Następnego dnia obudziłam się z ogromnym bólem głowy, leżąc w jakimś łóżku. Otworzyłam oczy i przekręciłam się na materacu, zauważając porozrzucane ubrania, które jeszcze wczoraj były na mnie. Spojrzałam pod kołdrę, a gdy zamiast ubrań ujrzałam swoje nagie ciało, rozejrzałam się bardziej po pokoju, próbując się dowiedzieć czegoś więcej. Jakie było moje zdziwienie, gdy po swojej prawej zauważyłam śpiącego blondyna, przytulającego się do poduszki.Zamarłam, nie wiedząc, jak powinnam zareagować. Myśli tłoczyły się w mojej głowie, a każda kolejna tylko potęgowała uczucie zagubienia. Co się wczoraj wydarzyło? Próbowałam sobie przypomnieć, ale wszystko było jak przez mgłę. Ostatnie, co pamiętałam, to whisky, tłum ludzi i...Krystian, który pił z mojego kubka. Potem wszystko się rozmazało.
Tak, dobrze pamiętałam sytuację z toalety, jednak nie przypominałam sobie żadnej innej.
Spojrzałam na niego jeszcze raz. Wyglądał spokojnie, niemal niewinnie, tak bardzo, że aż mnie to zirytowało. Włosy miał lekko zmierzwione, a jego jedna ręka spoczywała niedbale na kołdrze, jakby niczego sobie nie robił z tego, że właśnie znaleźliśmy się w takiej sytuacji.
Powoli odsunęłam kołdrę i po cichu wstałam z łóżka, starając się nie obudzić Krystiana. Zebrałam swoje ubrania z podłogi, skrzywiłam się na widok pogniecionych spodni i szybko zaczęłam się ubierać. Moje serce waliło jak oszalałe, gdy zakładałam „gorset" i próbowałam wymyślić, co powinnam zrobić dalej.
-Czemu się tak skradasz? -Jego zaspany głos sprawił, że podskoczyłam jak oparzona.
Odwróciłam się powoli, zaciskając zęby. Krystian otworzył jedno oko i patrzył na mnie z rozbawieniem. Nawet nie ruszył się z miejsca, leżał nadal przytulony do poduszki, jakby cała sytuacja była dla niego normalna.
-Co się wczoraj stało? -zapytałam, próbując zachować spokój, chociaż w środku czułam się jak burza.
Podniósł się na łokciu, przeciągnął i ziewnął, zanim odpowiedział.
-Spokojnie, nic, czego mogłabyś żałować. –odparł, z tą samą pewnością siebie, która zawsze mnie irytowała.
-Krystian, mów poważnie. -Skrzyżowałam ramiona na piersi, czując, że moje nerwy są na granicy wytrzymałości.
Westchnął i wstał z łóżka, na co momentalnie się odwróciłam, nie chcąc widzieć go nagiego. Chłopak tylko ciężko westchnął i zaczął zbierać swoje rzeczy, zakładając spodnie i koszulę.
-Wypiliśmy trochę za dużo, jeszcze ty ćpałaś i no, wylądowaliśmy razem w kiblu. Pamiętasz w ogóle coś z tego?
-Pamiętam, ale tej sytuacji tutaj nie ogarniam.
-No cóż, chciało ci się spać, to Seba nas pokierował do tego pokoju. Mówił, że nie ma ich tutaj na tyle, żebyśmy spali osobno, bo jeszcze muszą pomieścić resztę, a jak się ciebie pytałem, czy to ci pasuje, to powiedziałaś, że wszystko jedno.
-No dobra, ale czemu leżeliśmy tu nago?
-Nooo, kurwa, rzuciłaś się na mnie, jak tylko tu weszliśmy. Pytałem kilka razy czy na pewno chcesz, bo byłaś najebana, ale mnie opierdoliłaś, że mam więcej nie pytać. -blondyn poprawił sobie włosy, patrząc na mnie lekko przymkniętymi oczami. -sama chciałaś. -wyszczerzył zęby w uśmiechu, jakby właśnie mi powiedział, że zrobił mi przysługę.
-Naprawdę? -wycedziłam przez zęby. -I ty to mówisz tak spokojnie?
-A jak mam mówić? Krzyczeć? Płakać? - zaśmiał się, patrząc na mnie, jakbym przesadzała.
CZYTASZ
Spalone Mosty/Chivas
Fanfic-Tym właśnie jest Krystian. -rzuciłam, odrywając wzrok od żółtych kwiatków. -Kwiatkiem? -Nie, pieprzonym narcyzem, który rośnie w moim ogródku, choć czasami mam ochotę go wyrwać i zakopać...