Rozdział 37. Mecz o puchar czy o życie?

50 4 0
                                    

Hej! Zapraszam do „You promise?" - historii o Gunnarze i Cari!

*Iris*

Trzy miesiące później

Krążę po mieszkaniu pod zadziwiająco krytycznym spojrzeniem Aurory. Nerwy praktycznie mnie rozsadzają, trzęsą mi się ręce.
Dzisiaj jest finałowy mecz o puchar Le Mata pomiędzy naszymi krukami a drużyną ze Sztokholmu. Ale to nie to wprowadziło mnie w niepokój.
-Ciocia idziemy już? - pyta Aurora.
Ma na sobie miniaturową wersję koszulki meczowej z nazwiskiem Söderström na plecach.
Ja również taką założyłam, do tego obie mamy na nogach czarne jeansy i matchie welurowe, zielone adidasy. Jakby tego było mało.. fryzury również mamy identyczne. Nasze głowy zdobią korony splecione z włosów z wypuszczonymi luźno kilkoma pasmami z przodu.

-Tak już - sapię na wydechu, przymykam powieki i strząsam z siebie nagromadzone emocje wywołując tym dziecięcy chichot.
Mam plany po meczu i stresuję się tym bardziej niż kiedykolwiek czymkolwiek.
Zabieram Rorę, idziemy po Freję oraz Idę i w czwórkę pędzimy prosto na naszą arenę.
W loży spotykamy się z rodzinami zawodników.
Zanim zdążę się na dobre ulokować na miejscu słyszę pisk i zostaję przyduszona przez siostrę Ygiego.
-Wilma!
-Iris! Gdzie ta moja słodka Rory ? - pyta po uwolnieniu mnie i zaraz podrzuca w ramionach moją bratanicę.
Uśmiecham się, bo nie mogłam sobie wymarzyć lepszego wsparcia jakie otrzymaliśmy w ostatnim czasie, niż dała nam Wilma.
To młoda dziewczyna, studentka ale nie przepuściła ani jednej okazji żeby móc nas odwiedzić nawet jeśli przez to rezygnowała z nauki - czego, tak dla jasności, normalnie bym nie pochwalała ale jest tak cholernie inteligentna że to nie przeszkodziło jej w zdobywaniu samych najlepszych ocen.

Dotarłyśmy trochę na ostatnią chwilę, i ledwo udaje nam się posadzić tyłki na krzesłach a spiker zapowiada zawodników ze Sztokholmu, następnie naszych chłopców.
Marszczę brwi gdy w roli bramkarza na lód wyjeżdża Gunnar.
Rozglądam się próbując wzrokiem namierzyć Yngve, ale na darmo.
-Yngve ostatnio poprosił Malthe żeby wymusił na trenerze zamianę na pierwszą tercję. - słyszę głos Freji przy uchu.
Wzdycham z ulgą i się rozluźniam.
Zaczynałam się bać, że w trakcie rozgrzewki coś sobie zrobił i nie zagra w wielkim finale o którym tak marzył.

Pierwsza tercja nie poszła zgodnie z naszymi nadziejami. Przegrywamy zero do jednego. Napastnik przeciwnej drużyny zagrał w tak cholernie dziwny sposób, że Gunni nie miał szans obronić.
W drugiej części na bramkę wjeżdża Yngve.
Ustawia się na miejscu i odwraca głowę w stronę loży. Macha do nas i wtedy Aurora wpada w szał.
Zaczyna skakać, wymachiwać rączkami i wrzeszczeć przyklejając mały nosek do szyby z plexi.
Ygi kręci głową po czym odwraca się w stronę boiska. Mogę się założyć, że pod tym kaskiem kryje się najpiękniejszy uśmiech we wszechświecie.
Jak to możliwe że po ponad roku znajomości dalej czuję motylki w brzuchu gdy chociażby na niego spojrzę?

Drugą tercję chłopaki kończą remisem dzięki epickiej bramce Andrew w asyście Jamesa. Drew strzelił gola za pomocą ... łyżwy!
Pierwszy raz widziałam taką akcję i nie mogłam otrząsnąć się z szoku, że takie zagranie jest dozwolone.
Na szczęście obok siebie mam prawdziwą skarbnicę wiedzy w postaci Freji.
Pewnie się zastanawiacie jakim cudem udało mi się przepracować prawie rok w środowisku hokejowym i nie zaznajomić się z zasadami? Otóż, normalnie.
Przed zjazdem do szatni na przerwę pod szybę loży podjechał Ygi.
Przyłożył do szyby rękę w dalszym ciągu odzianą w wielką rękawice.
Aurora odwzajemniła gest układając rączkę w tym samym miejscu, a ja swoją ułożyłam na jej. W mig otoczyły nas błyski fleszy.
Nauczyliśmy się je ignorować.
Z całych sił liczę na to, że nie zauważył mojego zdenerwowania ukrytego za uśmiechem.
Oddalił się i zanim odjechał przesłał nam jeszcze buziaka.

It's all about hockey. Off ice #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz