Pijemy? 1/3

384 34 7
                                        


Dwa tygodnie później dowiedziałam się od Wiktora, że koledzy Krystiana szykują mu imprezę z okazji wypuszczenia kolejnego singla. Nie wiedziałam, czemu nie potrafili poczekać z tym do wypuszczenia całej płyty, jednak podejrzewałam, że po prostu szukali jakiejś wymówki do napierdolenia się.

Zaśmiałam się pod nosem i otworzyłam szafę, próbując znaleźć coś, co mogłabym założyć. Nie chciałam się odpierdalać, więc wyciągnęłam czarne jeansy oraz różowy top gorsetowy od misbhv, ratując outfit dodatkami i torebką od Krystiana. Założyłam wszystko na siebie i wrzuciłam gaz pieprzowy, pomadkę, klucze oraz woreczek z białym proszkiem do torebki, na koniec psikając się popularnym black opium.

Gotowa wyszłam z mieszkania i zamknęłam za sobą drzwi, słysząc dźwięk przekręcanego zamka w drzwiach na przeciwko.

Po kilku sekundach przede mną stanął Krystian w jasnych jeansach od misbhv oraz w kolorowej koszuli najprawdopodobniej od tej samej firmy.

-No proszę, co ty taki odjebany? -objęłam go lekko na powitanie, spoglądając na jego głowę. -nawet włosy ułożyłeś.

-No nie wiem, piszesz do mnie wczoraj wieczorem, że gdzieś jedziemy to się odjebałem.

-Nie musiałeś aż tak, dziwnie się patrzy na ciebie w koszuli. -zaśmiałam się, zjeżdżając wraz z blondynem na dół.

Po chwili wyszliśmy z bloku, żeby zaraz po tym wsiąść do mojego samochodu.

-Boże, nienawidzę tego staruszka. -mruknęłam, odpalając auto.

-Nie jest przecież taki stary. Zresztą chyba dobrze zarabiasz, to czemu sobie nie kupisz czegoś nowszego?

-Bo pieniądze wyjebałam na mieszkanie, żeby być jak najdalej od ciebie. -wrzuciłam jedynkę i wyjechałam z parkingu, włączając się do ruchu.

-Coś ci nie wyszło. -wyszczerzył swoje białe zęby, parząc na mnie tym swoim wkurwiającym wzrokiem. -daleko jedziemy?

-Pod Płock.

-O kurwa, po co?

-Lepiej mnie nie wkurwiaj i nie pytaj, bo specjalnie nas rozjebie.

-A zajedziemy po drodze do maka? -zapytał, a ja westchnęłam ciężko, czując się jakby koło mnie siedziało małe dziecko, a nie dorosły facet.

-Możemy, muszę pierdolnąć kawę, bo nie wytrzymam przy tobie.

Po dwudziestu minutach jazdy zatrzymaliśmy się pod McDonaldem, a Krystian momentalnie ożywił się jak dzieciak w wesołym miasteczku.

-Co chcesz? -spojrzałam na niego, podjeżdżając do drive thru.

-Big Maca, duże frytki i colę. O i może jeszcze McFlurry. -odpowiedział, rozświetlając się jak choinka na Boże Narodzenie.

-Zjesz to wszystko sam? -spytałam z niedowierzaniem, spoglądając na niego kątem oka.

-Jasne, że tak. Jeszcze się zmieści kawa, żebyś nie czuła się samotna.

Westchnęłam, odwracając wzrok na menu. Szybko zamówiłam to, co chciał, dodając sobie kawę i duże frytki. Po chwili otrzymaliśmy zamówienie, które Krystian od razu zaczął rozpakowywać, jakby zaraz miał mu to ktoś zabrać.

-Jak ty możesz jeść tyle śmieci? -spytałam, gdy znów wyjechaliśmy na trasę. -nie tyjesz od tego? Ja kurwa spojrzę na tego burgera i już będę dwa kilo do przodu.

-Może to dlatego, że nie spędzam godzin na liczeniu kalorii? -odgryzł się, wkładając frytkę do ust. -Poza tym, nie udawaj, że te twoje sałatki są zawsze takie zdrowe. Co to było ostatnio? Burrata z oliwą i jakimiś orzeszkami? Wiesz, ile tam kalorii?

-Różnica polega na tym, że ja nie wrzucam w siebie wszystkiego, co popadnie. -odparłam, przyspieszając na prostej drodze. -Zresztą, po co ty w ogóle liczysz, co ja jem?

-Bo to zabawne. -mruknął z pełnymi ustami, a ja ledwo powstrzymałam się przed przewróceniem oczami.

Kilka minut później Krystian wyciągnął McFlurry i włączył muzykę. Siedział, kiwając głową do rytmu, i próbował śpiewać pod nosem. Przyznaję, miał talent, ale w tym momencie bardziej przypominał rozweselonego dzieciaka niż gwiazdę.

-Zastanawia mnie, czy ty zawsze tak się zachowujesz, czy to tylko przy mnie? -zapytałam, próbując ukryć rozbawienie.

-Tylko przy tobie. Bo ty nigdy nie przestajesz być taka poważna, więc muszę to jakoś równoważyć.

Nie odpowiedziałam, tylko skupiłam się na jeździe. Czasem naprawdę miałam ochotę wyrzucić go za drzwi, ale w takich momentach przypominałam sobie, dlaczego w ogóle zaczęłam się z nim zadawać. Był irytujący, ale jednocześnie miał w sobie coś, co sprawiało, że chciało się z nim spędzać czas...

Po jakimś czasie dojechaliśmy w końcu na miejsce, parkując pod czymś, co wyglądało jak pałac.

-Czemu akurat tu?

-Mówiłam ci coś. -wysiadłam z samochodu, rozciągając zastane mięśnie.

Stanęłam za chłopakiem i złapałam go za ramię, kierując się w stronę środka.

-Zamknij oczy.

Krystian spojrzał na mnie podejrzliwie, ale zrobił to, o co prosiłam.

-Serio? To nie są jakieś głupie żarty? - zapytał, mrużąc powieki, jakby w każdej chwili chciał podejrzeć.

-Nie, zamknij te cholerne oczy, bo inaczej nie będzie niespodzianki. -weszłam do środka, zatrzymując się w dosyć dużym pomieszczeniu pełnym ludzi. -już możesz otworzyć. -rzuciłam, a gdy Krystian to zrobił, wszyscy zaczęli krzyczeć jakieś niezrozumiałe słowa.

-O japierdole, co tu się dzieje?

-Wyprawiliśmy ci imprezę z okazji wydania singla, stary. -Wiktor podszedł do Krystiana, zbijając z nim męską piątkę.

-Tak naprawdę po prostu potrzebowaliśmy pretekstu do najebania się. -dodał Seba, przytulając mnie na powitanie. -kochamy cię stary, ale whisky sama się nie wypije. -chłopak podał nam po szklance alkoholu, żeby zaraz po tym oddalić się w stronę stołu z wódką...

-To co? Pijemy?

Spalone Mosty/ChivasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz