Rozdiał 15

10 0 0
                                    

Lilianna

-Nie moja wina jak zachowuje się moja córka. Bardzo mi przykro, ale nic ci nie poradzę-powiedział Harry.
-Po pierwsze to nie ja ją wychowuje więc ogarnij gówniarę, a po drugie nie przypominam sobie żebyśmy byli na Ty-zagięłam dziada.
-Co mam do ciebie mówić pani?-zapytał jakby oburzony.
-Dokładnie-odparłam a on westchnął.
-Dobrze. Szanowna pani, porozmawiam z córką. Pasuje?-spytał wzdychając.
-Pasuje. Okropnego dnia-powiedziałam z zadowoleniem a następnie się rozłączyłam.
Nagle usłyszałam za sobą głośny śmiech należący do mojego męża.
-Ale mu pocisnęłaś, kto to?-zapytał.
-Harry-odparłam a mu od razu zrzedła mina.
-Co ten szmaciarz chciał od ciebie?-zapytał zły.
-Jego córka śmiała się z Rosalie więc musiałam mu coś wyjaśnić-powiedziałam siadając na łóżku.
-On ma córkę? I to w wieku Rosy? Przecież on ma z sześćdziesiąt lat-powiedział zdziwiony.
-Też się zdziwiłam jak Rosa powiedziała mi nazwisko tej dziewczynki-powiedziałam.
-Lila. Mogę jechać do Victora?-zapytał.
-Jasne-powiedziałam od razu.
Cieszyło mnie to, że Zayn zawsze mnie się pytał. A nawet jeśli nie pytał to informował żebym się nie martwiła gdzie jest.
-Wziąłbym dzieci, ale Victor strasznie przeżywa rozstanie z Mią. Wyprowadził się do Jasper'a-powiedział bez humoru.
-Kurwa. Szkoda mi ich, byli cudowną parą-powiedziałam.
-Ta, ale jakoś mi się wydaje, że oni do siebie prędzej czy później wrócą-powiedział.
-Też zawsze tak myślałam, ale po tym jak usłyszałam jak się wyzywają to przestałam w to wierzyć. Od roku ich relacja była w chuj toksyczna więc nie ma co tego ciągnąć-powiedziałam smutniejąc.
-Tak. Dobra lecę. Kocham cię-powiedział i pocałował mnie namiętnie w usta.
-Ja ciebie też-powiedziałam z uśmiechem.
Po chwili Zayn ulotnił się z domu a ja usłyszałam pukanie do drzwi. Zeszłam na dół by je otworzyć myśląc, że to Zayn czegoś zapomniał.
-Zapom...-przerywałam dostrzegając Harrego.
-Miło panią widzieć-powiedział ironicznie.
-Pana nie-odparłam zestresowana zamykając mu drzwi przed nosem.
-Kto to?-zapytała Lia.
-Nikt ważny-powiedziałam zasłaniając wszystkie zasłony i zamykając wszystkie drzwi aby Harry nie mógł się tu dostać.
Wybrałam numer męża.
-Co tam?-zapytał po dwóch sygnałach gdy odebrał.
-Harry tu przyszedł. Nie wiem czego on chce, boję się Zayn-powiedziałam z płaczem gdy powiedziałam dzieciom aby pobawiły się w pokoju zabaw.
Był specjalnie wygłuszony, aby nie mogły nic słyszeć.
-Kurwa, skarbie zaraz będę. Nie martw się. Wejdę wejściem od piwnicy-powiedział od razu.
-Dobrze. Czekam na ciebie-powiedziałam rozłączając się.
Na całe szczęście dom Jasper'a nie był tak daleko, ponieważ gdy każdy z nas kupował dom musiał być jeden wymóg. Nie mogło być dalej niż pięć minut autem. Dlatego Zayn był już chwilę później. Gdy tylko wszedł do domu krzyknął głośno „już jestem Lila" i szybko wbiegł po schodach do salonu.
-Już jestem. Nie bój się-powiedział przytulając mnie i całując mnie w czoło.
-O-on stoi pod drzwiami-wydusiłam patrząc w stronę drzwi.
-Czekaj tu-powiedział wstając z kanapy.
-Nie, nie idź tam-zatrzymałam go, ale nie posłuchał.
Od razu wybiegłam za nim.
-Zostań w salonie-powiedział a ja nie mając już na niego siły z powrotem wróciłam do salonu.
-Jeżeli chcesz jeszcze żyć to dobrze ci radzę. Nie przychodź tu więcej i nie zastraszaj więcej mojej żony i dzieci-słyszałam krzyk Zayn'a.
-Dziwka ci powiedziała?-zapytał Harry.
-Co powiedziałeś?-zapytał Zayn nie dowierzając dając mężczyźnie po mordzie.
I może i normalny człowiek by powiedział żeby przestał, ale nie ja gdy ktoś na to zasłużył. A Harry zdecydowanie zasłużył.

Lies || Lies #2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz