc próbując odwrócić jego uwagę.

-A to nic takiego-Zaczęłam się rozglądać szukając powodu do zmiany tematu.

-Lizzy..-Zaczął-Widziałem żyletkę, wtedy na podłodze.-Odparł a ja zestresowana chciałam z tamtąd uciec. -Czemu to robisz?-Zapytał wpatrując się w moje oczy-Przecież jesteś tak idealna-Westchnął.

Idealna?

-Chodź musimy to opatrzeć-Odparł stając przede mną, wystawił mi rękę pomagając mi wstać.

Wchodząc do łazienki poczułam dotyk rąk chłopaka na mojej tali, zanim zdążyłam zareagować brunet posadził mnie na blacie.
Gdy zobaczyłam apteczkę przeszedł mnie dreszcz.

Wyciągnął do mnie rękę stając po między moimi nogami. Nie mając innego wyboru, podałam mu rękę.
Przez cały czas wpatrywałam się w jego twarz, widziałam jak krzywi się na widok ręki zalanej krwią.

Po chwili było już po wszystkim chłopak wyszedł z łazienki bez słowa zostawiajac mnie samą.

Szybko dogoniłam chłopaka który kierował się w kierunku głośnej muzyki. Stanęłam na tarasie próbując połapać co się dzieje.
Blake leżał z innymi na trawie paląc jakieś gówno. Thomas tańczył w najlepsze ale gdy nas zauważył podbiegł do nas.

-O hej ptaszynki, dawno was widziałem- Powiedział dwuznacznie ruszając brwiami.

Po mimo tego że zachowywał się najgorzej nie wyglądał na pijanego, myśle że to po prostu ten jego dziwny charakter na niego tak wpływa.

-Ja już sobie wyobrażam co będzie się działo na naszym wyjedzie. A właśnie co do tego spytałeś już Lizzy?- Zapytał co jakieś czas spoglądając to na mnie a to na bruneta.

-Nie, nie było okazji, idź już sobie- Odparł Theodor odganiając go od nas.

Usiedliśmy na wolnej kanapie obok ogniska. Chcąc przerwać ciszę zaczęłam.

-O jakim wyjedzie mówił Tommy?- Zapytałam z ciekawości.

-Co roku jeździmy do naszych wspólników do Mediolanu, żeby przypadkiem się za bardzo nie rozluźnili podczas naszej nieobecności.-Zaczął- Każdy chłopak musi zabrać ze sobą jakoś kobietę.- Powiedział przenosząc wzrok na gwieździste niebo.- Wybierzesz się tam ze mną?-Zapytał przenosząc swój wzrok na mnie

-Emm-Zawachałam się nie chcąc mu odmawiać-Nie wiem czy będę w stanie kolejny raz opuścić prace, a kiedy dokładnie?-Dopytywałam.

-Kiedy tylko wyzdrowiejesz możemy jechać-Odparł uśmiechając się.-A o prace się nie martw, załatwię to-Powiedział a ja zaczęłam się zastanawiać w jaki sposób on uwodzi moją szefową że mnie jeszcze nie zwolniła.

-Czy mam zacząć kwestionować twoje metody-Powiedziałam odchylając głowę w bok

-Po prostu mam niesamowity dar przekonywania-Uśmiechnął się szeroko na co się zaśmiałam.

Naszą rozmowę przerwał krzyk jakiegoś chłopaka. Przeniosłam na niego wzrok widząc jak szarpie się z dwójka innych mężczyzn zrobiło mi się go szkoda.
Spojrzałam błagająco na Theo, który jako gospodarz imprezy powinien zareagować.

-Dobra, dobra idę a ty może idź już się połóż-Powiedział czytając mi w myślach. Nie chcąc dalej go zagadywać przytaknęłam mu i skierowałam się do domu.

Po mimo tego że nie powinnam moczyć zaszytej rany poszłam pod szybki prysznic. Przebrałam się w ciuchy Theodora w których czułam się wyjątkowo wygodnie.
Mam nadzieje że chłopak nie wkurzy się na mnie przez to że ciagle podbieram mu ciuchy bez pytania.

Wsunęłam się pod kołdrę przykrywając się pod samą głowę, z trudem zasnęłam zważając na głośno grająca muzykę.

Obudził mnie głośny trzask drzwi. Stłumiłam w sobie krzyk widać w pokoju postać mężczyzny, dopiero po chwili zorientowałam się że to Theo

Jednak czy to oznaczało że nie powinnam się stresować ?
Chłopak nie wyglądał najlepiej. Ledwo co trzymał się na nogach, po chwili przyglądania się skierował się w moją stronę.
Przesunęłam się na sam koniec łóżka o mało co z niego nie spadając.

Brunet bez słowa położył się na łóżku, nakrywając się kołdrą.
Przysunął się do mnie delikatnie wtulając się w moją talie.
Wiedząc że i tak rano nic nie będzie pamiętać wplatałam moja rękę w jego włosy lekko sie nimi bawiąc, na co chłopak westchnął.

-Blagam nie zostawiaj mnie już nigdy-Powiedział a ja zamarłam

I promise Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz