Rozdział 11. Przedstawienie czas zacząć

69 4 0
                                    

*Iris*

Yngve wychodzi a ja zabieram się za robotę.
Nie ma co się nad sobą użalać.
Szczerze myślałam, że na mnie nawrzeszczy, zwyzywa albo chuj wie co jeszcze.
A on wyjechał z tekstem, że mam się nie przejmować!

Siadam ciężko na łóżku i wyciągam telefon z kieszeni.
Czas spowrotem zalogować się do social mediów.
Ściągam aplikację tiktoka i instagrama, i od razu się loguję.
W obu przypadkach liczba obserwujących to ponad pięć milionów...

Zamieram gdy widzę ostatnie posty na obu platformach.
Informacja o śmierci Apollo.
Nie wiem co mnie podkusiło ale wchodzę w sekcje komentarzy pod ostatnim zdjęciem na insta.
Ponad sześćset tysięcy komentarzy...
Ostatnie kilkadziesiąt to błaganie żebym wróciła do publikowania. Na tiktoku to samo.
No cóż. Doczekaliście się.

Następny krok to napisanie oświadczenia.
Sięgam do szafki nocnej po notes i zaczynam pisać.
Zawsze byłam dobra w zmyślaniu historyjek.

Zajęło mi to jakieś dziesięć minut.
Wstaję, wsuwam stopy w klapki, łapię notes i idę do mieszkania mojego nowego chłopaka..
Na samą myśl chce mi się śmiać.
To jakieś szaleństwo.

Pukam do drzwi, które otwierają się z prędkością światła. Zupełnie jakby na mnie czekał.
-Jestem z naszym komunikatem - macham mu notesem przed twarzą.
Odsuwa się na bok żeby mnie przepuścić.
Rozsiadam się na kanapie i zaczynam czytać.

-Hej! Dawno się nie odzywałam, ale mam dla was bardzo ważną wiadomość. Po śmierci brata bardzo ciężko było mi się pozbierać. Dopóki do mojego życia nie wkroczył pewien mężczyzna, który skutecznie odciągnął moje myśli od wszelkiego zła. Yngve - na początku owiany tajemnicą przystojniak. Teraz chcemy pokazać się światu. Do następnego! Buziaki!

Spoglądam niepewnie w jego stronę i widzę, że pod króciutkim zarostem wykwitły rumieńce.
-Uważasz, że jestem przystojny? - szepcze wlepiając wzrok w podłogę.
-Oczywiście, że tak. Jesteś zdecydowanie najpiękniejszym facetem jakiego widziałam do tej pory - podchodzę i szturcham go lekko w ramię - No to co sądzisz o treści posta?
-Jest okej - mruczy - Mówiłem, że możesz robić co chcesz bylebym nie musiał z nikim rozmawiać.
-Jeszcze tylko musimy zrobić sobie zdjęcie.
-Z..Zd..Zdjęcie? - duka- J..jak to?
-No a co myślałeś? - patrzę na niego z ukosa chociaż on tego nie widzi bo uparcie wpatruje się w podłogę- Ludziom nie wystarczą zdjęcia, które już latają po necie.
-Jak mamy to zrobić? - pyta niepewnie.

Bez słowa podchodzę do ławy przy kanapie i ustawiam telefon opierając go o świeczkę w dużym słoju.
Siadam na miejscu i zachęcam by zrobił to samo. Przysuwam się gdy siada i przekładam nogi przez jego kolana.
Jedną ręką oplatam go za szyję a drugą kładę na umięśnionym torsie.
Yngve zamiera a ja wzdycham ciężko
-Musisz mnie objąć niedźwiadku.
-Niedźwiadku? - pyta cicho owiewając oddechem moje ucho.
Aż przechodzą mnie ciarki.
-Od teraz jesteśmy parą, a ja lubię ksywki -wzruszam ramionami - Ale nie zapomnij, że jesteśmy przyjaciółmi. Możesz być przy mnie sobą. Rozluźnij się trochę.
-Nie mogę. Nie umiem.

Nachylam się do telefonu i klikam samowyzwalacz.
-Prawą ręką obejmij mnie w talii- posłusznie owija rękę wokół mnie- Dobrze, teraz lewą rękę połóż na moich kolanach...- gdy jego duża dłoń ląduje na wskazanym miejscu coś ściska mnie w brzuchu ale to ignoruję.

Odwracam głowę ku niemu i patrzę mu w oczy, które teraz są skierowane na moje kolana gdzie spoczywa jego ręka.
Odwzajemnia wreszcie spojrzenie a ja próbuję się nie rozpłynąć.
-Masz piękne oczy - szepczę.
-Ty też- uśmiecha się lekko i w tym momencie słyszę cyknięcie aparatu.
Nie ruszamy się jednak.
Siedzimy przytuleni wpatrując się sobie w oczy.
Ściska mnie lekko za kolano a ja próbuję ignorować twardą erekcję wbijającą mi się w udo.
Przez głowę przeleciała mi myśl.
Chciałabym żeby mnie pocałował.
Przenoszę rękę z torsu na szyję i przytulam go wciskając nos w szyję.
Pachnie cudownie. Wyczuwam lekkie nuty drewna i egzotycznych przypraw. Pachnie jak cudowny grzech.

-Możemy sprawdzić to zdjęcie? - pyta nagle a głęboki tembr jego głosu rezonuje z moimi zmysłami. -Iris?
-Oh tak wybacz - zrywam się jak burza i siadam obok mężczyzny.

Opieprzam się w myślach.
Jeszcze chwila a wiłabym się na jego kolanach jak kotka w rui...

Drżącą ręką sięgam po telefon i odszukuję nasze zdjęcie.
Wpatruję się w nie i oczom nie wierzę.
-Wyglądamy jak prawdziwa para - sapię z przejęciem.
-Chyba o to chodziło prawda? - odzywa się cicho i nachyla w moją stronę by zobaczyć to co ja - Wow. To na prawdę wygląda świetnie.

Przekręcam się lekko i znowu na niego patrzę.
Nieśmiało unosi rękę do mojej twarzy i odgarnia za ucho zbłąkany kosmyk.
Piekący rumieniec wkrada się na moje policzki i przymykam oczy chłonąc obecność blondyna.

Po wszystkim wychodzę i kieruję się prosto do mieszkania Astrid.
Pukam a gdy dziewczyna otwiera wypalam bez zbędnych wstępów
-Jestem w fałszywym związku z Yngve Söderströmem.
-Wow - sapie - W sumie spodziewaliśmy się tego. To dla niego najkorzystniejsze wyjście.
-Mam zamiar właśnie wstawić post z ogłoszeniem. Mogę z tobą zostać?
-Oczywiście - odsuwa się i wpuszcza mnie do mieszkania.
Z tego co widzę każde mieszkanie wyglada identycznie z wyjątkiem drobnych osobistych rzeczy jak na przykład zdjęcia.

Rozsiadamy się w salonie i gdy wyciągam telefon Astrid nachyla się i obserwuje moje działania.
Tworzę nowy post na insta, wklejam zdjęcie i przepisuję tekst.
-Kurwa stresuję się - mamroczę.
Dziewczyna nie odpowiada tylko sięga ponad moim ramieniem i wciska przycisk „opublikuj". Robię wielkie oczy i patrzę na nią.
-Nie byłam gotowa.
-Nie dziękuj - odpowiada i opada na oparcie.
Rzucam telefon na stolik i idę w jej ślady.
Nie mija nawet pięć minut a powiadomienia zaczynają brzęczeć z taką częstotliwością, że stres znowu zaczął narastać.

Poprawiam się raz. Drugi. I kolejny.
-Przestań się wiercić - blondynka piorunuje mnie wzrokiem - Sprawdź feedback.
Sięgam po urządzenie i kładę jej na kolana.
-Ty sprawdź. Nie dam rady - jęczę.
Bez słowa bierze brzęczący telefon i zaczyna przewijać.
-Wow- mruczy pod nosem.
-Co? - pytam z przerażeniem - Dużo hejtu?
-Co? Ochujałaś. - nie przerywa czytania - Dosłownie każdy z ponad siedmiuset komentarzy to życzenia wszystkiego dobrego, gratulacje, słowa wsparcia i inny słodki szajs.

Zamykam oczy i z wdzięcznością przyjmuję zalewającą mnie falę ulgi.
Nagle zrywam się na równe nogi.
-Muszę do niego iść.
Rzuca mi telefon.
Łapię go w locie i wybiegam od przyjaciółki krzycząc podziękowania.
Zanim znikam za drzwiami prowadzącymi na klatkę schodową do moich uszu dochodzi jeszcze kobiecy śmiech.

Staję przed drzwiami i pukam.
Tym razem mija więcej czasu, a gdy unoszę rękę by zapukać ponownie, drzwi się otwierają.
Yngve przygląda mi się w milczeniu.
-Mogę? - wskazuję wnętrze mieszkania.
Odsuwa się i wchodzę.
Nic nie mogę poradzić na wielki uśmiech pojawiający się na mojej buzi. Aż bolą mnie policzki.
-Odzew jest w pełni pozytywny! - wołam ze śmiechem i odwracam się do niego. - Co jest? - pytam gdy zauważam ponurą minę mężczyzny.

Żebyśmy się dobrze zrozumieli.
On zawsze jest ponury.
Ale tym razem coś się zmieniło.
Milczy, a uśmiech błyskawicznie znika mi z twarzy.
-Co się stało? - pytam ponownie.
-To duża zmiana - szepcze i podchodzi bliżej - Nie lubię i boję się zmian. Nie wiem jak sobie poradzę z ludźmi.
-Hej - mówię lekko - Od tego tu jestem niedźwiadku.
-Po prostu... Ja.. -zaciska usta, otwiera je i ponownie zamyka po czym kręci głową - Na prawdę chciałbym ci powiedzieć ale nie mogę.
-Nie rozumiem.
-To skomplikowane. To chyba błąd.. ja nie wiem... cholera..
-Czekaj - przerywam mu - Chcesz ze mną zerwać ledwo godzinę po ogłoszeniu związku?

It's all about hockey. Off ice #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz