223. Bezsilność

96 11 7
                                    

Biegłam przed siebie, wpadając na ludzi. Łzy rozmazywały mi widok. Nie wiedziałam, gdzie biegnę, po prostu biegłam przed siebie. Nie wiem, jak ale wpadłam do jakiegoś lasu, a zaraz potem znalazłam się na plaży. Wykończona padłam na piasek. Leżałam patrząc w niebo i zalewając się łzami. Znów wszystko zniszczyłam! Dlaczego ja się do niczego nie nadaję?! Przecież było tak pięknie! Szlochałam załamana. Nie rozumiałam dlaczego naskoczyłam na Wiktora, tylko dlatego, że chciał oglądać film innego rodzaju. Zresztą tu nawet nie chodziło o durny film. Gdy Wiktor się przeciwstawił, znów poczułam się, jak mała dziewczynka, która nie potrafi przeciwstawić się starszemu kuzynowi, jak młoda dziewczyna, która nie potrafi przeciwstawić się grupce wrednych dziewczyn, które się nad nią znęcają, kobiecie, która nie potrafi przeciwstawić się mężowi psychopacie, aż w końcu przerażonej lekarce, nad którą znęca się jej były mąż i jego przyjaciel. To wszystko wywołało u mnie niepochamowany gniew, wręcz wściekłość i chęć ucieczki. Płakałam z bezsilności. Teraz Wiktor na pewno już nie będzie mnie chciał. Po co mu taka idiotka?! Nie będzie musiał być ze mną z litości. Łzy spływały mi ciurkiem po twarzy. Znów wszystko zniszczyłam, a było już tak pięknie. W końcu nie miałam już siły płakać, więc tylko spoglądałam w niebo, na którym wyjątkowo było dużo gwiazd. W końcu po nie wiem, jak długim czasie zorientowałam się, jak bardzo zmarzłam, leżąc na tym chłodnym piasku. Niechętnie wstałam i ruszyłam w stronę morza. Stanęłam na brzegu i przyglądałam się spokojnym falą. Było wyjątkowo cicho. Tylko z oddali słyszałam odgłos tętniącego miasta. Nie wiem, co to było za miejsce, w którym się nagle znalazłam, ale było tu pusto i przyjemnie cicho. Szłam powoli wzdłuż brzegu, pozwalając, żeby szum morza uspokoił moje skołowane nerwy i pozwolił się wyciszyć. W końcu już dużo spokojniejsza ruszyłam w drogę powrotną, zastanawiając się, co powinnam teraz zrobić i czy w ogóle ma sens wracanie do hotelu. Po dość długim spacerze plażą i lasem w końcu weszłam do miasteczka. Tu znowu było bardzo głośno i znów zaczęłam czuć się nieswojo. Szłam, rozglądając się i zastanawiając się, co robić. Było mi już trochę chłodno i byłam dosyć zmęczona. Włożyłam w końcu dłonie do kieszeni spodni i poczułam jakiś papier. Gdy go wyjęłam, zorientowałam się, że to 20 złotowy banknot. Uśmiechnęłam się lekko i rozejrzałam wokół. Mimo bardzo późnej pory wiele lokali wciąż było otwartych, a ludzie bawili się w najlepsze. W końcu upatrzyłam jakiś pub. Postanowiłam tam wejść. Weszłam i od razu poczułam się niekomfortowo, gdy oczy wszystkich spoczęły na mnie. Jeszcze gorzej poczułam się, gdy jeden z facetów, już mocno wstawiony, zbliżył się do mnie i zaczął coś tam bełkotać. Szybko go ominęłam i podeszłam do lady.
- ,,Co panience podać?" - zapytał mnie barman.
- ,,Macie coś bezalkoholowego?" - zapytałam.
- ,,Tak, piwo zero lub jakiegoś drinka bezalkoholowego." - odparł.
- ,,To poproszę piwo zero cytryna mięta." - mruknęłam.
Zapłaciłam, a mężczyzna podał mi kufel z piwem. Podziękowałam i usiadłam kawałek dalej przy ladzie. Piłam powoli, obserwując uważnie otoczenie. Czułam się dość niepewnie sama w takim miejscu, a jeszcze gorzej się poczułam, gdy dosiadł się do mnie jakiś mocno wstawiony facet.
- ,,Co piękna? Sama jesteś?"
Zignorowałam go, jednak on nie dał za wygraną.
- ,,No już, nie zgrywaj takiej niedostępnej. Chociaż najbardziej lubię właśnie takie." - powiedział, szczerząc się gupio.
- ,,Daj mi spokój!" - warknęłam i się przesiadłam do stolika kawałek dalej.
Próbowałam zebrać myśli, ale nie dawałam rady. Byłam coraz bardziej zmęczona. Położyłam głowę na rękach i zamknęłam na chwilę oczy. Po chwili jednak podniosłam głowę i zobaczyłam jak ten obrzydliwy typ minął mnie i ruszył do swoich koleżków. Nareszcie się odczepił. Dopiłam do końca swoje piwo i siedziałam chwilę, rozmyślając. Nagle poczułam, że robi mi się niedobrze. Rozejrzałam się spanikowana, aż w końcu zobaczyłam napis toaleta. Szybko pobiegłam tam i zwymiotowałam. Oszołomiona nie wiedziałam, co się dzieje. Przecież nie piłam alkoholu, a czułam się coraz gorzej. Po chwili znów zwymiotowałam, a świat dodatkowo zaczął mi wirować przed oczami. Przerażona wyszłam z łazienki na chwiejnych nogach i ruszyłam powoli w stronę wyjścia z pubu. Z każdym kolejnym krokiem było coraz gorzej, świat dosłownie wirował mi przed oczami i mdliło mnie mocno. Chwiałam się też bardzo mocno. Zachowywałam się, jakbym nie wiadomo jak się upiła, ale przecież wypiłam tylko jedno piwo, na dodatek zero. Co się ze mną dzieje? Nie wiem, jakim cudem, ale wreszcie udało mi się dojść do wyjścia. Otworzyłam drzwi i wyszłam. Tam od razu przystanęłam, przytrzymując się mocno ściany. Chwiałam się mocno, nie mogąc utrzymać równowagi, a świat przed oczami mi migał i się kręcił. Byłam przerażona tym, że nie rozumiem, co się ze mną dzieje. Nagle ktoś do mnie podszedł i odezwał się bezczelnie:
- ,,To co piękna? Zabalowało się trochę? A wyglądałaś na taką sztywną i nudną typiarę."
Po głosie rozpoznałam, że to ten sam pijany facet, co wcześniej. Przeraziłam się, tym bardziej, że widziałam tylko jego niewyraźne, rozmazane kontury. Przypomniał mi się Alan i zwymiotowałam na trawę. Usłyszałam śmiech ludzi i ich gadanie, jak bardzo trzeba się stoczyć, żeby doprowadzić się do takiego stanu. Poczułam się okropnie, bo czułam się tragicznie, a wszyscy ocenili mnie, nawet nie pytając, co się stało.
- ,,To co zabawimy się piękna? Przecież tylko o tym marzysz, prawda?"
Wzdrygnęłam się mocno, bardzo się trzęsąc. Facet zbliżył się do mnie i przycisnął mnie do ściany. Sparaliżowana strachem nie potrafiłam wykonać żadnego ruchu. Gdy już zaczynałam tracić wszelkie nadzieję na ratunek, usłyszałam głośne i znajome:
- ,,Zostaw ją!!!"
Po chwili ten ktoś odepchnął tego faceta i zgarnął mnie w ramiona. Wtuliłam się w niego, płacząc głośnio. Mężczyzna głaskał mnie delikatnie po plecach i szeptał:
- ,,Cii, już dobrze. Jestem tu, nic się nie dzieje."
Po tym zaprowadził mnie kawałek dalej od pubu i posadził na ławce. Patrząc z troską na mnie, zapytał:
- ,,Co się stało?"
Nie dałam rady odpowiedzieć, bo znów zwymiotowałam.
- ,,Piłaś?" - zapytał zdziwiony.
- ,,Jedno piwo! Bezalkoholowe! Przysięgam!" - zawołałam i dodałam:
- ,,Nie wiem, co się dzieje! Mdli mnie i mocno wiruje mi przez oczami."
- ,,Wierzę Ci Aniu, a teraz wrócimy do hotelu, wezmę samochód i pojedziemy do szpitala." - powiedział łagodnie.
- ,,Nie chcę..."
- ,,Ale musimy wiedzieć, co Ci jest, a poza tym poczujesz się lepiej." - odparł, po czym patrząc na mnie z troską, zapytał:
- ,,Dasz radę sama iść?"
- Nie..." - mruknęłam zawstydzona.
- ,,Okej." - odparł, po czym wziął mnie na ręce.
Przytuliłam się do niego, po czym przymknęłam oczy.
Wiktor zaniósł mnie pod hotel, po czym otworzył samochód i pomógł mi usiąść. Zapiął mi pasy, zajął swoje miejsce i ruszył gdzieś. Podczas drogi było coraz gorzej. Mdłości były coraz ostrzejsze, mocno kręciło mi się w głowie, szumiało w uszach i świat wirował mi przed oczami. Wiktor musiał kilka razy się zatrzymywać, bo wymiotowałam. Byłam przerażona. W końcu dojechaliśmy. Wiktor wziął mnie na ręce i zaniósł na SOR. Na szczęście akurat wyjątkowo nie było innych potrzebujących, więc lekarz od razu mnie przyjął. Wiktor mu wszystko wyjaśnił, chociaż nie wiem, co dokładnie, bo czułam się okropnie. Pielęgniarki od razu pobrały mi krew i podały leki, powstrzymujące wymioty i jakieś jeszcze. Potem kazały nam poczekać na wyniki w poczekalni. Usiedliśmy na krzesłach, czekając. Czułam się już trochę lepiej, bo przestało mnie mdlić i świat przestał wirować. Spojrzałam na Wiktora i szepnęłam:
- ,,Przepraszam."
- ,,Nieważne." - powiedział, przytulając mnie do siebie.
Wtuliłam się i uśmiechnęłam się lekko. Spojrzałam mu w oczy i poczułam niepochamowaną chęć, żeby go pocałować, jednak się powstrzymałam. Postanowiłam, że jak już stąd wyjdziemy, to zmuszę go, żebyśmy pojechali nad morze i się zabawili w nocy. Moje dziwne rozmyślenia, przerwało pojawienie się doktora. Mężczyzna nie miał zbyt zadowolonej miny.

Długo wyczekiwany ratunek... 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz